fb

niedziela, 25 maja 2014

siła jest we mnie...siła jest w Tobie...nikomu nie pozwól zabrać sobie marzeń....

kiedy ktoś Ci próbuje zabrać marzenia....

NIE POZWÓL MU NA TO !!!!

walcz !!!
walcz i wygrywaj !

siła jest w Tobie !
Siła to ludzie ! Twoja pierwsza LINIA !!!

i dla mnie siłą są moje dzieci...moi czterej SYNOWIE :-)

dają mi takiego kopa...do życia...jak nikt inny....

czasami i przez nich płaczę...nie zawsze jest różowo....czasami dadzą wycisk...ale więcej jest tych dobrych dni... tych dobrych chwil...kiedy wiem, że dla Nich żyję...kiedy chce się tak bardzo żyć ...inne dni traktuję jak lekcję... dzieci to mega nauczyciele życia...

i dla siebie także...jestem szczęśliwa ze sobą...choć czasami odczuwam samotność za bliskością...za zrozumieniem i inteligentnym umysłem obok....i za tym, żeby mieć komu , oprócz dzieci...zrobić zwyczajnie herbatę...za tym też tęsknię...

Sama wybrałam bycie tylko z dziećmi, bo dotąd mimo dwóch związków, nie udało mi się spotkać tego właściwego człowieka...tych Oczu...dla których ja będę całym Światem....które będę mogła wspierać i dbać i dla których ważniejsze jest być niż mieć....a i jeszcze do tego ten strach....no tak..ja mam w końcu 4 Synów....to trzeba mieć odwagę, aby się takiej Kobiety nie bać....w takim składzie..KOMPLECIE jak ja to nazywam...

hmm...spróbowałam bliskości bez uczuć...za radą koleżanek...eeeee to nie dla mnie....

więc sobie spokojnie lub mniej spokojnie ostatnio....czekam... żyję i czekam aż spotkam Te Oczy i nie zamykam się w swoim Świecie...bo to nie ma sensu...

jeszcze chcę i jestem szczęśliwa ...tak jak teraz potrafię...a będę jeszcze bardziej....wiem to...

ostatnie miesiące żyłam moim Wielkim Marzeniem....i spełniło się...jest...

ale nigdy nie jest różowo...

pracowałam bardzo ciężko...powstało...i jak zawsze pojawiają się przeszkody...

ale znajdę rozwiązanie.....dostałam nawet mega propozycję ...kilka dni temu...
więc spokojniej patrzę...wiem, że sobie poradzę...i będę mogła też zadbać o moich ludzi...to jest dla mnie mega ważne...tylko teraz jeszcze powalczę...spróbuję to rozwinąć tak jak zaplanowałam ...a jak się nie da...pójdę gdzie indziej...w końcu muszę utrzymać dzieci...

zapytano mnie : czy pracujesz dla nas czy u siebie ?

dobre pytanie...bo jak u siebie, to czemu sama od siebie nie zależę ? czyli dla Kogoś...nie inaczej...

żebym się czuła inaczej potrzebny jest ten komfort...którego nie ma nigdy na początku....ale o który wszyscy muszą zadbać...to bardzo ważne...

więc nie tylko nie oddam nikomu swoich marzeń....ale o nie zawalczę....

to mój pomysł i ja go zrealizuję...tak jak zaplanowałam....

nie wolno oczekiwać 2 tygodnie po otwarciu ...samofinansowania i jeszcze takiej górki aby zapłacić rachunki wstecz....to irracjonalne....i nie realne...

dzisiaj jadę do mojego biura....wszystko wprowadzę...wszystko policzę...

nie dam nikomu poddawać pod wątpliwość niczego...
i poproszę o takie same wyliczenia i rachunki z drugiej strony...w końcu tak być powinno...

Dam Radę !!!!!!!!!!!

i kto wie...może mam mega plan...na wyjście ....a może dzisiaj ..jutro taki mi do głowy przyjdzie ?
wiecie jak to jest ?

mówię : Proszę Wszechświecie...pomóż...pomóż żeby było jak najlepiej dla mnie i ludzi którzy mi zaufali...

i już się dzieje....

i z takim optymizmem....i wdzięcznością...ruszam w tą Niedzielę...

słońce za oknem...i słońce we mnie...

tak jest najlepiej....


i cudnego dnia wszystkim moim czytelnikom życzę....




sobota, 24 maja 2014

skąd się bierze moja siła....dzisiaj jest jak granat bez zawleczki....znowu....ale skoro tak trzeba ?

