fb

sobota, 28 lutego 2015

bajka o motylach i pewnym kwiatku...i metafora z życia....

a wieczorem bajka....


Żyła sobie mała dziewczynka. Miała na imię Irys. Mieszkała w lesie w niebieskim domu z altaną.
Od maleńkości była inna...tak bardzo. Uwielbiała biegać po rosie i przyglądać się kwiatom.
Kładła się na łące, pośród szczawiu, firlejek i margaretek....


I obserwowała motyle....były takie piękne....
Każdy nowy, którego nie widziała...sprawiał, że ten dzień, był dniem świątecznym...dla Niej.
Irys kochała motyle ...i kwiaty....
Każdego roku siała z Babcią ogródek warzywny i kwiaty....mnóstwo różnokolorowych kwiatów....i zioła...uczyła się jak można nimi pomagać....
Kochała też konie....tak bardzo....miała swojego źrebaczka...
I psy i koty...maleństwa...w nocy przez okno przemycała do łóżka...żeby im nie było zimno....
Pomagała też przy pszczołach....zadziwiała ją ich społeczność...

I tak sobie żyła pośród wielu pięknych drzew,...
A z drzew najbardziej uwielbiała brzozy....przytulała je codziennie ...wierzyła , że mają moc i dadzą jej siłę, aby być pięknym człowiekiem...

Jako, że to bajka...ominę wszystkie ciężkie chwile...poza jedną

Pewnego dnia Irys postanowiła, że stanie się motylem...duszą na nieba błękicie....

Zbyt wiele się wydarzyło...nie umiała sobie z tym poradzić....miała wtedy 10-11 lat dopiero....
Postanowiła przeżyć ten jeden dzień najpiękniej jak potrafi i potem ulecieć tam, gdzie według małej dziewczynki mieszkały wszystkie stworzenia , które odeszły ....Jej Ukochany piesek i kotek też...

Ale Irys miała mądrą Babcię.
Babcia pomagała ludziom...więc skądś wiedziała, że Irys coś szykuje....

Zapytała:
-Dzietka, a co Ciebie trapi ?
- Nic babciu Kochana , nic zupełnie....
- to nie dobrze, bo każdy ma jakieś problemy, a skoro Ty ich nie masz, to znaczy, że pogodzona jesteś ze światem. Ja jestem stara, ale Ty Masz jeszcze długo żyć, bo masz wiele do zrobienia.- powiedziała Irys babcia.

Dziewczynka się zawstydziła...rozpłakała...a w tym momencie na jej dłoni usiadł motyl....i

i zasnął...odszedł...a motyle tak nie robią...umierają w samotności...ten był bardzo wyjątkowy...
oddał swoje życie w jej ręce....

Irys zrozumiała...to było dla niej....

Postanowiła żyć i walczyć....dla siebie i dla innych....

czasem robiła to nieporadnie...ale kto od razu potrafi jeździć autem, zanim nauczy się jeździć rowerem ?
Albo czy brzozy zawsze rosną tylko w lesie ?

nic nie jest takie oczywiste....

Irys zamknęła się w swoim własnym świecie....
zapomniała wszystko ....zapomniała ból i łzy...zapomniała winy nawet...ale jednak żyła bardzo długo...w ogromnym poczuciu winy...

Myślisz pewnie dlaczego ?
Usłyszała od bliskich-dalekich, że jest winna, że jest zła, że jest przyczyną ich zguby, że nigdy nie powinna się urodzić.
To brak miłości doprowadził do tragedii, którą zapomniała potem na wiele długich lat....wyparła ją z pamięci...

Potem kiedy dorosła...ciągle spotykały ją przykrości...i myślała, że to taka klątwa z dzieciństwa ...skoro miało jej nie być ? albo gdyby chociaż była chłopcem ....

Pragnęła domu...pełnego miłości...pragnęła gwaru i śmiechu dzieci...pragnęła bliskości i dbania o drugiego człowieka....

Zapomniała w tym wszystkim o sobie....gdzie Ona w tym była ?
Ale myślała, że robi dobrze, bo przecież takie miała wzorce....ufała bezgranicznie...

