fb

sobota, 7 lutego 2015

Nastolatki to też dzieci...i na czym polega miłość...do dzieci na różnych etapach....


Dzieci....temat rzeka....

ale dzisiaj o nich napiszę...

bo jest potrzeba serca....

Po co są dzieci ?

Niby trywialne pytanie ....

No jak to ?

To  takie oczywiste ? To odpowiedz sobie na nie i zobaczysz co z tego wyniknie.
Zaskoczy Cię Twoja własna odpowiedź....dlatego ją zapisz sobie .

Bierz kartkę i pisz :

 DZIECI SĄ PO TO ABY  .......................

MOJE DZIECI SĄ PO TO ABY .....................

WSZYSTKIE DZIECI SĄ PO TO ABY .....................


pisz, a ja włączę do tego muzykę :

https://www.youtube.com/watch?v=FIdiS5j0av4


i lecimy :

DZIECI SĄ PO TO ABY  Świat szedł do przodu, rozwijał się, aby przedłużyć gatunek , aby coś po nas pozostało, aby ...

no popatrz, to wcale nie jest takie proste

urzędnicy mówią, że aby miał kto pracować na nasze emerytury, ale to bzdura
politycy mówią, że napędzają gospodarkę, no może w jakiś sposób tak, ale....

ale najważniejsze jest jedno zdanie :

Dzieci są po to , abyśmy je kochali.

MOJE DZIECI SĄ PO TO ABY  ....

moje dzieci nie są po nic...są bo ich bardzo pragnęłam, są bo o nich marzyłam, są i w każdym z nich widzę cząstkę siebie....są bo każdy z Nich ma coś pięknego w tym życiu do przeżycia....i nie mam żadnych planów , aby im je układać, niech będą kim chcą i żyją jak chcą, byle były szczęśliwe.
Zawsze im mówię, bądź kim chcesz, może stolarzem, ale najlepszym i pracuj z pasją, bądź informatykiem, ale rób to co kochasz, a nie dlatego , że za to płacą, bo będziesz nieszczęśliwy,bądź kim zechcesz...byle byś robił to co lubisz...
Bartek mnie kiedyś zapytał:
- A co będzie jak nie będę chciał być lekarzem ? Bo tyle osób mi to sugeruje, bo mam dobre oceny i albo medycyna, albo weterynaria...
- A Ty jak dla mnie możesz nawet nie iść na studia, jeśli wytłumaczysz mi dlaczego. Pomyśl co chciałbyś w życiu robić ? Jaką wykonywać pracę, aby codziennie rano budzić się z uśmiechem i kształć się w tym kierunku...
- teraz chcę uczyć się jeżyków, jak najwięcej....
- to rób to....masz czas, reszta sama przyjdzie....

Dzieci nie są po to , aby spełniać nasze marzenia i ambicje.
Już najgorszy model to ten, gdzie oboje rodzice, najczęściej jeszcze mając jedno dziecko, chcą aby ono osiągnęło to wszystko czego im się zdobyć nie udało....to wcale nie takie rzadkie jak myślicie.

Pojedźcie kiedyś na boisko , gdzie trenują 6-9 latki, co robią ich ojcowie...nie uwierzycie....a jak porozmawiałam z nimi to się okazało, że sami czegoś nie osiągnęli, ale ich syn to zdobędzie....krzywdzą dzieci....Ambicja jest potrzebna, ale nie taka ...

Moje dzieci dają mi ogromną siłę. Nie raz  wstawałam z ziemi lub z kolan, bo dla nich trzeba było.
Są też dla mnie mega nauczycielami. Każdy z nich czegoś innego mnie uczy...codziennie.
To cudowne, ze mam ich aż tyle, bo każdy pokazuje mi co innego....

Mogę tak godzinami o Nich opowiadać, ale za chwilkę wrócimy do moich Synów.

A Twoje dzieci ?
Zastanawiałeś się kiedyś dlaczego są  ????

Bo to, że była miłość, potem seks i ciąża....OK...ale czy tak świadomie chciałeś być Rodzicem, czy tak wyszło ???

Jedno pamiętaj, obojętnie jak było, zaakceptuj to , że dziecko jest i jest Twoje...i ...teraz trzeba Abyś był Rodzicem....odpowiedzialnym i wspierającym....nie ważne, gdzie mieszkasz i co robisz...to TWOJE DZIECKO

To teraz ....

WSZYSTKIE DZIECI SĄ PO TO ABY....

ABY BYĆ SZCZĘŚLIWE....

i nie a się tutaj co rozpisywać....wszystkie....


i tyle wstępu na dzisiaj, teraz sedno :-)


dzisiaj poruszę temat NASTOLATKÓW

drażliwy i delikatny...