Czy mieliście kiedyś tak, że ktoś odebrał Wam marzenia ???
Czy coś czego bardzo pragnęliście ktoś sprawił, że rozpłynęło się jak bańka mydlana....???
Czy choć raz spotkało Was, że Ktoś Was oszukał ? Albo też obiecał coś a nie dotrzymał słowa??
A może miłość Was zawiodła ??? Może tutaj doznaliście porażki ?

Rozmawiałam dzisiaj z kimś bliskim ...przypomniało mi się...jak bardzo zabolały mnie dwa zdania w życiu:

pierwsze : w Dzień Kobiet : cyt " daj mi 20 zł bo wypadałoby żebym Ci kupił kwiatka"...dwa tygodnie później odeszłam z dziećmi od pierwszego męża....

drugie : ok. 2 tygodnie po utracie pracy, kiedy przestało kilkadziesiąt tysięcy wchodzić na konto : cyt." przestały mnie kręcić Twoje koszulki"...też odeszłam...choć trwało to trochę dłużej...


hmmm....

kiedyś..kiedy straciłam pracę...straciłam ją dlatego , że mój szef uderzył w to co było dla mnie najważniejsze....i najbliższe sercu ...w moją wiarę....

kiedy indziej...kiedy miałam zobowiązania ..kredyty i leasingi...uderzył kolejny szef własnie w to, bo wiedział jakie to dla mnie ważne...postawił mnie pod murem....

potem ... : " wiemy gdzie do szkoły chodzą Twoje dzieci"

czy tak czasami nie postępują mali ludzie, którzy niszczą to co dla nas jest bardzo ważne ? coś na czym nam najbardziej zależy ???
Czy to nie jest szantażowanie ? JEST

a i jeszcze Ci , którzy nazywali siebie przyjaciółmi...a potem nie rozumieli....że nawet na chleb nie miałam...

i Ci przez których straciłam pracę...przez niektórych dwa razy...
i Ci których uważałam i traktowałam jak rodzinę...jak własne dzieci...a oni zrobili mi czarny PR w całej rodzinie i wśród znajomych....

trochę było tych ludzi....

i ciągle takich ludzi spotykam..................................

ktoś wie jak się przed nimi uchronić ???

jak nie ufać nieodpowiednim osobom ????

no to mam MEGA NEWS :

SIĘ NIE DA  !!!!!!!!!!!!!!!

nigdy nie wiemy kto kim się okaże, zanim go nie poznamy....

i kolejny MEGA NEWS :

nie ma człowieka na Ziemi, który takich ludzi nie spotkał !!!!!!!!!!!!!!

to tak, abyśmy nie myśleli, że jesteśmy tacy wyjątkowi, że tylko nas to spotyka....

i NEWS z ostatniej chwili :

myślę,  że jest na to recepta :-) :-) :-)

pewnie chcecie ją poznać :-)

jasne, że są odpowiednie szkolenia...sporo ich odbyłam...wybieram się jeszcze po Structogramie na TRIOGRAM...aby szybciej rozpoznawać TAKICH ludzi...i odpowiednio dobierać współpracowników i przyjaciół....także....

ale czy to może sprawić, że ludzie przestaną nam zadawać ból ???


owszem... jest na to metoda...ja ja stosowałam w korporacji...byłam suczą...przeklinałam i mówiłam wprost, że jak ktoś wejdzie do firmy mojego klienta to rozduszę na miazgę....teraz wiem, że to nie  było dobre...wiem o tym ...ale wtedy działało...dlatego tak długo wytrzymałam i utrzymałam się w tamtej pracy...
i pokazałam na przykładzie...co robię jak ktoś wchodzi do mojego Klienta...kolega stracił pracę...i zaczęli się bać....
teraz pewnie myślicie: ale sucz ta Laura....tak taka kiedyś byłam...bo tylko dzięki takiej postawie udawało mi się przetrwać w tym Matrixie...obcym i nieprzyjaznym dla ludzi takich jak ja...ale tez wiem ile mnie to kosztowało....nie byłam szczęśliwa z tego powodu...niczym tego nie wytłumaczę....nawet tym , że chciałam dać radę utrzymać moje dzieci...bo mogłam robić to inaczej....mimo że dla Klientów byłam sobą....kolegów traktowałam tak, aby się mnie bali....oczywiście nie wszystkich....byli tacy którzy do dzisiaj są moimi przyjaciółmi......traktowałam tak Tych, którzy czułam że mi zagrażali...

dzisiaj tak sobie myślę, że może właśnie tak trzeba czasem...

