fb

sobota, 24 września 2016

Relacje ...RODZIC I DZIECKO ...wyznaczanie GRANIC ...

W ostatnich tygodniach trafia do mnie dużo osób, które mają problemy z dziećmi.
Jeśli to są nastolatki ...to jeszcze rozumiem, kiedy to są dorośli ludzie ...rozumiem także, ale czas nazwać rzeczy po imieniu.

To teraz 3 przykłady :

Kasia, ma Syna , ma 16 lat. Zbuntowany nastolatek , wszystko wie najlepiej. Ciągle pyskuje mamie, mówi że się wyprowadzi i szantażuje że do ojca z którym Kasia rozwiodła się 10 lat temu.
Nie pomaga w domu w niczym. Matka płacze po nocach. Nie rozumie gdzie jest jej maluteńki Tomuś. Dlaczego tak się zmienił. Nie chce go stracić. Ciągle opowiada o tym, że śni jej się w nocy że Tomek umiera. Bardzo się boi. Do tego co ona zrobi sama...w pustym domu ?
Młody nie tylko pyskuje, zaczął jej kraść pieniądze. Wychodzi nie wie gdzie, wraca w nocy.
Jest bezradna, sama go wychowuje. Ojciec Tomka ciągle go buntuje.

Myślicie, że łatwa sytuacja ???


Ania, mama 27 letniej Tośki. Ania była z kimś w związku, on się rozpadł po kilku latach. W ostatnim czasie nie zajmowała się Tośką ...a tak właściwie nie zajmowała się dawno. Wspomina czas kiedy razem jeździły po świecie itd. I kiedy Tośka była nastolatką Ania została dyrektorem banku. Założyła nową rodzinę. Tośka mieszkała u dziadków i wydawało się, że tam była szczęśliwa. Ojciec Tośki jest gdzieś z boku, jak była mała pomagał...teraz też ma swoje życie. Tośka jak na swoje lata jest bardzo cwana. Miała wypadek. Jest po kilku operacjach i teraz na poczuciu winy i na litości spowodowała, ze cała rodzina przynosi jej jedzenie, płaci rachunki za mieszkanie gdzie mieszka. Kiedy spotkałam Tośkę przez godzinę mnie przekonywała, że czeka na śmierć i wszystko jej jedno. Kiedy zaczęłyśmy rozmawiać o jej pasjach, o tym co kiedyś robiła, Jej oczy zaczęły błyszczeć. Opowiadała o tym z taką pasją i zaangażowaniem...I nawet wyznała, ze w sumie to chciałaby pójść do pracy i żyć normalnie.
Kiedy pojawiła się Ania, zmiana tonu, smutek, i niczego nie chce....

Co byście zrobili ???


Maciek, tato Krzysia lat 21...nałogowego gracza komputerowego. Żona mu zmarła, kiedy Krzyś miał kilka lat. Starał się żyć dla dziecka, cały świat ułożył pod niego. Sam nie ułożył sobie życia, bo bał się że żadna Kobieta nie zaakceptuje i nie pokocha Krzysia jak On. Nadopiekuńczy i całe  życie stara się być ojcem i matką. Dlaczego szuka pomocy ? Przyjaźnimy się kilka lat. Wyznał mi kilka dni temu, że młody zmusił go do tego, aby mu dał pieniądze na nowy sprzęt. Podniósł na niego rękę.
Maciek jest kawał mężczyzny, ale to jego dziecko ....któremu poświęcił życie ....
Płakał kilka godzin u mnie ...

Jak można Mu pomóc ?


Trzy ekstremalne sytuacje i każda wymaga pomocy ...jak najszybciej ...

I nie napiszę Wam co ja bym zrobiła, bo to nie to samo, co poradziłam Tym rodzicom, bo Oni nie są mną.
Każdy z tych przypadków potrzebuje innego działania, ale nie o tym Wam tutaj chcę napisać ....tylko o części wspólnej.
Czy ją widzisz ???

Co wspólnego jest tutaj ?

Po pierwsze relacja : RODZIC -DZIECKO
Po drugie ; BRAK GRANIC W RELACJACH
Po trzecie : Rodzice mają ogromnie niskie poczucie wartości i poczucie winy
Po czwarte: każdy z tych Rodziców nie wie jak być rodzicem ...

i tutaj się zatrzymamy .

Czy wiesz jak trudno Rodzicom wytłumaczyć, że nie są niczego winni swoim dzieciom ???????????