Jak myślicie, że niemowlę jest delikatne i specjalnie trzeba się z nim obchodzić, to się nie mylicie, ale to jak trzeba się obchodzić z nastolatkiem....to dopiero wyzwanie.

Niemowlę jest kruche i zależne od nas, ale zaspokoić jego potrzeby to małe wyzwanie w porównaniu z wychowaniem Nastolatka.

Po kolei krótko omówię wszystkie etapy ( uprzedzam to mój własny podział oparty na doświadczeniu, nie wyczytanym ):

1. do 1 roku życia ( potrzebuje bliskości, czułości, spokoju, bezpieczeństwa, jedzenia, ciepła, kontaktu....itd. )
2. do 6 lat ( wszystko jak powyżej i jeszcze dużo czasu, rozmów, wspólnej zabawy, gotowania wspólnego na przykład, czytania bajek, spacerków do lasu, na rowerek... itd. )
3. 7-10 ( wszystko jak wyżej , ale jeszcze trzeba dopilnować lekcje, nauczyć systematyczności, odpowiedzialności i korygować różne rzeczy, które się pojawią, a pojawią się na pewno )
4. 11-13 ( tutaj się zaczynają schody....wszystko jak wyżej , ale dochodzą do głosu hormony...i się dzieje, płacz bez powodu, napady głupawki, pryszcze , dziwne fryzury, częściej zachęcamy do higieny osobistej, bo jest jakiś opór materii ( obserwowałam krótkie etapy u wszystkich ), pierwsze miłości i wzrok wbity w sufit, odpływy przy głośnej muzyce ( radzę zakupić słuchawki im i sobie także), uciekanie w samotność...itd. )
4. 14-16 ( pewnie Was to zdziwi, ale wszystko jak wyżej i ....napady wściekłości, manifestacja swojej niezależności ( "jak skończę 18 lat to się wyprowadzę !" ), randki ...wędrówki wokół domu...manifestowanie : " Mamo, ale to moje życie ! " " Mamo, ja wiem najlepiej ! " , " Mamo ja  ma w nosie szkołę ! ", " Mamo ja chcę mieć tatuaż i glany ! " ...itd... ( tatuaż ? zrób , ja się zgadzam, ale sam na niego zarób, zarobił , ale już stwierdził, że zbyt ciężko pracował, żeby to wydać na coś takiego...hmmm załatwiłam mu prace u koleżanki w garmażerce..7 zł na godzinę, zimno i oddzielał mięso od kości, lepił pierogi....nic takiego, ale jaka ciężka praca, hi hi ;-)
Wtedy szukają wsparcia , niestety często poza domem i ufają nieodpowiednim ludziom. To bardzo ważne, aby przez cały czas mieć z nimi kontakt i wiedzieć co robią...
to im powiesiłam na lodówce :-)
5. 17-18 ( wszystko jak wyżej, ale manifestują swoją dorosłość, szukają pracy i pokazują jakie to są zaradne i mogą sami na siebie zarobić ( spróbujcie wtedy im uzmysłowić, że nowe buty to tylko część ich utrzymania, pokazać rachunki i przeliczyć na członka rodziny,  oooo to się zdziwią....)  , do tego dochodzą rozmowy nocne ( zabezpieczcie telefon albo abonament bez limitu, albo karta prepaid i sam doładowuje, to działa), do tego wraca coś dziwnego, bo tak od dwóch lat się nie przytulali, a teraz znowu lubią...tak spontanicznie, i spacery wieczorne do lasu...i rozmowy 1:1....)
6. 18-19 ( wszystko jak wyżej, ale ....dzień przed 18-tka mojego najstarszego Syna zapytałam Go czy sam się spakuje, czy mam to zrobić za niego ? a On na to : - no coś Ty mamusiu, ja zostaję...to takie głupie było co mówiłem kiedyś, że jak skończę 18 lat to się wyprowadzę....gdzie mi będzie lepiej....ooooo otwierają się jakieś części mózgu...przykryte pryszczami i hormonami...Potem okazuje się , że zaczynają mieć cele...prawo jazdy itd...ale nadal robią głupie rzeczy w szkole...i sami się potem temu dziwią, ale konsekwencje nieodwracalne...niestety..i dobrze., bardzo dobrze !!!!..uczą się życia...miewają głupawki, ale jakby mniej ich, choć bardziej irytujące, bo oczekujemy że wreszcie kiedyś się skończą, że dorosną...)