TYLKO MAMY ZAWSZE WYBÓR

dlatego wierzę w swoje marzenia i spełniam je w zupełnie inny sposób....,uczciwy i dobry...

zmieniłam się....

jestem lepszym człowiekiem....

przyciągam dobrych ludzi....

i tylko takimi się otaczam...

nieuczciwych ludzi omijam...i kiedy odkryję, że ktoś próbuje mnie w czymś oszukać...
już nie odchodzę...nie uciekam...nie poddaję się...

tylko walczę...znajduję rozwiązanie...najlepsze dla mnie...i dla moich dzieci...

bo dzieci trzeba chronić...

jestem jak lwica....


nie tylko nie pozwolę się pokonać....ale potrafię być wtedy nieobliczalna...
moje dzieci wiele już krzywd spotkało...przez nieodpowiednich ludzi na mojej drodze...przez moje złe decyzje....wystarczy...już nigdy więcej...

więc wracając do tematu marzeń....to nikt mi ich nie odbierze....

bo teraz jestem silna....silniejsza niż kiedykolwiek...wcześniej...mając tyle doświadczeń...
bo doświadczenia nas hartują i sprawiają , że jesteśmy wytrwalsi i tak długo szukamy, aż znajdziemy rozwiązanie...

to dojrzałość....i mądrość....

nie pozwolę sobie odebrać swoich marzeń...nigdy...

choć znowu ktoś sprawił, że poleciały łzy....

ale to tylko łzy...oczyszczenia łzy....i poznania...z kim mam do czynienia....
i to również było potrzebne...


od wczoraj rośnie moja siła....

zmieniłam myślenie...

zaufałam ....

a kiedyś Wam napiszę komu :-)

i wierzę...wszystko się ułoży....

bo marzenia trzeba spełniać i dbać o nie....

a ja to robię....

a i jeszcze jedno...jak ktoś Wam powie, że macie cyt. " złą karmę" ...to śmiejcie się z tego...bo to śmiechu warte, że dorosły człowiek tak mówi....zupełnie nie wiedząc co to karma...

ech...gdyby wiedział...na jakie cudowne życie ja już zapracowałam....


Kocham ludzi...i kocham życie..i kocham moje dzieci....
i mam marzenia, które wszystkie spełnię...

i po to żyję....


czasami deszcz jest potrzebny...żeby zobaczyć wszystko z innej strony....

uwielbiam sobotnie poranki....

mogę wtedy napisać ...wyrazić siebie....bo jest to jeden ze sposobów na życie ....

zapytacie : jak to ?

już WAM tłumaczę...

kiedy byłam dzieckiem ...mieszkałam na wsi...czytałam wiele książek...to zresztą robię do dzisiaj....
Kiedy czytałam książkę...bardzo szybko byłam w tamtym Świecie...
Stawałam się jedną z bohaterek, albo bohaterów i już przeżywałam swoją przygodę.
Uwielbiałam książki, które kończyły się w sposób piękny : i  żyli długo i szczęśliwie...
albo : i tak spotkali siebie...
lub: wygrała prawda i sprawiedliwość....
itd...

kończyły się dobrze...

mając kilka lat malowałam to co widzę: ukochanego pieska...kwiaty w ogrodzie albo widok zachodzącego słońca nad lasem ...tuż nad drogą do Trzebicza.

