fb

piątek, 19 grudnia 2014

" Moralność Pani Dulskiej " czytaliście ? znacie ? no to poczytajcie ....

wybaczcie trochę terminologii:

Sztuka Zapolskiej jest tragifarsą, czyli połączeniem elementów komedii z elementami tragedii. Główna bohaterka – Aniela Dulska – jest postacią obłudną, dwulicową, fałszywą, chciwą, nie potrafi okazać życzliwości, gardzi ludźmi biednymi, słabymi i wrażliwymi. Wszystko co robi, robi na pokaz. Jej postawa, nazywana "dulszczyzną", prezentuje pozorną moralność; życie w zakłamaniu i obłudzie. Przymyka oko na romans jej syna z Hanką, aby tylko ten nie włóczył się nocami po lokalach (w rzeczywistości Dulska nie wyobraża sobie małżeństwa Zbyszka z Hanką, uważałaby to za hańbę dla jej rodziny i splamienie honoru). Problem pojawia się, gdy Hanka zachodzi w ciążę.

i tak dalej i tak dalej......

Dzisiaj chcę napisać o obecnych czasach i ludziach, którzy żyją w fałszywej moralności...tak bardzo fałszywej, że okłamują nawet sami siebie....i unieszczęśliwiają wszystkich wokół  ....czasami nieświadomie....a czasami z premedytacją....i to już jest chore....

Przykładów będzie kilka i nie obawiajcie się, że będę pisać o moralności związanej z Kościołem i religią...ja tych spraw nie łączę....zresztą zawsze jestem obiektywna w tych sprawach i nie oceniam...

bardziej staram się naświetlić problem....

a co z miłości....to tylko dobre...o tym zawsze pamiętam...

Czasami nie myślimy o innych...ba...nawet zapominamy o sobie....byle coś uzyskać....co według naszej wiedzy jest nasze i najważniejsze : BO CO LUDZIE POWIEDZĄ ???

Ludzie od zawsze mówili....mówią ...i będą mówili....i to się nie zmieni.
Jeśli jednak żyjemy na pokaz, bo coś od 20 lat tak jet ...albo bo sąsiad ma tak samo, albo bo mnie tego w domu nauczyli....to już dramat.....

Żyliśmy w innych czasach....

Nasi Rodzice mieli inne wzorce.....

To jest coś co ja też w sobie długo przerabiałam....kiedy wzrosła moja świadomość, nie rozumiałam jak dorosły człowiek może pozwalać na pewne rzeczy i jak inne może robić....myślałam tak o Rodzicach....
teraz wiem i rozumiem, że takie mieli wzorce z domu...i nikt ich zwyczajnie lepiej żyć nie nauczył...
Teraz są inne czasy. Są mądre książki, są szkolenia, są fachowcy od NLP i nie tylko i mogą nas tak wiele nauczyć....pomóc zmienić....podpowiedzieć ....pokazać drogę....

Nadal jest jednak tak, że to my decydujemy, czy tego chcemy czy też nie....czy idziemy do przodu i się budzimy, czy tkwimy w miejscu....bo " tak jest dobrze od lat, bo to znam i to moje ...."

Nic i nikt nie jest Twoje...każdą rzecz i każdego człowieka, można Ci zabrać....a także może sam odejść....

dzieci....odejdą w swoje życie....

przyjaciele...oooo...tutaj się możesz zdziwić ilu ich faktycznie Masz, kiedy odniesiesz sukces lub porażkę...wtedy ich rozpoznasz....

znajomi, sąsiedzi...to zmienia się i nie jest trwałe...

rodzina, i tutaj bywa równie, ale nie bez powodu powstało powiedzonko :
" że z rodziną najlepiej na zdjęciu i jak można odciąć "

Ktoś kto Cie kocha, ale tak prawdziwie ? Tak , to jest coś warte...i tylko to....
Kiedy tego nie ma....wszystko inne jest na pokaz....jest dulszczyzną....

Ludzie są ze sobą latami tylko dlatego, że żyją mitem....
wyhodowali sobie mit o pierwszej miłości ( och jak lubimy pielęgnować pamiątki ), albo inny : że " jedyny na całe życie, tak jak moja mama i babcia miały"...., albo : "mamy dzieci to dla nich się z nim męczę"....tylko po co to robisz ? One wcale tego nie chcą...Dzieci chcą mieć szczęśliwych Rodziców....
obojętnie gdzie będą i żyją....wiem, bo rozmawiam o tym z moimi Synami i nie tylko...
Do tego nie chcą mieć obowiązku zajmowania się Rodzicami więc fajnie kiedy się zajmą sobą na wzajem....to zwykła wygoda, ale kiedy tak jak moi : rozumieją....że każdy człowiek powinien podążać własną drogą....mówią : Mamo i Tato ...gdziekolwiek jesteście i z kim..bądźcie szczęśliwi....

