fb

piątek, 7 marca 2014

Poziom II...kolejna historia i finał poprzedniej...rzecz o związkach...

Fachowcy od NLP mówią, że trzeba opuścić swoją strefę komfortu, aby zmierzyć się z życiem, aby coś osiagnąć, aby wreszcie poznać siebie. I to jest prawda niezaprzeczalna.


Czy można to zrobić inaczej ? Lepiej ? 
Jeśli ktos z Was odrył jak , to prosze o informację, bo bardzo chciałabym wiedzieć.

Przeczytajcie kolejny raz tę historię, bo mimo że ją opowiadam innym...nie zawsze chcą słuchać, nie zawsze słyszą...i ...wypadanie ze strefy komfortu boli...oj boli...

Poziom drugi 

"Dwa anioły, kobieta biegnąca do pracy, strome schody…
- Popchnij ją, popchnij!
- Ale schody strome, zabije się!
- Przytrzymam! Ubezpieczam! Tylko nogę złamie – pchaj, mówię!
- Głupi jesteś??? Przecież musi do pracy zdążyć, trzy dni z rzędu się spóźniała!
- Owszem a teraz jeszcze posiedzi dwa miesiące na zwolnieniu, a potem ją wyrzucą.
- Tak nie wolno! Co ona bez pracy zrobi? Pensję ma dobrą!
- Pchaj, mówię, potem ci wytłumaczę, pchaj!

Te same anioły, autostrada, dwie kobiety w służbowym samochodzie. Jadą za ciężarówką załadowaną belami drewna.
- Zrzucaj kłodę, nie przeciągaj!
- Taką kłodą można zabić! Przecież jak trafi czołowo w szybę to obie zginą!
- Zrzucaj, mówię, odchylę tor lotu, tylko się przestraszą.
- Po co chcesz je straszyć???
- Potem ci wytłumaczę, nie ma czasu, za zakrętem będzie bilbord: „ZWOLNIJ!!! W DOMU NA CIEBIE CZEKAJĄ!!!”, zrób tak, żeby się tam zatrzymały.
- Obie płaczą, dzwonią do domów, okrutny jesteś!!!

Kolacja firmowa.
Dwa anioły, mężczyzna z obrączką, dziewczyna.
- Niech jeszcze wypije.
- Dość! Już jest pijany! Spójrz tylko, podrywa dziewczynę!
- Nalej mu jeszcze, niech pije!
- Żona w domu czeka, dwoje dzieci… stracił kontrolę nad sobą, dziewczynę ciągnie do hotelu…
- No i dobrze, niech się zgadza!
- Zgodziła się, poszli, cholera jasna! Żona się dowie, będzie rozwód!
- Ano, będzie awantura! I o to chodziło!

Zachód słońca. Dwa anioły.

- Ale praca stresująca!
- Witaj w pracy na poziomie drugim. Tutaj uczymy przez stres. Do wczoraj miałeś praktyki na pierwszym poziomie – uczycie tam przez filmy i książki, a tutaj mamy tych, komu już książki nie pomagają. Musimy ich wytrącić z koleiny jakimś zdarzeniem, stresem, szokiem – żeby się zatrzymali na chwilę, pomyśleli.


Pierwsza kobieta będzie siedziała w domu ze złamaną nogą. Znowu zacznie szyć, a jak ją wyrzucą z pracy, to będzie miała już pięć zamówień – nawet się nie zmartwi. Kiedyś już szyła, a teraz od 10 lat odkłada swoja pasję, uważa, że musi na państwowej posadzie pracować, że socjal jest ważniejszy od harmonii i szczęścia z zajmowania się ulubionym zajęciem. A z szycia będzie miała więcej pieniędzy plus zadowolenie każdego dnia.

Z dwóch kobiet płaczących na autostradzie jedna za tydzień odejdzie z tej pracy, wróci do domu, znajdzie pracę w swoim miasteczku, tam gdzie jej rodzina, mąż, dziecko. Urodzi drugie, zacznie studiować psychologię – te kobiety współpracują z wami na pierwszym poziomie.