Jednak farbami , mimo że świetnie wyrażało się to co widzę....nie potrafiłam tak pokazać tego co czuję, a ja tak bardzo chciałam to wyrazić...
Malowałam pejzaże...ale jak na czymś tak pięknym pokazać ból ???
To nie możliwe...i ja tego nie umiałam...a było go tak wiele ...i tak trudno czasami było oddychać...
i jak w matni...
wtedy pomyślałam, że fajnie byłoby znaleźć sposób, aby wyrzucić z siebie ból , ale i dobre emocje czasami, tak aby oddychać normalnie...
i tak zaczęłam pisać wiersze... mogłam je pisać wszędzie..byle mieć kartkę i ołówek...albo długopis...
Do dzisiaj powstało ich tysiące...

kiedy było mi smutno i źle...szłam do mojego lasu...siadałam pod drzewem...do dzisiaj jest tam piękny stary dąb...mój ulubiony....i tam na wyspie ( tak sobie wyobrażałam ) starałam się być szczęśliwa...z swoim jestestwem...

Kiedy poleciały łzy...kiedy wyrzuciłam emocje...było lepiej...
wiele było takich dni...

Potem na studiach ...bardzo często w pociągu...pisałam ...pisałam...pisałam....
tak powstawały moje wiersze...czasem piosenki...bo śpiewać do dzisiaj uwielbiam...
i kiedy tak wędrowałam po łące...po polu ....po lesie...uwielbiałam śpiewać...
układałam wtedy piękne piosenki...i jakoś tak, że One zawsze w treści swojej kończyły się dobrze...

więc były moją nadzieją...

Nigdy nie myślałam, że będę pisać...prozę...

Kiedy kilka lat temu przeżyłam ogromny stress i ból w związku z pracą w korporacji...postanowiłam to opisać...i tak zrobiłam...
obecnie podpisuję umowę z wydawnictwem i DO DRUKU....abyście mogli przeczytać...aby przestrzec przed tym co może Was spotkać....kiedy pozwolicie sobie na wyścig szczurów...czasem zupełnie niechcący...nie świadomie...pozwolicie się wciągnąć...i jak potem trudno po czymś takim wstać....

i jak blizny zostają na całe życie....

ja wybaczyłam...bólu już nie czuję...potrafiłam nawet być wdzięczna za to, że straciłam tam pracę, bo dzięki temu co innego dostałam....ale to była nie łatwa droga...wierzcie mi..i nie łatwo było odnaleźć spokój w sobie...i siebie....odnaleźć...

teraz buduję DOM w sobie...zbieram w nim dobre uczynki i sadzę jak kwiaty w ogrodzie....
nie tworzę siebie nowej...bo jestem jaka jestem...ale tworzę w sobie przestrzeń....dobroci i radości...

i wiem, że przecież będzie jeszcze wiele takich dni jak dzisiaj...kiedy po wczorajszym wieczorze...moje wszystkie plany poszły w nicość...miałam dzisiaj jechać do Warszawy...miałam się spotkać z moim Mistrzem...a muszę zostać tutaj i pracować i robić tabelki i kolejny plan marketingowy...no cóż...i tak bywa...
przełknęłam ślinę i ....oddycham....

jeszcze jest mi smutno ...ale przeżyję...nie zawsze wszystko zależy od nas...będę myślami i tak gdzie indziej...

czasami musimy sporo zmienić i poczekać zwyczajnie...bo tego wymaga sytuacja ...ale dalej myślę pozytywnie...w końcu wszystko ma swój czas....i jak mawia Basia : puść to...zaufaj....a wszystko będzie dobrze....

i tak właśnie robię...

i tak już zrobiłam ogromny krok na przód....wyrzuciłam kody ...że nie potrafię, że nie umiem pisać, że mam zły styl....itd.

Potrafię i robię to dobrze...coraz więcej osób mnie czyta...i to bardzo cieszy...dziękuję Wam :-)
jestem wdzięczna za każde udostępnienie ...za każdy miły list....

a kiedy wydam moją pierwszą książkę ( kończę już drugą)...będę mogła ją Wam podarować...podarować ją Światu ...czy może być coś piękniejszego ?

ech...i znowu czuję ogromną wdzięczność i radość :-)

dziękuję :-)



czuję zapach moich ukochanych kwiatów....

i dla Was te cudne róże...skąpane w deszczu...czasami i deszcz jest potrzebny ....


niedziela, 18 maja 2014

podobno optymizmem zarażam....sami się przekonajcie.....