Pewnego dnia, była już mamą 3 dzieci,  spotkała mur...mur obojętności...stała przed nim i poczuła się jak ten umierający motyl....martwa....życie straciło swój sens...

Bo nie można niebieskiemu motylowi wmawiać, że jest czerwony...prawda?


Dalej życie ja kopało ...a Ona kopała się z życiem...szukała własnej drogi...drugie małżeństwo i ..po 5 latach znowu porażka...ech ..ono było nią od początku....tylko Irys tego nie widziała....
Ktoś kto ma w sobie wrażliwość i delikatność motyla...ufa jak dziecko...i to Irys zgubiło...

Na wszystkich płaszczyznach...oberwała....
Ciosy spadały każdego dnia...coraz większe kamienie w Irys uderzały....
Leżała na ziemi..nie pierwszy raz...ale tym razem...oberwała tak mocno...w ucho...że nie słyszała innych, którzy chcieli jej pomóc...oberwała w oczy, bo nie widziała wyjścia...tylko mur...zimny i samotny....oberwała nawet w kolano...nie umiała wstać...tak cholernie bolało !!!!!

Irys była silna...wrażliwa i mądra...ale to był moment kiedy postanowiła zacząć szukać Mistrza....

Szukała kogoś, kto pomaga takim motylom....takim leżącym na ziemi...którzy dotknęli dna...tak bardzo, że już bliżej nie można....
Kiedy Masz jeszcze coś do stracenia...wtedy możesz się zawahać....Irys nie miała już nic...
tylko dzieci....były z boku, kiedy ona naga leżała w kałuży łez....
I to One nie raz, nie dwa ...przypominały jej o tym, że ma dla kogo żyć ! ma wstać ! i być ....

i wstawała....

teraz było inaczej ...Irys zrozumiała, że jest jeszcze Ktoś znacznie ważniejszy od dzieci....że ma siebie ....
To było przebudzenie...otworzyła szeroko oczy ...i serce....

ciągle szukała pomocy...ćwiczyła umysł...zmieniała myślenie....

i ciągle to trwa.

Zrozumiała, że trzeba wyjść z pozycji ofiary, żeby nie skończyć jak ten motyl...co z tego, że szlachetny, ale nie żywy....martwy....

Dzisiaj jest już dojrzałą kobietą. Odkryła swoje pasje, talenty i w zgodzie z nimi żyje....
Odszukała wielką moc w sobie, bo wybaczyła swojej przeszłości....i wybaczyła sobie, nie żyje w poczuciu winy, ani nie myśli , że nie zasługuje....

Cieszą ją nadal brzozy...kwiaty i motyle... i wszystko wokół...za każdym razem tak samo bardzo, albo jeszcze bardziej nawet....bo Ona już tak ma....

Kocha życie i ludzi...nadal ufa...ale już nie każdemu....i nie bezgranicznie,....wyznaczyła sama granice....

Uśmiecha się do ludzi...i bardzo kocha motyle...bo to jeden z nich...przypomniał jej jak kruche jest życie i jak pięknie umarł na jej dłoni....

Irys żyje dzisiaj, Tu i Teraz...i cieszy się wszystkim...

Zobacz, może w tej bajce znajdziesz część siebie ? Może dowiesz się jak warto żyć ?

A może tą bajkę zapamiętasz i opowiesz komuś, kto Ci powie:

-życie jest bez sensu...nie chcę żyć....

wtedy mu opowiedz o Irys...o jej przemianie...i obolałej dupie....
Ale w końcu pięknej, mądrej i silnej i zasługującej na wszystko co najlepsze....

i pokaż mu motyle...One żyją tak krótko...jeden dzień....a potrafią tak wiele zmienić w życiu innych i są takie piękne.....

bajka na dobranoc była

to teraz idziemy luli....albo lulu...zależy gdzie mieszkasz....


i pamiętaj....w każdym z nas jest trochę Irys....i jak Ona , warto wstać ....i iść ...i cieszyć się życiem....


każdego dnia :-)














Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.