A wiesz jak trudno dzieciom wytłumaczyć, że Im się od Rodziców nic nie należy ????????????


Pamiętam jak kiedyś od mojej Ewuni ( Ewa Dziubanii-Pniewska) otrzymałam artykuł o nastolatkach.
Wtedy z moimi Synami zaczynały się problemy.
Pamiętam jak bardzo chciałam od czasu rozwodu wynagrodzić im coś...zastąpić ojca, zadbać aby niczego im nie brakowało. Pracowałam po kilkanaście godzin, aby miały buty nike, dobre ubrania i wszystko do szkoły, aby lodówka była zawsze pełna a Oni mieli sprzęt najlepszy, czyli komputery, telefony, gry....
Moje poczucie winy i niska samoocena ...i robiłam wszystko dla Nich.
Siebie nie kochałam ...ba nawet nie byłam świadoma, że można i trzeba najpierw zadbać o siebie.

Hasło mojej Babci " tylko szczęśliwa matka wychowa szczęśliwe dzieci "
pojmowałam opatrznie...bo uzależniałam swoje szczęście od innych ludzi.
Myślałam, że kiedy będę z Kimś, i będę szczęśliwa, to moje dzieci też będą i podświadomie szukałam im taty ...a nie partnera dla siebie.

Był Ktoś dla Kogo zabiło moje serce bardzo...ale odrzuciłam Go widząc, że chodzi na piwo z kolegami i kocha żużel, taki mały chłopiec.  Nie nadawał się na ojca moich dzieci.
Ich ojciec po półtora roku całkowicie zajął się nową dziewczyną i tam miał rodzinę. Nie zabierał chłopców, nie dbał o nich, nie pamiętał o ich urodzinach ...

I to nie ważne co się wydarzyło potem...
lecz kiedy półtora roku temu straciłam Kogoś, kogo bardzo kochałam, moje dzieci nie tylko mnie nie wspierały, ale stanęły przeciwko mnie.
Tylko Ich potrzeby były ważne. W niczym nie chcieli mi pomagać.
Miałam trzech nastolatków w domu i czwarty mały chłopiec..

wystarczyło, że najstarszy niczego nie robił i zamykał się w swoim pokoju z komputerem, pozostali twierdzili, że oni tez nic nie muszą robić...

To był bardzo trudny czas ...

Najstarszy Syn powiedział mi, że wolał mnie silną i zarabiającą pieniądze, niż taką słabą w łóżku  ( umarł ukochany człowiek, ale On tego nie rozumiał)
Do tego ojciec Synów buntował Ich i opowiadał niesamowite historie...
a Oni mu wierzyli ...

Po woli czas weryfikuje wszystko .
Oni też zaczynają widzieć.
Kiedy w zeszłym roku w czerwcu 15 latek stwierdził, ze on chce do taty, po kolejnej trudnej rozmowie ...powiedziałam : idź ...
Poszedł...i poszedł jego starszy brat, jak powiedział mi : " Mamo ja idę go pilnować "

moje serce pękło na 1000 kawałków ...

To może spotkać każdego rodzica...spotkało mnie...kiedy byłam słaba ...
Wielu rzeczy nie rozumiałam.
Teraz po roku sporo się wyjaśniło. Dzieci zawsze współczują rodzicom słabszym...a Ich ojciec opowiedział im mnóstwo nieprawdziwych historyjek. Iluzja to jego drugie imię. Jaki słaby musi być człowiek, i w jakim żyje strachu, kiedy ciągle kłamie. Przede wszystkim musi pamiętać co powiedział...

Ja w ten rok zrobiłam ogromna pracę nad sobą. pokochałam siebie tak bardzo ...
Zbudowałam swoje poczucie wartości i pomagam wielu ludziom i daje mi to ogromna satysfakcję.
Dzieci nie są niczemu winne...są manipulowane...w tym przypadku ...i dlatego ja je kocham nadal ...lecz bardzo mądrze.
Wyznaczyłam im granice.

To było zawsze moją Piętą Ahilllesową ... bo poczucie winy i to że sama ich wychowywałam, sprawiło, ze byłam wiele lat Siłaczką ....bo ja zawsze musiałam dawać radę. Sama utrzymywałam dzieci, bo 850 zł na trójkę...a ostatnie 2 lata 1300zł alimentów, to był szał...za samo mieszkanie płaciłam prawie 3 tys. złotych ( dzieci miały warunki do nauki) . Drugie tyle to jedzenie i ubrania i szkoła. A jeszcze jako Siłaczka dbałam , żeby przyjemności mieli .