"a po nocy ...przychodzi dzień...."  
czasem wole tę noc...kiedy można w spokoju i skrytości serca przemyśleć wszystko...

i konsekwencja to coś co jest niezbędne....
czego uczę się od Wielkich Mistrzów....czytając Ich Biografie i ....dążąc do swoich marzeń...ciągle wyznaczając nowe cele....

wstaję wcześnie...i wcale nie dlatego, że cyt. " prezesi wstają najwcześniej" ...tylko dlatego, że lubię się przygotować do dnia....do nowych wyzwań ....do życia...lubię wyjść na mój Balkon Świata ....podnieść ręce i ....podziękować....za kolejną przespaną noc...za spokojny sen moich dzieci...za marzenia w których znowu we śnie szybowałam....i za nowe siły...nowy zapał....
potem proszę o dobry dzień...nie o słońce i nie o deszcz...ale aby ten dzień był dobry....aby dobrzy ludzie stanęli na mojej drodze i życzliwi....i takich spotykam :-)

dzisiaj niedziela...zabieram dzieci ze sobą...

i pokażę im kolejną drogę do marzeń....jak ją znaleźć i jak dojść do nich...

i im to pokażę :-)

potem praca którą kocham...

i wieczorem...nad jezioro spacer....sama....z moimi myślami i marzeniami....

brakuje mi tak bardzo ostatnio na to czasu....

ale najpiękniejsze jest to co powiedział ostatnio mój Bartek :
- " Mamo czy Ty się zakochałaś ? "
- Nie, a dlaczego pytasz ?-otworzyłam szeroko oczy
- "Bo znowu śpiewasz w łazience....a tak robiłaś zawsze jak byłaś bardzo szczęśliwa"
- hmmm :-) no cóż, Ty chyba Masz rację....ja jestem szczęśliwa- odpowiedziałam

a pomyślałam, że szczęśliwa w swoim własnym Świecie, w moim DOMU w sercu...który stworzyłam...
i spełniło się kolejne moje marzenie :-)
teraz napełnię je dziećmi i ...będzie takich 100 miejsc w Polsce :-)

Myślałam , że potrzebuję więcej czasu, aby odpocząć...po budowie....a już czuję , że mogę ruszać dalej :-)

tylko teraz rozsądnie...najpierw to musi pięknie hulać....i będzie :-)

a potem...nawet Londyn czeka....nic mnie nie zatrzyma :-)

cudnej niedzieli dla Was:-)

i DOMU w sercu ....




sobota, 17 maja 2014

perspektywa...czasem wszystko wygląda inaczej....taka sytuacja dzisiaj....

Perspektywa....wszystko od niej zależy...albo jak mówi mój Guzik : " wszystko zależy od punktu widzenia, a każdy człowiek ma inny mamo"

ech..ileż dzieci nas uczą...

dzisiaj wydarzyło się kilka rzeczy....

tak sobie pomyślałam...że kiedy byłam w ciąży z moimi dziećmi...to był taki magiczny czas...
czas który nigdy już nie wróci...
wtedy zupełnie inaczej na to patrzyłam...i dzisiaj to wygląda inaczej...

Byłam wtedy taka szczęśliwa...i dzisiaj jestem szczęśliwa kiedy na Nich patrzę....
tylko dzieci  tak szybko rosną....

tak nie dawno byli jeszcze tacy mali....a już najstarszy ma 195cm....

jak ten czas leci.....


dzieci rosną...i tyle nas uczą..............i siebie także....
a niektórzy dorośli nigdy nie dorosną...
byli i będą jak ...te słupy pośrodku drogi...ciągle takie same, nie zależnie od pór roku....

jakiś dzisiaj mnie żal dopadł......
żal...że dzieci tak szybko rosną...
żal, że tak bardzo tych dzieci pragnęłam i tyle szczęścia mi dały i dają...
ale nie umiałam im wybrać Ojca, który zadbał by o Nich jak potrzeba...
taka sytuacja dzisiaj...żal mnie dopadł...

że już nie wspomnę , że ja w tym wszystkim zupełnie dostałam w tyłek....bo nie dość, że muszę na Nich sama zarobić, to jeszcze na głowie mam wszystko inne, zabawy, szkoła, rower , klub itd...i nawet nie mogę powiedzieć, że nie dam rady...tak jak to robią inni, albo, że maja inne problemy i nie maja pracy, bo po co płacić alimenty...cholera jak oni mało się martwią....!!!
a ja po prostu muszę....i tyle....

ale wiecie co ?

to wszystko zależy od perspektywy ....

bo czasem dopada mnie taki żal i smutek...ale zawsze potem sobie myślę:

Laura , Ty to jesteś szczęściarą :-)
Mam w końcu takich wspaniałych Synów...i to dzięki temu wszystkiemu co nas spotkało...
i wtedy wiem...że nic nie jest tak ważne...jak moje dzieci...i moje życie...

i nie tylko dla Nich, choć dla Nich przede wszystkim...ale też dla mnie...

od kiedy kocham siebie i odnalazłam siebie...

wszystko wytrzymam....i nic nie jest straszne...