- A zdrada? Czy zdrada może wyjść komukolwiek na dobre? Rodzina się rozsypie!
- Rodzina? Tam już dawno nie ma rodziny! Żona zapomniała, że jest kobietą, mąż pije, kłócą się, szantażują, targują się dziećmi. To długi proces, bolesny, ale każde z nich się czegoś nauczy. Żona wróci do waszych książek, zacznie żyć dla siebie, zbuduje wspaniały związek, będzie szczęśliwa, dzieci będą dorastać w miłości, bez awantur…
- A uda się zachować rodzinę?
- Jest taka szansa.

- Co za praca!
- Przyzwyczaisz się. Ważne, ze skuteczna. Jak tylko wytrącisz człowieka z jego strefy komfortu, to się zacznie ruszać! Większość ludzi jest tak skonstruowana.
- A jak i to nie pomoże?
- To mamy jeszcze poziom trzeci – edukujemy za pomocą straty. Ale to całkiem inna historia..." Piotr Mordkowicz. Przekład I.Z.


Kolega o którym Wam pisałam...wypadł ze strefy komfortu.

Poszukał kawalerki...mieszka tam z Żoną i Synkiem...znalazł pracę i Żona jego również, pracuje w butiku. Z dwóch pensji opłacają kawalerkę i mają na normane życie. Ich Synek znowu się uśmiecha...tylko czy zapomni to wszystko ?

Czy można było szybciej zrobić tą zmianę ? Gdyby ów właściciel szeregowca zareagował wcześniej w ten sposób, pewnie już od kilku miesięcy wiedli by normalne życie.

Dzisiaj historia Ani. Sympatycznej koleżanki ...nasze dzieci bawią się w piaskownicy.

Ona miła , uśmiechnięta, zawsze dla wszystkich dobra...pomocna...ale ja widziałam w tych jej pieknych brązowych oczach ból...Kiedy spotykałyśmy się na placu zabaw, była cicha...zamyślona....zagubiona...

Ze skrawków tego co opowiadała...ukrywając fakty, wiedziałam, że jest ofiarą...tylko nie znałam oprawcy.

Jej Córeczka...czasami więcej swoim zachowaniem mi opowiadała niż Ania...wiedziałam że boi się swojego ojca...kiedy wspominałam o tatusiu, Malutka natychmiast zaraz sie usztywniała....kochała tatusia, ale było widać, że się go bała...

Zapytałam kiedyś wprost Anię, co się dzieje ? Nic nie odpowiedziała...tylko milczenie...i łzy w oczach..wymowne...miała....

Opowiedziałam jej o moim dzieciństwie...otworzyłam się...powiedziałam co czuło dziecko zranione tak bardzo ...i co teraz czuję jako dorosła kobieta...jaka drogę musiałam przejść, aby nauczyć się żyć ....jak trudno to poukładać i że czasem trzeba wyjść ze swojej strefy komfortu, ..nawet kosztem krytyki ze strony rodziny...znajomych...( celowo nie piszę przyjaciół, bo przyjaciele rozumieją ) ...kiedy trzeba mieć siłę , aby zmeinić całe swoje życie...i nie tylko dla dobra dzieci, choc to ważny powód ale największą motywacją musi być Dobro dla siebie...bo dla siebie trzeba robić najwięcej...bo nie można tkwić w jakims chorym układzie...pozwalać sie krzywdzić w jakikolwiek sposób...trzeba to zmienić.

Widziałam, jak coraz szerzej otwierała oczy...

Zapytała mnie : A czy nie bałaś się, że zostaniesz sama ?

Odpowiedziałam :  Jasne , że wtedy się bałam ! Bałam się samotności , bałam się odrzucenia przez rodzine, przez znajomych, bałam się wytykania palcami ( o !  rozwódka z dziećmi), bałam się tekstów w stylu : wina zawsze leży po połowie, coś jest z nią nie tak ! 