To jest właściwa droga. Bez zakłamania..bez obłudy....

Pamiętam jak 9 lat temu wybrałam aby odejść od męża, niż żyć z świadomością, że On już chce czegoś zupełnie innego....

Im bardziej próbowałam to ratować...poprosiłam Teściów o pomoc....znajomych...tym bardziej czułam, że jest z obowiązku...nie z miłości do mnie....
Kiedy pewnego dnia przekonałam się o tym....bolało okropnie....kilka miesięcy trwało, zanim dojrzała we mnie decyzja, że czas to skończyć....i zacząć myśleć o sobie...o swoim życiu....

Potem to już jak podjęłam decyzję...były ruchy...kolejne i kolejne....

byłam z 3 małych dzieci....Dulszczyzm dookoła...słyszałam krytykę....szczególnie od tych, którzy sami uważali się za wzór cnót....a nie potrafili nic w swoim życiu zmienić....ale dałam radę...

To był mój ogromny krok do przodu....milowy....

dzisiaj wiem, że bardzo dobry....Obydwoje się rozwinęliśmy....On ma to co chciał, a ja poszłam w samorozwój....również tego właśnie chciałam....
i po 10 latach wspólnych..nasze drogi się rozeszły...choć mamy dzieci...rozmawiamy o nich ...spotykamy na ich uroczystościach....mają nas oboje....choć osobno...

albo inny przykład, ktoś z mojej Rodziny....bardzo kochał, ale został z Żoną, bo....bo nacisk otoczenia był ogromny....i...do końca swoich dni będzie nieszczęśliwy...bo wybrał więzienie w domu...który dawno przestał nim być...był miejscem w którym wiele lat żył...nawet się w nim urodził....i tam umrze....sam..samotny...z kobietą która go niszczy zazdrością i ogólnie, całym swoim zachowaniem....od zawsze...wiele razy słyszałam, jak mówili, że musieli wziąć ślub, a teraz muszą ze sobą być...do śmierci...tylko po co ? Domu tam już nie ma...dzieci są dorosłe...wyjechały w Świat, są za granicą, bo....domu tam nie było nigdy....bo dom jest tam gdzie jest miłość....

" Dom to nie tapety, nie meble, nie kąt z żyrandolem obrazem, dom jest tam gdzie choćby pod gołym niebem...ludzie są razem"

Dulszczyzm ich trzyma....straszne..
I dzieci już dorosłe..mają swoje dzieci...nikt już tam nie chce jechać...patrzeć na ich zgorzknienie....

Walczyli ze sobą...najokrutniejsza bronią, szantażem...Ona pisała pamiętnik w którym opisywała jak popełnia samobójstwo, a On pił....pił i znęcał się nad rodziną...a potem Ona kazała dzieciom przepraszać go za to, że zdenerwowały go i musiał je uderzyć ....To dopiero patologia....

Ona prowokowała go na każdym kroku....uwielbiali siebie niszczyć i cierpieć....

Tłumaczyli to pracą....On był Prezesem w dużej Korporacji....a Ona sfrustrowaną kurą domową, która nie poszła na studia bo wyszła za mąż....z miłości do niego....

Pisze wprost....zrozumcie ludzie ! nie tędy droga !

Powinni siebie uwolnić od siebie...i kto wie..może odnaleźli by drogę...a tak jeszcze w tym wszystkim były dzieci...spora gromadka...te to się dopiero napatrzyły....
Taki wzorzec dostały....
Jak same nie poszukają pomocy....też pójdą w ta samą stronę...co ich rodzice...prędzej czy później...

Bo jaki komunikat dostały :

Jak coś nie jest po mojej myśli, to szantaż i uciekam w samobójstwo, a także : jak Ci coś nie wychodzi, to pij ! to najlepsze wyjście.....i tak niestety najczęściej wybierają....

chyba , że coś się zmieni....i wtedy wzorzec przestaje nim być....
wtedy powstaje nowy...

Czy lepszy ? różnie z tym bywa....


Jednak z powodu Dulszczyzmu tak wielu ludzi jest nieszczęśliwych....

Czasami jeśli sami nie potrafimy wyjść ze swojej strefy komfortu i zrobić kroku...życie nas z niej wyrzuca....

I albo wtedy zrozumiemy i nie zmarnujemy szansy....albo dalej tkwimy....to tylko nasza decyzja...

I jeszcze jeden przykład na Dulszczyzm.

Kiedyś moja sąsiadka z góry skrytykowała mnie, że tak dużo pracuję....a dzieci same zostawały czasem w domu....Wtedy nie umiałam się obronić....