Ja padałam na ryjek....

i poszli do ojca...niewdzięczni ...hmmm...tak na początku myślałam...ale od dzieci nie wolno niczego oczekiwać...a już na pewno wdzięczności za trud wychowania.
Kiedy przestałam oczekiwać ...przestałam cierpieć...

Zaczęłam bardzo dbać o siebie. Nawet mój najmłodszy Synek , który mieszka ze mną stwierdził, że On rozumie, że mamusia ma swoją przestrzeń i czas dla siebie.

Pokochanie siebie sprawiło, że odbudowałam moje poczucie wartości jako człowiek i jako kobieta, a nawet jako matka.

To była moja ogromna praca z Dzieckiem Wewnętrznym.

Kiedy przestałam cierpieć...a zaczęłam kochać ....poczułam ogromny spokój ....w sobie....
I nie jest mi do tego potrzebny partner ...nikt ...rozumiesz ?

To , że kiedyś będzie , nie wątpię...tylko na razie mężczyźni są moim lustrem...przeglądam się w Nich ...i obserwuję co jeszcze mam w sobie naprawić ...
Ten właściwy będzie wiedział jak  zbliżyć się do mnie...
Kiedyś ...

Wróćmy jednak do nastolatków ...

Przez kilka miesięcy starałam się dbać o moje dzieci zdalnie. Żaliły się na ojca, że płatków im nie kupuje, owoców, chleba normalnego....to ja im za każdym razem wałówkę dawałam ...bo myślałam, że tak trzeba....
Dawałam Im tez pieniądze...żeby nie były głodne.

W Święta Bożego Narodzenia pierwszy raz otworzyły mi się oczy ...

Leżałam chora ...40 stopni...a Oni u najstarszego grali w gry ...pojechali do niego ...nie do domu ojca i nie zostali aby się zająć mną...pojechali tam gdzie dla nich było najlepiej. W pierwszy dzień koło południa, naszykowałam im torby jedzenia, bo ja z małym tyle byśmy nie zjedli...i pojechali...taksówką, którą ja opłaciłam....

Wtedy poczułam wstręt do siebie...czułam , że źle robię...

Pracowałam już bardzo nad sobą...wiedziałam, że robię źle ...ale nie wiedziałam co dalej ...

NIKT NIE UCZY NAS JAK BYĆ RODZICAMI

Tak....przecież to prawda...mam prawo popełniać błędy...mam prawo się uczyć...

Zaczęłam sobie tę część siebie wybaczać...
Myślicie że było łatwo ?

NIE !!!!

Do tego opinia z zewnątrz, moja matka opowiadająca wszystkim sensację, ze wyrzuciłam dzieci z domu... Dookoła potępienie ...Och...

Powiedziałam sobie wtedy :

Pierdolę to ...
To moje życie i moje dzieci ...
zaczynam wyznaczać granice !
Co mnie obchodzi opinia innych ?????

W końcu wszem głoszę, że " miej wyjebane a będzie ci dane " i tak żyję...tylko nie jeśli chodzi o dzieci ....to zaczynam stosować....

I tak zrobiłam ...

Moja przyjaciółka zapytała jednego z moich Synów, czy jak mama miałaby teraz pieniądze i dom, to by wrócili ...
Odpowiedział, że nie mogą, nie mogą tego zrobić Tacie, bo On by tego nie przeżył...
I wszystko stało się jasne...
Szantażował mnie kiedyś , że to zrobi ..teraz robi to dzieciom...
Kiedy młodszy Syn mi powiedział, że Tato opowiedział mu , że Go nie chciał i chciał abym usunęła ciążę, nogi mi się usunęły ...ale On to opowiedział tak, że tato jest wspaniały bo jest z nim szczery...i że powiedział, że Ty mamusiu powiedziałaś ze nawet sama mnie wychowasz ale mnie urodzisz ...
O kurwa...co za szczerość do granic....Powiedział to aby zbudować z dzieckiem więź opartą na współczuciu  ...
Dzieci tego nie rozumieją....
Kiedyś oczy Im się otworzą...jakie ofiary w nich tworzył Ich ojciec...
Ja zrozumiałam, że czas być najlepszym wzorcem dla moich dzieci ...
Nie po to by je odzyskać ...bo ja ich nigdy nie straciłam...są moje ...to moi wspaniali Synowie...
Czas dla siebie ...i dla nich zadbać o siebie...