DAM RADĘ...

i mam Cudowne dzieci...cudowne dla mnie...wyjątkowe...bo to moje 4 Skarby...

WSZYSTKICH WAS KOCHAM NAJBARDZIEJ...

a kiedyś może jeszcze i coś dla siebie...



a to wczorajsza Laurka dla mnie...zrobiona wspólnie na komputerze...Guzio to niezły artysta....

i jak tu nie być szczęśliwą ?

Dzieci są TAKIM SKARBEM......

tylko pamiętajcie...nie zawsze i nie wszystko jest różowe...

ale kiedy zmienimy perspektywę...wszystko zaczyna wyglądać inaczej.....

zbuduj DOM w sobie...taki tylko dla siebie....poczuj się w tym domu dobrze...to nic innego jak pokochanie siebie...i stworzenie pięknego wnętrza w sobie....

Witajcie :-)

dzisiaj zacznę od podkowy....poprosiłam o nią i o szczęście i....

sami zobaczcie....w co wdepnęłam...:-)
i potem była lawina dobrych rzeczy, które mnie spotkały....dziękuję Wszechświecie :-)
...ale żeby od razu tak dosłownie....hi hi...

Mistrz Tao powiedział: " myśli tworzą słowa, słowa tworzą czyny, a czyny tworzą charakter człowieka"

wiele w tym prawdy, choć wdałam się ostatnio w dysputy z moim Przyjacielem na temat słów, bo mimo, że mniej, ale jednak i tak czasem przeklinam ..upsss...na budowie to było jakby niezbędne....teraz przy dzieciach... nie ma mowy, choć moje własne mnie znają i wiedzą, że czasem tak mobilizuję ludzi do zrobienia różnych rzeczy....no cóż ...nikt nie jest idealny...ja także....przyznaję czasem przeklinam...ale bardziej stosuje to jako przecinek pokazujący moje emocje, niż jako przekleństwo w sensie dosadnym...
bo przecież nikomu tak naprawdę źle nie życzę....
Mój Przyjaciel twierdzi, że to nie ważne jaka okoliczność, ale kobieta przeklinać nie powinna...hmmm...a ja myślę, że czas emancypacji mamy za sobą i płeć nie ma tutaj znaczenia,  nie ma na nic wpływu.
Skoro my mamy robić i robimy...to wszystko co mężczyźni...to dlaczego nie wolno nam przeklinać ?
Pewnie miło by było siedzieć w domku z dziećmi i je wychowywać...ale gdzie teraz są mężczyźni zdolni utrzymać Rodzinę ???
Jacyś są, ale ilu jest takich ?
Czasy te dawno minęły...więc myślę, że mamy te same prawa...a to czy z nich korzystamy to już inna rzecz....Do tego jeszcze nadal rodzimy dzieci i je wychowujemy...i tak naprawdę pracujemy na wielu etatach...

Nie pisze tego, aby wytłumaczyć swoje zachowanie, ale abyście zrozumieli:
Mamy prawo robić to samo co mężczyźni...choć z wielu rzeczy nie korzystamy i tak samo wielu rzeczy nie robimy....
no więc dlaczego ???

bo mamy zakodowane, że tego i tamtego nie wolno, nie wypada...a to jest bez sensu.

Wczoraj byłam na imprezie z moimi pracownikami....piłam whyski, tańczyłam, śpiewałam...opowiadałam nawet sprośne kawały....i co ? zrobiłam coś złego ???
Pewnie że nie !!!!!
Do cholery ! Oni zobaczyli, że Szef to taki sam człowiek jak oni...normalny, wesoły i kochający życie :-)
alkohol jest dla ludzi....a whyski po 40-tce naprawdę smakuje :-)

Pierwsza impreza intergracyjna za nami :-) BYŁO Cudnie :-) i wspaniałych pracowników mam :-)

ale wracam do myśli Mistrza Tao....przeklinanie wytłumaczyłam , ale co do innych rzeczy...to ostatnio sporo doświadczyłam różnych rzeczy i tak sobie myślę :

jakie to życie jest tak naprawdę ???

