fb

piątek, 17 stycznia 2014

oczy szeroko otwarte...czy też umysł otwarty na Wszechświat ?

No to jak myślicie ?

Któż to jest człowiek przebudzony ?

Nie chciałabym cytować wielu znanych ludzi, którzy mają rozmaite definicje przebudzenia.
Ja mam swoją i ciekawe, czy wam się spodoba :-)

Człowiek przebudzony to ja :-)

Nie wystarczy ? Ci co mnie znają dobrze, wiedzą o co chodzi a Ci co nie ...no cóż ...Wam opowiem :-)

Kiedyś poznałam Basię :-)
Ładne pare lat temu, będzie ponad 10 lat ...
Basia przybyła do mnie jako doradca i kosmetyczka i ...stanęła na mojej drodze...
Pewnie się zdziwi jak przeczyta o sobie...i ciekawe, czy pozna że o Nią chodzi :-) , bo oczywiście to imię jest na potrzeby bloga ...chronię przyjaciół i nie tylko ich :-) też ochraniam...
No więc Basia zachwyciła mnie swoją osobowością i ciekawością świata. Miałam wrażenie jakbyśmy się znały od wielu lat ...Potem wiele razy nasze drogi się spotkały...Basia pomagała mi w moim biznesie, potem swój otworzyła, trochę za moją namową, ale jednak :-), więc ciagle byłysmy sobie bliskie...
Basia miała ciekawy sposób bycia, buzia jej się nie przestawała uśmiechać i ten jej ciepły , cichy, aksamitny głos...

Potem był czas, kiedy ja sie oddałam bez reszty wielkim biznesom, a Basia zaczęła chodzić na jogę...spotykać z " dziwnymi" , jak dla mnie wtedy, ludżmi..., wyjeżdżać na wczasy z tymi ludżmi , medytować, odkrywac siebie, szukać czegoś...
Ja to widziałam z boku, może Ona czuła ze robi cos innego, wybaczcie ale ja tak to widziałam...
Mnie wciagnął wielkie świat, pieniądze, sukcesy, wyjazdy, które tak lubiłam ...itd.
Coraz mniej było czasu na wspólne rozmowy ...o ...no właśnie, często rozmawiałyśmy o życiu...o ludziach...
ale to było wcześniej...potem widziałysmy sie na szybkiej kawie, Basia tez sporo podróżowała.
Miała mnóstwo przygód o których uwielbiałam słuchać :-)
Zawsze jednak  dzwoniła, kiedy u mnie dużo sie działo...straciłam pracę, podjełam drugą...straciłam drugą...znalazłam trzecią...itd....miotałam się jak ptak w sieci rybackiej...w żadną stronę nie można uciec, a im bardziej się miotasz, tym bardziej się zaplączesz...

Kiedyś zapytałam Basię czego sie uczy na tych swoich wyjazdach...a Ona tajemniczo odpowiadała, że tego sie nie da opowiedzieć. Jednak zawsze przy Niej czułam się bezpiecznie i jakos wyjątkowo dobrze.

Kiedy dowiedziałam się, że Basinek wyjechała  do INDII...zamurowałao mnie...miała wrócić po miesiącu...troche się to przedłuzyła...a nawet bardzo...

To, że uwielbiam podróże, wiecie, ale że marzę o podrózy do Indii? Tego nie mówiłam. Pobiegłam do Basi po jej powrocie, żeby dotknąc strzępka Indii, żeby poczuć zapachy, dotkąc ubrania, obejrzeć zdjęcia...choc przez chwilę byc tam ...choc malutką chwilke ...

Basia ugościła mnie słodką jak ulepek gorącą herbatą z mlekiem...pokazała Sari, cudne misterne, delikatne,..mnóstwo strojów, bizuterię z Indii i mnóstwo przypraw i inne smakołyki...nawet do domu dostałam paczuszkę indyjskiej herbaty...która o dziwo , bardzo mi smakowała, tak jakbym całe życie ją piła...