Kiedy zbudowałam moje poczcie wartości zaczęłam wyznaczać granice.
W Święta Wielkanocne pokazałam im, że na Nich mój Świat się nie kończy ...
Pojechałam do Przyjaciółki na Święta na wieś...mieli zaproszenie, nie skorzystali ...zostali z ojcem...
Pojechałam na Dzień Matki w góry ...znowu nie mogli przyjść do mnie...kiedy chcieli, tylko kiedy ja chce aby przyszli .
Wzięłam jednego z Nich na wakacje do Anglii a drugiego na 2 tygodnie w Polsce , jeździliśmy ...było cudownie. Starszy zachowywał się jak trzeba ...dalej pojedzie ze mną. Pozostali dwaj najstarszy i najmłodszy z trójki nie pomogli mi kiedy ich poprosiłam przy przeprowadzce, nie przyniósł mały świadectwa, nie pojechali do UK. Stoczyłam ze sobą niebywałą bitwę...Dałam radę.
Kiedy przeprowadziłam się do Warszawy zaprosiłam tylko tego, który zachowuje się jak Syn...
Mały nie wytrzymał, poprosił czy może przyjechać...powiedziałam NIE.
Teraz za drugim razem przeprosił mnie za wszystko i zapytał jeszcze raz, czy może nas odwiedzić...zależy ode mnie..czy kupię mu bilet ....zgodziłam się bo przeprosił, ale kiedy przyjechał wyznaczyłam swoje granice w jego zachowaniu...zdziwił się bardzo ...ale poddał temu.

Najstarszy ma swój Świat, ale wiem że i tak poszuka drogi do mnie.
Ja żyję spokojnie bez Niego ...buntował chłopaków, ma dużo sobie do wybaczenia ...i ciężko mu w życiu będzie, kiedy tego nie zrobi. Życzę Mu jak najlepiej...choć długo będzie musiał pracować na moje zaufanie...Granica dla Niego jest bardzo konkretna.

Widzisz...opisałam swoje doświadczenia, żebyś wiedział, że nie jestem laikiem...sama doświadczam codziennie tego stanu...bycia rodzicem ...i to 4 dzieci.

Jak myślisz po co to wszystko napisałam ????

Po to abyś wiedział / wiedziała że każdy może się w życiu pogubić...
Każdy może nie wiedzieć jak postąpić ....
Każdy może zrobić coś, z czego nie jest dumny ...
Każdy może coś stracić ....

Najważniejsze jest jednak w tym wszystkim nie stracić siebie ...
A kiedy już tak się stanie...to nie naprawiaj świata wokół...tylko zacznij od siebie ...
SOBIE POMÓŻ !!!!

Kiedy zbudujesz się od nowa...kiedy mocno staniesz na nogach ...
wtedy zaczniesz inaczej myśleć i postępować...

Nie wolno Ci się obwiniać ...NIC NIE MOŻESZ ZMIENIĆ W SWOJEJ PRZESZŁOŚCI

możesz i masz wyciągnąć naukę i nie popełniać tych samych błędów ...tylko tyle....

NIE PLANUJ TEŻ PRZYSZŁOŚCI SWOIM DZIECIOM....ONE MAJĄ SWOJĄ ŚCIEŻKĘ I MAJĄ JĄ ODKRYĆ I NIĄ KROCZYĆ...JEŚLI TEGO NIE ZROBIĄ, BĘDĄ DOŚWIADCZANE PRZEZ ŻYCIE ...

POMAGAJ TYLKO KIEDY POPROSZĄ...i to rozsądnie...

NIE DAWAJ SIĘ NASTOLATKOM WPĘDZAĆ W POCZUCIE WINY...TO DROGA DO NIKĄD

a teraz nasze trzy historie :

Kasia ...
doradziłabym jej aby pozwoliła mu iść do ojca i doświadczyć....a sama aby zajęła się sobą...kiedy będzie silna ...młody nie pozwoli sobie na takie traktowanie matki ...
Teraz czas na ojca aby się zajął synem i zadbał o niego ...
Myślę, że ten szantaż młodego z czegoś się bierze...Kasia jest nadopiekuńcza...a Tomek to wykorzystuje...
To jednak moje zdanie..Twoje może być inne...