7...

dalej nie napiszę, bo nie wiem...tutaj się kończą moje kompetencje, na razie :-)

ale chcę wrócić do oczekiwań

kiedy rosną oczekujemy, że będą takie idealne, takie cudowne, a potem się okazuje , że tak nie jest...ale pamiętajmy :

TO NASZE OCZEKIWANIA

to ważne

rady :

daleka jestem od nich....mam w domu 4 charaktery..każdy jest inny....

WYTRZYMAĆ....z czasem wszystko zaczynamy i my rozumieć..mniej się wściekać, mniej irytować...potrafimy nie za bardzo się przejąć nie wywieszonym praniem i zrobić kolejne tylko sobie...bo kiedy gatki im się skończą to się ruszą i zrozumieją...że też w tym domu mieszkają...
Kiedy nie sprzątają w kuchni i nie masz jak sobie zrobić herbaty....to odgarnij trochę naczyń ...umyj sobie kubek..bo zużyli ostatni...i czekaj....wprawdzie zaczną na siebie burczeć, Tobie zarzucać nawet brak zmywarki, cały Świat się uwziął ...ale kiedy w odpowiednim momencie...ze stoickim spokojem powiesz:

DZISIAJ NIE MA OBIADU..

WHAT ???????

bo nie mam go gdzie zrobić, i weźmiesz najmłodszego 6 latka i pójdziesz z nim na pizzę....
to jak wrócisz....to kuchnia będzie posprzątana...pranie powieszone ...itd...

i takie jest życie z nastolatkami....

uczy ogromnej cierpliwości....

przeczytałam kilka dni temu list od nastolatka do Rodziców...taki empatyczny, że go nie rozumieją....

pomyślałam ; ja chyba napiszę list od rodziców do nastolatków....i zrobię to...na pewno i tutaj go umieszczę...ale zrobię go w postaci metafory....takiej bajki dla dzieci...i pokażę Im jaki świat Oni nam tworzą, kiedy my tyle dla nich robimy....

A dzisiaj poruszyła mnie sytuacja mojego Przyjaciela. Długo rozmawialiśmy ostatnio o dzieciach. Ma prawie 5-cio letnią Córeczkę, której nie może widywać. Matka dziewczynki na chorą swoją matkę....i to już od pokoleń trwa ta nienawiść...teraz przelewają je obie na dziecko i robią z Ojca kogoś kim nie jest.
W Polsce nie ma prawa....ja to wiem bardzo dobrze...i wiem też że jak powiedział kiedyś jeden z adwokatów cyt.  : " w Polsce nie ma sprawiedliwości, są SĄDY...."

to pomimo iż wielokrotnie mówiłam Wam jaki mam stosunek do polityki, to wiem, ze ma tutaj ogromną rację...choć w jego ustach zabrzmiało to  strasznie....

Niestety mój Przyjaciel, nie tylko rzadko widuje Córeczkę, ale nawet jeśli ją widzi to pod nadzorem obcych ludzi....ech ...to materiał na kolejną książkę i kto wie ????

Poradziłam Mu aby pisał do niej listy....i je zbierał....i kiedyś je Jej pokaże....bo One Jej pokażą jakim ojcem był zawsze...jak tęsknił itd.  Ja sama piszę listy od urodzenia moich dzieci do Nich...zaczęłam w szpitalu, kiedy mój Synek był chory, pisałam żeby poradzić sobie z bólem i miotającymi uczuciami, z bezsilnością czasem i smutkiem....teraz kiedyś kilka z tych listów przeczytałam mojemu Synowi ....kiedy był mega zbuntowany...kiedy nie umiałam do niego dotrzeć...poprosiłam tylko o to...a potem powiedziałam : Synku...ja nadal Cię kocham tylko bardziej....i to wytrzymam...popłakał się i już jest wszystko dobrze....

Więc mój Przyjaciel napisał taki pierwszy list do Córki....
Wysłał go mi, abym zobaczyła, czy o to mi chodziło :-)

List jest przepiękny i pełen wzruszających wyznań i mam zgodę na publikację go tutaj, lecz jeszcze nie podam Wam jego nazwiska....lecz w mojej książce będzie ze wszystkimi danymi...nawet kontaktem na e-mail.....bo Ów walczy o prawa Ojców do widywania swoich dzieci....
Robi kawał dobrej roboty. Odwiedza dzieci w przedszkolach, szkołach i prowadzi dla nich warsztaty. Ma niesamowite podejście do dzieci i tyle ciepła...dobroci....

A to list do Córki :

"List do córki

Siema Bąbelku,

To ja Twój tata, chociaż pewnie nie wiesz co to znaczy, bo od czasu gdy skończyłaś około półtora roku nie ma mnie przy Tobie.