Rozmawiałyśmy długo, przy świecach, choć był środek dnia...było magicznie...i był spokój...i nadzieja, że spokój może powrócić...i do mnie...po kilku latach męki z sądami...kiedy przez kogoś straciłam pracę...kiedy tak bardzo nienawidziłam...zaczełam rozumieć...zaczełam wybaczać...i wybaczyłam...
Czy wszystkim...pewnie nie ...ale to długi proces...i trwa...ale postanowiłam być innym człowiekiem...
Pomyślałam, że przeciez świadomie nikogo nie skrzywdziłam, ale czy zawsze wiemy jakie będa skutki tego jakich wyborów dokonujemy ???
Tego nikt z nas nie wie...czasami ktos wychodzi po gazetę i ...ginie...bo dokładnie w tym momencie pędził ulicą samochód...na czerwonym śiwetle...innym razem rodzina wychodzi na spacer i giną wszyscy...z powodu pijanego kierowcy...takich przykładów, mniej i bardziej skrajnych jest mnóstwo. Czy gdybym wiedziała, że jak pojade do lasu na grzyby to wdepne w rój os ziemnych i mnie pogryzą i otrę sie o smierć, to bym nie pojechała, prawda ?  absurd....w taki sposób mysląc do niczego nie zajdziemy.

Nie bez powodu się mówi, że gorsze od porażki jest nie robienie nic, a strach zabija wszystko...
Więc trzeba zyc i cieszyc sie dzisiejszym dniem...
Kiedy byłam mała często śniła mi się wojna...samoloty zrzucałay bomby i jedna trafiała w dom..mój dom...
Budziałam się zapłakana...Babcia potem od rana łajała Dziadka, że nam takie straszne rzeczy opowiada o wojnie...ale to nie była wina Dziadka ...to były moje lęki, tylko tak się objawiały...

Więc Basia pokazała mi zapachy Indii i najważniejsza rzecz jaka zauważyłam, to ten jej uśmiech...obiecałam sobie, że tez sie kiedyś będę tak usmiechać :-)

Obmyśliłysmy wtedy wspólny plan...i bardzo sie z tego cieszyłyśmy ...

Nadszedł dzień, kiedy znowu chciałyśmy zrobić coś razem...jakis wspólny biznes...
Może to był sposób , żeby poprzebywać razem, pretekst ? Ów biznes od początku nie miał szans sie udać...ale nie poddawałyśmy się...bo chyba bardzo chciała]ysmy aby sie udał... w końcu przyszedł dzień, kiedy wiedziałysmy, że to i tak sie nie uda...

Jednak nikt nie rozpaczał, bo nam po prostu potrzebny był ten czas...pobyłyśmy razem, wiele godzin rozmów, wiele tematów...Basia nie powiedziała mi zrób to i tamto, ale ja wiedziałam, ze czas zmienic w swoim życiu wiele...

Basia leczyła moje serce...napisała mi kod uzdrawiający i ...po 8 latach ...odzyskałam głos...
To było pierwszy raz, kiedy zaczęłam dokładnie słuchać co mówi i dokładnie analaizować siebie.

Nie mówiła : OBUDŹ SIĘ, OTWÓRZ OCZY itd...ale ja własnie to słyszałam...

Chciałam coraz więcej być w Jej świecie...spokoju i ładu....i niemuszenia...

W styczniu rok temu podjęłam radykalne decyzje...byłam jak poranione zwierzę...do tego w klatce własnych lęków i troche trwało, zanim sie z niej uwolniłam...ale udało się...

Zawsze zachwycały mnie cuda przyrody...niebo i wschody i zachody słońca...tak jak interesowała mnie fizyka kwantowa i to, jak to dzisiaj już zaczynają udowadniać naukowcy, że dusza jest materią, energią...więc co się z nami dzieje kiedy umieramy ?