Czy kiedyś nastanie czas prawdziwego spokoju ??? Kiedy nic nie zmąci mojej radości ?
Kiedy wszystko uda się wyprowadzić na prostą ?
Kiedy inni ludzie , źli ...nie będą mnie oszukiwać ? a potem grozić ? okradać , a potem bezczelnie patrzeć w oczy i pytać : o co ci chodzi ?
Kiedy wszystko będzie dobre i dobrzy ludzie wokół...i miłość w moim sercu...schowana tak głęboko....będę mogła pokazać ...wyjąć i pokazać Światu ???

Nigdy taki czas nie nastanie....zrozumiałam to całkiem nie dawno...kiedy OTWORZYŁAM SZEROKO OCZY....KIEDY PRZEBUDZIŁAM SIĘ ZE SNU....zwanego życiem złożonym z kodów....z tego co nam wpojono....
Kiedy zaczęłam sama tworzyć swoją przestrzeń na nowo....i już oprócz przyjaznego miejsca w którym mieszkam, bardziej zależy mi na MOIM DOMU....na domu we mnie...który kiedyś tak bardzo znałam...i który odszukałam od nowa...

W swoim sercu tworzę DOM MOICH MARZEŃ....i najpiękniejsze jest to jego tworzenie....
Tworzę świat, do którego nie wpuszczam nikogo....jestem tam sama ze sobą...i jest mi tam dobrze...bezpiecznie...reszta na zewnątrz...nawet moje dzieci, które tak bardzo przecież KOCHAM, to Goście....których czasem zapraszam...kiedy okazuje IM moją Miłość, kiedy przytulam, kiedy rozmawiam...nawet wtedy kiedy muszę któreś ukarać....wtedy zaglądam do mojego DOMU i szukam odpowiedzi...i sadzę w moim DOMOWYM OGRODZIE kolejne kwiatki...ubogacam GO.

Świat z zewnątrz nie ma do tego DOMU dostępu, bo trzeba chronić siebie....

kiedyś przeczytałam takie zdanie :
" dom to nie tapety, nie meble, nie kąt z żyrandolem, obrazem...dom jest tam gdzie choćby pod gołym niebem...ludzie są razem..."

piękne to i bardzo prawdziwe...

moje serce jednak dostało od życia kilka razy....cios....jednak zawsze wstaję....tylko serce mamy jedno i to jest mój DOM....już nie chcę żeby bolało....w końcu 3 zawał mało kto potrafi przeżyć ;-) hi hi....to tylko uśmiech z powodu tego trzeciego razu, a nie zawału ...Bo jak poprzedni post głosi : "3 porażki to ogromny sukces :-) bo niezwykle rzadko się zdarza..."

a tak serio...to ja i tak się kiedyś zakocham :-) ale to kiedyś :-)

a teraz tworzę swój piękny DOM....w środku...we mnie....otwieram nawet w myślach kolejne pokoje i urządzam w cudne myśli i dobre uczynki...
otwieram oczy i widzę ludzi i ....kocham ich zwyczajnie...za to , że są....
nawet gołąb, który ciągle mi brudzi na balkonie...tez mnie dzisiaj rozbawił...
więc wszystko jest po coś....

żyjmy jednak świadomie...zauważajmy...i twórzmy w sobie...w środku...pozytywne zmiany....

wtedy każdy rwący potok i burzę..wytrzymamy...

a apropos widoków...to taki dostałam z samego rana od fajnego Kumpla...


i jaki piękny Świat mamy....tylko otwórz oczy szeroko zamknięte i popatrz inaczej !


i zamiany zacznijmy od siebie :-)


nawet ze mnie na chwilkę zrobiono modelkę....a ile było przy tym zabawy....? ...:-)

wolę jednak siebie w porozrzucanych włosach....i bardziej sportowym stroju....ale czasem i tak wypada wyglądać :-)

cudnego weekendu dla Was:-)

ja z radością szykuje się do pracy...

bo robię to co kocham najbardziej....

i mimo tego co mnie ostatnio spotyka..nadal uważam że życie jest piękne...i wybaczam tym....którzy błądzą...bo wtedy ja jestem wolna....i szczęśliwa....










niedziela, 4 maja 2014

"3 porażki to sukces"...jak mawia Mariusz Szuba...pamiętajcie....