Po 2 latach kiedy sąsiad z naprzeciwka bił swoją żonę....mnie zawołały dzieci i ( 5 lat trenowałam Judo) przed blokiem położyłam Gościa na ziemię i wezwałam policję....od tamtego czasu moja Sąsiadka zaczęła mi mówić dzień dobry...kiedyś kiedy robiłam pod blokiem skalniak zaczepiła mnie i porozmawiałyśmy....przeprosiła mnie i powiedziała : ja myślałam, że rozwódka to drugiego gatunku człowiek....ja na to, że to jej przekonania, a nie fakty....zawstydziła się i powiedziała, że to Ktoś extra, bo wrażliwość większa i każdy kto coś przeszedł, jest więcej wart, ale ile musiało się zmienić ????

Każdy z nas ma swój czas....który ma przeżyć...jak go przeżyje tylko od niego zależy....

i żeby nie była to kolejna opowieść o wyrzucaniu nas przez życie ze strefy komfortu....to wracam do Dulszczyzmu....

Choć zauważcie..mają coś ze sobą wspólnego....

Dulszczyzm w najgorszej postaci to taki, kiedy nie tylko obchodzi nas otoczenie, ale nade wszystko ....Oszukujemy sami siebie....

Mylimy miłość z przywiązaniem....
mylimy dobrą pracę  z przymusowym do niej chodzeniem....bo trzeba zarobić...i godzimy się na wszystko..byle ją mieć....
Napisałam o tym książkę....o Korporacjach....gdzie tylko na plakatach szumnie : Liczy się człowiek !
a jest tak naprawdę cyfrą...numerem ...kodem....i co mu karzą to robi, a jak nie ...to szantaż i wylot...

I to mnie spotkało....
I zauważcie , że tutaj znowu jest opuszczenie strefy komfortu....

czasami po latach dopiero widzimy, że dobrze się stało, choć na początku wygląda to bardzo tragicznie....

Po 3 latach od odejścia z korporacji napisałam list do Pani Dyrektor: dziękuję i jestem wdzięczna, bo jestem dzisiaj kim jestem .

Zobaczyłam kto mnie wówczas otaczał....tak wiele się zmieniło....

Tak samo jak związki....dobre relacje pozostały...owszem potrzebowaliśmy czasu aby tak było...ale każdy ma swoje życie i jest na swój sposób szczęśliwy....

Najważniejsze to żyć w prawdzie i w zgodzie ze sobą...


No to jak ?

Kto z Was odkrył dzisiaj, że na ma drugie Dulski ????
Albo Dulska ???

To zróbcie coś z tym....

Jak często widzimy u innych te cechy, a nie zauważamy u siebie....

Żyjmy szczęśliwi w prawdzie i nie unieszczęśliwiajmy innych....

Zbliża się magiczny czas Świąt....

Czasami na siłę jedziemy do Rodziny....no bo tak jest co roku....a spróbuj raz u siebie ?

Czasami zapraszamy kogoś do siebie, kto wcale tego nie chce a i my się męczymy, ale tak wypada....
Bądźmy sobą....

Czasami siadamy do wigilijnego stołu z kimś, kto już dawno nie wiele dla nas znaczy....ale próbujemy pokazać światu, że jest inaczej....

A czasami unieszczęśliwiamy innych, którzy chcieliby być gdzieś indziej....

Nas to kiedyś spotka...co dajemy to wraca....tylko w innej formie....

Ja , kiedy mój najstarszy Syn powie że chce spędzić święta u swojej Dziewczyny i Jej Rodziny...zgodzę się na to...bo to jego życie...nie ma co robić z tego tytułu dramatu....


Dzieci są dla Świata....nie są na zawsze dla nas....

Życzę Wam mądrych przemyśleń....
Nie bądźcie Dulskimi....tylko zacznijcie swoje świąteczne przygotowania od własnego rachunku sumienia....
Kim jestem ?
Dokąd zmierzam ?
Czy żyję w prawdzie ?
Czy kogoś nie unieszczęśliwiam swoim zachowaniem ?
Czy sam siebie nie oszukuję ?
Czy potrafię zrozumieć i wybaczyć wszystkim ?
Czy ze strachu przed tym co ludzie powiedzą nie niszczę kogoś ? albo siebie ?
Czy nie czas przestać się przejmować opinią innych ?


zastanów się : Czy jak leżałeś kiedyś w szpitalu to martwiłeś się w jakiej pidżamie Cie ludzie widzą ???? Bo jeśli tak....to jeden z objawów, że Dulski masz na trzecie....
Bądźmy sami dla siebie opiniotwórczy....
Żyjmy dobrze i szczęśliwie...
pokonujmy swoje ograniczenia....dla siebie...przede wszystkim....


lecę do mojej robótki....budować kolejne domki :-)

Ja jestem szczęśliwa...
a będę jeszcze bardziej....

bo prawda daje mi coś, czego nie zrozumie nikt, kto  jest DULSKIM ....mi takich ludzi zwyczajnie żal....






a to fotografia ze sztuki Gabrieli Zapolskiej .....wystawianej w Teatrze....








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.