I doświadczyłam tego...a nawet więcej...
Dla rodziny jestem cyt. " podwójnym dnem "
Dla wielu koleżanek stałam się " zagrożeniem" ...pilnuja swoich mężów, zupełnie nie rozumeim dlaczego, a może rozumiem...pewnei czują sie gorsze ode mnie.
Dla Sąsiadów byłam tą " k.......ą " bo jak można tak późno wracać  do domu ( to nic, że musiałam sama utrzymać tyle dzieci)
Dla obcych ludzi, matką z 4 dzieci ....nie wynajmą mieszkania...
Dla potencjalnego Pracodawcy ...tu lepiej nie wspomnę...bo słów brak...
Dla urzędów...Patologia, bo jak można sobie dać zrobić tyle dzieci ?

itd..itd...

Tylko to ich RZECZYWISTOŚĆ !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

 a moja RZECZYWISTOŚĆ nie jest ich RZECZWISITOŚCIĄ  :-) :-) :-)

MOJA JEST MOJA....JEST TAKA JAKĄ CHCĘ ABY BYŁA...

jest piękna , kolorowa...a nawet bajkowa...tak, żyję w swoim świecie :-) 

i rodzina...kiedyś zrozumie albo nie...ale nic na siłę...moją rodziną są moje dzieci :-)
koleżanki...otaczam sie takimi, które myslą podobnie do mnie i pomagamy sobie, więc budujemy, ciagniemy w górę...
sąsiedzi...i to zmieniłam...mam nowych sąsiadów i tym razem nie zabiegałam o ich względy, sami mnie odwiedzają, zaczepiają i rozmawiają...odwiedzam kogo chcę....
mieszkanie wynjełam od ludzi, którzy nie mieli probelmu z tym że mam 4 dzieci i sama ich utrzymuję, bo sami też mają dzieci...
Praca : tworze swoją firmę i według swojej wizji...nigdy już żadnych korporacji...
a urzędy...powalczyłam z nimi i po przejściu tej drogi, teraz walczę o innych...

Też kilka razy w życiu wypadałam ze swojej strefy komfortu.
Też zaliczyłam II poziom...III był blisko...ale wyciagnełam wnioski i do góry trzymam głowę...

Ania miała kilka dni temu udar mózgu...leży w szpitalu...

Idę do niej z wydrukowana opowieścią...II Poziom...i z kwiatkami, żeby Jej było przyjemnie...

Wiem, że kilka tygodni temu odeszła od oprawcy...zabrała Córeczkę i odeszła...ale czy teraz wyciągnie wnioski i zacznie wreszcie żyć dla siebie ????

I nie myślcie, że uważam, ze powinna być sama ? 
O nie...ale musi najpierw sama wstać...pokochać siebie...odkryć siebie :-) 

a potem wierzę, że jeszcze spotka tego kogoś, kto sprawi jej niebo w niebie...

bo potem będzie jeszcze  lepszym człowiekiem ...i kochając siebie ...będzie umiała stworzyć cudowny dom...i związek...

czasami dobrze...że wypadamy ze strefy komfortu...choć kiedy wypadamy jest strasznie...

ale takie lekcje uczą nas tak wiele...

Ania wyjdzie z tego...

i mocno trzymam za Nią kciuki...


A Wy...zastanówcie się czasem, kiedy wytykacie palcami rozwódkę...albo rozwodnika.

Nigdy nie wiadomo jak los Was doświadczy...
tak trudno dzisiaj spotkać TE OCZY ...jedne na całe życie...czasami długo się szuka..albo kilka razy doświadcza ...zanim się spotka te właściwe...

Te doświadzczenia tez uczą...budują...uczymy sie co jest w życiu ważne.

Już nie wystarcza TE OCZY, tak jak jest kiedy ma się 20-25 lat...nie wystarczy tzw. Chemia, żeby związek był udany. Wtedy już wiele innych czynników jest niezwykle ważne, ale też inne tracą znaczenie....

Gdyby tak mieć ten rozum i 25 lat :-)....tak byłoby najpiekniej :-)

Ale każdy wiek ma swoje uroki , więc cieszmy się każdym dniem i każdą chwilą...tak jest najlepiej:-)

i dobra rada...czasami sami się postarajmy wyjść ze swojej strefy komfortu....nie stawiajmy sobie niepotrzebnych płotów...

ale o tym za kilka dni napiszę...jak to zrobić...













Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.