Czuję potrzebę napisania tego co czuję dzisiaj....

Będzie krótko i na temat....bo tak lubię :-) przecież wiecie :-)

wiele mądrych przysłów znam...ale dzisiaj o tym : jak nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło....

hmmm......można tez spojrzeć inaczej...że czasami musi nam ktoś dokopać, żebyśmy potem czuli większą radość z kolejnego sukcesu....
dziwne ?
no nie tak bardzo !

czy kiedy nie wiesz co to znaczy zmarznąć, będziesz czuł taką radość z ciepłego kubka kawy, pledu i iskierek przy kominku ???

Czy ktoś kto wychował się w tropikach, będzie wiedział ile radości może być z zabawy na śniegu ???

Czy kiedy nie poznasz bólu miłości, będziesz potrafił kochać tak bardzo ???

A czy kiedy nie poznasz smaku porażki, zrozumiesz i docenisz smak sukcesu ????

dostałam w ostatnich 2 tygodniach dwa razy....jak to ja mówię : dostałam pod żebro !!!!!

ale wstałam....
pojawili się inni współpracownicy ....myślę, że bardzo dobrzy i jacy to czas pokaże...tak naprawdę....

ale już widzę jak fajnie układa się współpraca....a Ci co nie są z nami...przyjdzie czas, że będą żałowali....
choć wcale im tego nie życzę...
życzę im opamiętania i tego aby Ich ludzie coraz bardziej kochali....bo tylko miłością można im pomóc...

choć ja  już pomagać im nie chcę....

choć wybaczyłam...i dobrze życzę....
bo jak wielu ludziom i im wybaczam....i sztuką jest im to zapomnieć...a o to trudno...wiem jedno...nie chcę ich na mojej drodze spotkać....ale życzę im dobrze.

i tak sobie myślę....że chyba jest ze mną coraz lepiej....

bo po tym co mnie spotkało przez pracę w korporacji...byłam zgorzkniała...i chciałam gryźć i kopać....teraz już nie chcę i nie umiem...bo wiem, że to droga donikąd...lepiej wybaczać i być dobrym....

pewnie , że na wszystko potrzeba czasu....

trudno pewne rzeczy zapomnieć....

ale wybaczyć to jedna z najtrudniejszych rzeczy....i dobrze życzyć tym co nas skrzywdzili....

może właśnie dlatego wiem, że wszystko dobre przede mną ???

przede mną bardzo trudny tydzień....mało ostatnio śpię...ale kiedy tylko dotykam poduszki...odpływam...

dzisiaj zrobię tak samo...oddam się w ramiona Morfeusza ...szczęśliwa, że wybaczyłam...

i idę dalej :-)

i Wam radzę dokładnie to samo :-)

niesamowita ulga....

Przeżyłam już kilka razy smak porażki, ale jak mawia Mariusz Szuba :

3 porażki to SUKCES, bo rzadko się zdarza :-)

więc wygląda na to, że na SUKCES jestem skazana ...po prostu :-)

więc cóż zaśpiewam tylko nieskromnie :

"Uparcie i skrycie...ach życie kocham Cię ..kocham Cię nad życie ..."

Jem jabłko winne 
I myślę ech ty życie łez mych winne 
Nie zamienię cię na inne "


i może kiedyś zaśpiewam nawet ostatnią zwrotkę....ale to kiedyś :-)

"Kocham cię życie 
Poznawać pragnę cię pragnę cię 
Pragnę cię w zachwycie 
I spotkać człowieka 
Który tak życie kocha 
I tak jak ja 
Nadzieję ma..."

ale to tez będzie....

teraz prostuję ścieżki....wstaje pomalutku...kolano wyleczę....i wiele rzeczy zrobię...

i SUKCES ...mam w zasięgu ręki....

i się nie poddam....

bo ludzi poznajemy nie po tym jak upadają....

ale jak wstają....





a to dla Was wszystkich podkowa na szczęście...

daję Wam to, czego teraz sama tak bardzo potrzebuję :-)

dobranoc Wszechświecie :-)