fb

niedziela, 8 czerwca 2014

błagam...nie krzywdźcie ludzi !!!....spójrzcie w lustro....

...wybaczcie , że tak przy niedzieli...ale nie mogłam długo zasnąć...tak poruszyła mnie ta historia...

Obiecuję za to wieczorem piękny wpis o cudnym dniu spędzonym z dziećmi :-) i o tym jak pokazuję im Świat i jego piękno....

a historia jest taka:

już nie ważne w jakich okolicznościach poznałam Ewę...długi czas był między nami dystans i pewnie taki by został ( teraz na pewno bym nie pozwoliła na skrócenie dystansu z kimś kto od początku intuicja mi mówiła, że źle postępuje ), gdyby nie fakt że odwiedzała mnie w domu co kilka dni....korzystała z usług, które świadczyłam....taki mały epizod w moim  życiorysie, pisałam Wam kiedyś o biznesie z Basią, który chyba był tylko po to, abyśmy to my obie siebie poznały....
Wtedy Ewa otworzyła się...bo i ja się otworzyłam...,działo się u mnie w małżeństwie już na tyle źle, że potrzebowałam z kimś porozmawiać i zamiast z przyjacielem...tak jakoś wyszło...
Oczywiście nie wielu rzeczy żałuję, ale tego akurat na pewno...
Polubiłam Ewę...opowiedziała mi o sobie...o swoim Mężu ...o Jego Dzieciach....
Przedstawiła się jako wspaniały człowiek... Uwierzyłam...

Minął jakiś czas...poznałam jej Męża, miły sympatyczny, dobry...   Ja za szybko jednak ufam ludziom....
a może UFAŁAM....bo teraz nikogo nie wpuszczam do domu...dopóki nie poznam ...w różnych sytuacjach...więc i nawet to doświadczenie było dobre i potrzebne...

Zaprosili mnie do domu, w biznesowych sprawach...byłam...

Potem kiedy świat walił mi się na głowę....byłam u Nich na weekend na wsi...w zimie...były sanki...i dzieci udało się odciągnąć od tego co już wiedziałam, że nieuchronne...

Potem na koniec stycznia zamknęłam rozdział mojego małżeństwa i ....zaprosili mnie do siebie ....byłam z dziećmi kilka dni....po powrocie powiedziały, że nigdy nie chcą już tam pojechać...
dopiero później zrozumiałam dlaczego...

Mąż Ewy ma cudownych Synów...wspaniali ludzie, których lubię i podziwiam i ich do całej sprawy w żaden sposób nie łączę...bo nie ma po co....

Nie napiszę też o tym co dla Ewy i jej Męża robiłam....ale napisze za to jak się to skończyło...
Wcześniej poznałam smak korporacji...a Oni mi pokazali jak nieuczciwy może być mały przedsiębiorca...
Bardzo to przeżyłam....spotkało mnie to w takiej chwili, kiedy brałam każdą pracę bo potrzebowałam zarobić na moje dzieci...bardzo się też i w tą pracę zaangażowałam, ale nie potrafiłam postępować nie etycznie...nie uczciwie i sama odeszłam...kiedy odkryłam prawdę...
Do tego jeszcze się złożyło złe traktowanie mnie przez Ewę, które jej Mąż wszem i wobec tłumaczył jej chorobą i lekami...a prawda jest taka, że poza chorobą Ewa ma duży problem z alkoholem...i niszczy ludzi wokół...każdy ...nie potrzeba wiele czasu...aby każdy był jej nie potrzebny...jakby jej zagrażał....pozbywa się go z otoczenia...każdy staje się wrogiem....

dziwnym zbiegiem okoliczności odszukały mnie w tym samym czasie osoby, które mieszkały u Ewy i jej Męża...Mężczyzna, który robił z nimi biznesy...Potem Kobieta , która uczyła ich robienia produktów, potem kolejna Osoba którą przy mnie nazywali Przyjaciółką Domu...
Wszyscy zostali przez Nich nazwani złodziejami i oszustami....coś mi tutaj nie pasowało...
Wcześniej Ewa mi opowiadała historię tych Osób...opowiadała o jakiejś czarownicy, którą musiała wezwać, aby się Ich pozbyć, bo sami odejść nie chcieli...już wtedy czułam, że coś jest nie tak...a w czarownice nie wierzę...zwyczajnie...bo co dajesz to wraca..więc kto chciałby świadomie dawać zło ??? Aby sobie zrobić krzywdę ?
wszystkie Te Osoby opowiedziały mi swoją historię...z drugiej strony to wyglądało zupełnie inaczej...
Jednak pewna zbieżność była w tym wszystkim...Oni wszyscy byli zaproszeni do współpracy...byli jakiś czas Przyjaciółmi domu....a po krótkim czasie zostawali wyrzuceni z kręgu znajomych i współpracowników i nazwani złodziejami....hmmm...za każdym razem ten sam mechanizm...
W psychologii nazywa się to przeniesieniem i powieleniem zachowań ofiary....
Każda z tych osób coś straciła....najczęściej pieniądze, ale czasami był to zwyczajnie kawał życia no i ta reputacja ???
Dotąd nikt nic z tym nie zrobił...ja zwyczajnie odpuściłam...robię swoje i tamto już było...choć słyszałam, że mam być świadkiem w sprawie, którą ktoś wytoczy przeciwko Nim...jak wezwą to powiem prawdę..tylko tyle..dla mnie to co zrobili jest ohydne...ale to Oni muszą z tym żyć dalej...
...ja mam spokój w sobie...
Wczoraj dowiedziałam się, że Ania, którą u Nich poznałam, której chcieli pomóc...przygarnęli w trudnej sytuacji do domu...szuka pokoju gdzieś przy jakiejś rodzinie...tak, żeby mogła mieć ze sobą swoje zwierzęta...bo nie chce ich zostawić tam gdzie teraz są...
Kiedy usłyszałam co ja spotkało, łzy mi poleciały...jest kolejną OFIARĄ  Ewy i jej Męża.....
Rozesłałam wici...znajdziemy dla Niej nowy dom...gdzie będzie miała spokój...to pewne.

Jednak wiem, że już żadna z OFIAR nie chce być cicho...i tym razem tak tego nikt nie zostawi...

Myślę, że Ewie potrzebne jest leczenie....nie jest wyrocznią....nie może ludziom serwować wyroków według własnego widzi mi się....bo żeby móc to robić trzeba mieć perspektywę, której nie ma niestety...i być obiektywną...
a jej Mąż...jemu zwyczajnie współczuję...znam ludzi którzy go znają wiele lat...kiedyś był zupełnie innym człowiekiem...

wybaczcie mi dzisiaj tą smutną historię...
Może coś dla siebie z niej wyciągnęliście ?  Może pomogła Wam coś lub kogoś zrozumieć ?

Tak jak w życiu, nie zawsze i nie wszystko jest piękne....

Najsmutniejsze jest to, że niektórzy ludzie nigdy nie powiedzą szczerze : PRZEPRASZAM

Nie naprawią innym krzywdy...

To tak wiele może przecież zmienić...i tak wiele Oczyścić...

ech...ale każdy ma swoje życie....

i sam decyduje jak je przeżyć...


Cudnej niedzieli dla Was :-)


idę do Botanika ....obejrzeć piwonie :-) a te pożyczyłam od mojej przyjaciółki Basi :-)










Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.