Sama  znam z autopsji przypadek mojej Babci, która kiedy odchodziła, przyszła do mnie i rozmawiałyśmy... pożegnała się, potem okazało się, że dokładnie kiedy spojrzałam na zegarek jak znikneła, o tej godzinie skonała...była wtedy w szpitalu 120 km ode mnie...

Innych przykładów wole nie podawać, ale sama doświadczyłam kontaktu z osobą nie żyjącą po śmierci...więc...chyba jednak nie ma co z tym walczyć...tylko przyjąc tak jak jest...

cały rok trwało moje otwieranie...i ciagle trwa...

Pod koniec roku pojechałam na NAC i ...oprócz wielu wspaniałaych mówców, poznałam kogoś, kto zmienił moje życie o 360 stopni. Ten KTOŚ , to Mistrz...trudno go z kimkolwiek porównywać, bo jest jeden , w takiej formie...
Zaczełam bardziej niz kiedykolwiek odkrywać siebie, swoje talenty i juz duzymi krokami otwierałam drzwi...

drzwi do Wszechświata....

naprawiam swoje życie...

stawiam kroki na nowo...zdarza sie, że ktos mi podcina skrzydła...ale to już zupełnie mnie nie zraża...
dalej wstaję i idę....
i z podniesiona głową...oglądam Świat...
daleko trzymam sie od ludzi tzw. niespokojnych duchem...takich którzy nie umieją słuchać, tylko sami nadają jak wystrzały z karabinu maszynowego...omijam ludzi, którzy są zazdrośni złośliwi i mściwi... bo ich rzeczywistość...nie jest moją rzeczywistością....i jak im dobrze w ich matrixie...niech tam sobie będą....bo ja nauczyłam sie nie pomagać wszystkim, tylko tym którzy proszą i tym którzy potrzebują...

Moja rzeczywistość jest dobra, spokojna...radośna :-)

Otworzyłam oczy i widzę wiele...o wiele więcej niz inni...którzy nie chcą zobaczyć...

Nowy Świat jest piękny...jest wśród wielu dobrych ludzi...bo dobro przyciąga dobro...ale to, że czasem trafi się Judasz, albo Złoczyńca...no cóż...współczuję im...i ufam , że kiedyś otworzą się na dobro...i na Wszechświat...

Czasami zamykam oczy...widzę wielokaty złote...wiruja jak w kalejdoskopie....a potem z nich ...wyłania się orzeł...a kiedy indziej...leże na polanie w lesie i ...spotykam lwa...i wcale sie go nie boję..bo strach to my, jest w nas...trzeba sie go pozbyć...

Człowiek przebudzony, to Nowy Człowiek, otwarty na nową wiedzę...dający innym, pomagający...dobry człowiek....

A Wy mysleliście, że kto to taki ? Jakiś Szaman ??? Nie wykluczone, że również. Ale przebudzonych ludzi jest coraz więcej, ludzi chcących szukać dobra i chcących pomagać...

A najważniejsze w tym wszystkim jest to, żeby szukac dobra w sobie...zmieniam świat , zaczynając od siebie...pracuje nad soba, nad swoją świadomością i tak daleko jak to tylko możliwe...

Nie czekajmy aż świat się zmieni... bo on się nie zmieni dla nas...zacznijmy go zmieniać od siebie...od swojego wnętrza...a wtedy będziemy sami zaskoczeni efeketami...

Moje cięzkie doświadczenia w sumie pomogły mi szybciej osiagnąć ów stan, pozwoliły mi zrozumiec wiele rzeczy....i wybaczyć...innym i sobie...i juz nie mysleć, że to ja jestem winna, temu co się stało...teraz to rozumiem...i pamiętam jak moja podświadomość podpowiadała mi, aby unikać niektórych osób, a ja nie słuchałam...teraz słucham serca i intuicji...

Życie jest takie piękne...tylko otwórz oczy szeroko zamknięte...i zacznij zmieniać siebie...tylko i aż tyle...nic więcej...











Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.