Wiesz, że jestem, lecz nie jesteśmy ze sobą blisko. Czasem zastanawiam się, co siedzi w Twojej mądrej główce, gdy wypowiadasz w myślach to dziwne słowo „tata”. Kim dla Ciebie jestem? Po co jestem? Jakie masz w stosunku do mnie uczucia? Domyślam się, że nie za często, a jak już to niekoniecznie ciepło. Masz do tego pełne prawo. Nie jestem osobą, która budziła się przy Tobie, bawiła się, czytała bajki, tuliła, gdy tego potrzebowałaś, całowała w palec, gdy bolał. Nie uczyłem Cię jeździć na nartach, nie ściągnąłem bocznych kółek od roweru. Zbyt wielu rzeczy nie robiłem…

Przepraszam. Gdybym tylko mógł, oddałbym Tobie każdy czas, którego potrzebowałaś, lub potrzebujesz teraz, w tym momencie.

Kiedy wyobrażam sobie mój idealny poranek, to wyglądałby następująco:

Jest jakaś absurdalnie wczesna godzina. Ty podchodzisz do mojego łóżka na palcach i pytasz szeptem „tato śpisz?”. Ja nie odpowiadam, bo faktycznie jeszcze śpię. Wskakujesz na kołdrę i próbujesz mnie obudzić. Niby już nie śpię, ale udaję, nie otwierając oczu, że jeszcze daleko mi do porannego śniadania z Tobą. Próbujesz swoimi małymi paluszkami otworzyć mi oczy, a wtedy ja się zrywam, przewracam na łóżko, łaskoczę i robię „pierdzioszki”. Bawimy się tak grandząc przez dłuższą chwilę. Dalej, udając pirata, któremu pomaga księżniczka Roszponka udajemy się do kuchni w poszukiwaniu skarbów i znajdujemy rożne produkty, z których robimy śniadanie, brudząc po drodze co się da (łącznie ze sobą nawzajem). Po śniadaniu idziemy się umyć i przychodzi czas na planowanie naszego dnia pełnego przygód. W końcu większość ludzi jeszcze śpi! Biorę kredę i na tablicy zapisuję wszystkie wnioski. Cel? Spełnić tego dnia wszystkie pomysły, w jak najbardziej kreatywny sposób.
Chciałbym żebyś wiedziała, że nie zawsze tak jest, że mama z tatą żyją osobno. Bardzo często rodzice są razem przy swoich dzieciach i bardzo się wszyscy kochają. Nie zawsze jest tak, jak w naszym przypadku. Jeśli kiedyś również zapragniesz być rodzicem - wierzę, że Ci się to uda dużo lepiej niż Twoim rodzicom.
Jestem dla Ciebie każdego dnia i nocy. O każdej porze, kiedy tylko zapragniesz. W sprawach ważnych i błahych. Gdy się zakochasz i gdy ktoś złamie Ci serce. Gdy będziesz szczęśliwa i gdy będziesz potrzebowała się wypłakać. Gdy będziesz chciała się wygadać i gdy będziesz chciała z kimś bliskim pomilczeć.
Kocham Cię.
Chciałbym, żebyś wiedziała o tym: sama świadomość, że jesteś sprawia że każdego dnia chcę być lepszym człowiekiem. Za każdym razem, gdy organizuje zajęcia dla dzieci, czytam im bajki, organizuję gry i zabawy, prowadzę warsztaty motywacyjne dla Twoich rówieśników robię to myśląc o Tobie. Z tęsknoty za Tobą noszę różowe elementy garderoby, bo kiedyś powiedziałaś mi że to Twój ulubiony kolor. Tysiące zdjęć które zrobiłem ludziom z misiem Ambasadorem, filmy które nakręciłem, słowa które pisałem - były z myślą o Tobie. Jeżeli kiedykolwiek stwierdzisz, że jest dla mnie miejsce w Twoim życiu chciałbym żebyś wiedziała że jestem do Twojej dyspozycji. Wiem że nie nadrobię straconych dni, wyjść, wyjazdów, wakacji, czy codziennego odwożenia Ciebie do przedszkola, ale mogę robić to teraz. Nie ważne ile masz lat, gdy to czytasz, kim jesteś, co robisz, gdzie jesteś i kim się otaczasz. Jestem dla Ciebie zawsze, bo jestem Twoim tatą.
Kiedy miałaś rok i kilka miesięcy podeszłaś do mnie, objęłaś swoimi rączkami i powiedziałaś na ucho szeptem „uwielbiam Cię tatuniu”. Nie pamiętam już, czy były to dokładnie te słowa, ale bardzo dobrze pamiętam tę sytuację i wracam do niej często, gdy myślę o Tobie. Wtedy poczułem że jestem dla Ciebie kimś naprawdę ważnym. Ważniejszym niż reszta świata. Lubię to uczucie. W trudniejszych chwilach życia wracałem do niego i od razu uśmiech pojawiał się na twarzy.
Chciałbym na co dzień być dla Ciebie tak ważną osobą.
Straconego czasu już nie nadrobimy, chociaż jeśli chcesz to wynajdę wehikuł czasu. Nie potrzebuję opowiadać Ci swojej historii, ale jeśli tylko chcesz opowiem i odpowiem na każde pytanie. Nie mam potrzeby wracania do przeszłości, bo liczy się tu i teraz. A właśnie teraz mamy wpływ na naszą przyszłość.
Miałem ostatnio sen. W tym śnie nie widziałem Twojej twarzy, ale byłaś już dojrzałą kobietą. Spacerowałaś przede mną, nucąc jakąś wesołą piosenkę. Miałaś włosy do pasa zaplecione w warkocz i spódniczkę lnianą poniżej kolan. Spacerowałaś chyba na boso, a pod nogami czuliśmy trawę. Nie mówiłaś tego, ale skądś wiedziałem, że jesteś zakochana. Że jest ktoś kogo chciałabyś żebym poznał. Z daleka zobaczyłem na górze polany jakąś postać. Spojrzałaś w jej stronę, ale stałaś w bezruchu. Wtedy podszedłem do Ciebie i do ucha szepnąłem „biegnij córeczko”.
Zastanawiałem się wielokrotnie, przypominając sobie najdrobniejsze szczegóły, co moja podświadomość ma na myśli wysyłając mi ten obraz. Jak uważasz? Ja lubię myśleć, że w ten sposób wierzę, że jesteś mądrą dziewczyną, umiesz podejmować rozsądne decyzje, jesteś szczęśliwa i masz przy sobie życzliwe osoby.
Kiedy miałaś około dwa lata chodziliśmy do klubu malucha, gdzie uczyliśmy się najróżniejszych zabaw. Malowaliśmy ściany gołymi rękami zanurzonymi wcześniej w farbie, projektowaliśmy różne konstrukcje, budowaliśmy eko-ścieżki, wychodziliśmy na poszukiwania różnych insektów z lupą. Raz w tygodniu mieliśmy dzień dla siebie jeździliśmy do babci albo do dzieci, których pewnie już nie pamiętasz. Bardzo dobrze wspominam ten czas. Byliśmy ze sobą bardzo blisko. Dużo rozmawialiśmy, wygłupialiśmy, śmialiśmy. To był wesoły czas.
W pewnym momencie zaczęłaś chorować. Wydaje mi się, że nie było to coś groźnego, ale omijałaś dużo zajęć w przedszkolu, do którego, gdy byłaś zdrowa, codziennie Cię woziłem.
Pewnego dnia, jak przyjechałem po Ciebie, nie wiedziałem, że to był ostatni raz.
Od tamtego pamiętnego, przynajmniej dla mnie dnia, zaczęliśmy się rzadziej widywać, a od różnych ludzi słyszałem, że bardzo to spotkanie przeżyłaś.
Nie potrafię tego wytłumaczyć. Nie potrafiliśmy z mamą się zaprzyjaźnić i to był chyba nasz największy błąd. Wypowiedzianych zostało zbyt dużo słów, zbyt wiele przykrych czynów, zbyt dużo emocji. Przepraszam Cię za to. Powinienem być mądrzejszy.

Twój tata,

Bartek "

lecą łzy...prawda ???? ...mi też lecą za każdym razem jak to czytam.....

ech gdyby wszyscy ojcowie tak kochali swoje dzieci.....
I matki tak samo...z tym też bywa różnie....

to na dzisiaj motto dnia :

...moje ulubione....

" słońce nad mną ( gdzieś tam za chmurami, ale jest na pewno)
  słońce we mnie....
i do przodu..."


starajmy się żyć najlepiej jak potrafimy ....sami ze sobą ...i ze swoimi dziećmi....
to nic , że nie zawsze jest idealnie, że nie wszystko wychodzi...

a gdzie tak jest ????

życie bez poczucia winy jest znacznie łatwiejsze i przyjemniejsze...a to o to chodzi....

cieszmy się tym co mamy....

i uśmiechajmy do siebie....






pięknego dnia moi cudowni Czytelnicy :-)


a to moja ARMIA :




nawet w Wigilię...przy choince...ciężko Ich było okiełznać do wspólnej fotografii

:-) :-) :-)





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.