Ania...odcina pępowinę...i poczucie winy także...zaczyna żyć swoim życiem i nie słucha rodziny ...
czas zadbać o siebie i uleczyć swoje potrzaskane serce...Tośka ma nauczyć się samodzielności ...pójść do pracy i zadbać o siebie ...a jak znowu zaszantażuje matkę, że nie chce się jej żyć...to Anka woła pogotowie i kaftany dla młodej ...czas wyznaczyć granice i nie pozwalać się tak traktować...żyć w strachu ... Zrobi tym ogromna przysługę Tosi...Młoda zrozumie, że nic jej się nie należy i zacznie o siebie walczyć ... jeśli pójdzie w inna stronę...to jej droga...jej duszy ...i jej wolna wola...nikt z nas nie odpowiada za czyny innych ludzi ...

Aby tak zrobić potrzeba dużo siły i nie wolno w żadnym momencie się poddać... To nie łatwe...ale nikt nie obiecywał, ze łatwo być rodzicem...Takiego malucha...na pewno łatwiej ...

A Maciek ? hmmm..Młody kwalifikuje się na odwyk ...odwyk od komputera. Są takie ośrodki.
To jest trudniejsze niż myślisz. dajemy dzieciom tablety, telefony, żeby się czymś zajęły ...a potem takie są efekty ...Sama tak kiedyś robiłam. Chłopcy kiedyś uwielbiali wychodzić ze mną na piłkę rower, a potem...tylko w swoim pokoju ...Przynajmniej 2 z nich ...Tatuś im grę zainstalował...żeby mieć w ten sposób kontakt z nimi ...razem grali on-line...Kiedy się zorientowałam...wyłączyłam internet w domu ...

Maciek ma dobre serce...ale dosadnie mu wytłumaczyłam na jakim jest etapie...
Traci Syna... może go stracić dosłownie....


I co ..Łatwo jest być rodzicem ???????????

Nie obwiniaj siebie za to , że nie Jesteś idealnym Rodzicem !!!!!!!!!!!!!!!!!!

NIKT NIE JEST !!!!!!!!!!!!!!!!!

To jest tak jak z byciem w bagnie...kiedy zapytałam na sali 2000 osób, czy ktoś z was kiedyś nie był w żadnym bagnie ????  Nikt nie odważył się wstać...każdy kiedyś był ...

Bagna są różne...

Pragniemy dzieci...marzymy o nich ...a potem...nie spełniają naszych oczekiwań ...
i cierpimy ...
Nie oczekuj....

Ja przestałam oczekiwać ...

Nie dzwonię, nie proszę, usunęłam z fb, żeby nie wiedzieli co u mnie...zatęsknią to Oni mają zadzwonić i przyjechać ...to Oni są dziećmi ...

I zrobią to ...uwierz mi ....

A Ty nie masz co się zamartwiać...tylko ŻYJ !!!!!!!!!!!!!!!
ŻYJ DLA SIEBIE I CIESZ SIĘ ŻYCIEM !!!!!!!!!!!!!!!!

Kiedy Twoje dziecko zobaczy Ciebie silną/ silnego ...zupełnie inaczej postępuje z Tobą....i to TY wyznaczasz granice.

a co do nastolatków i tych do 27 roku życia ...

to :

około 70 % wzorców kształtuje się do 7 roku życia
15% do 20 tego
15 % do 27 roku życia ...

97 % tego co robimy bierzemy z podświadomości, czyli z tego powyżej ...wzorce...a tylko 3 % robimy świadomie...

Dlatego takim jesteś rodzicem jaki dostałeś wzorzec...

I nie chodzi o to , ze masz obwiniać rodziców, oni kochali Cię tak jak potrafili i jaki wzorzec dostali od swoich rodziców...jednak TY możesz żyć  Świadomie i możesz to zmienić ....możesz naprawić relacje w Twojej Rodzinie ...

Cały proces zacznij od siebie ...

" Ja jestem zmianą której oczekiwałam od Wszechświata "

I ciągle pracuję nad swoimi wzorcami...pracuję z moją podświadomością  i naprawiam siebie ...
też możesz to zrobić...

Decyzja ..działanie...i będzie efekt ...


I jeszcze kilka zdań do nastolatków i tych trochę starszych ...2...:

NIC WAM SIĘ NIE NALEŻY !!!!!!!!!!!
ANI OJCIEC ANI MATKA ANI NIKT NIE JEST WAM NICZEGO WINIEN !
NIKT NIE MA OBOWIĄZKU KUPOWAĆ WAM DOMU I OPŁACAĆ STUDIÓW !!!!


TO WY JESTEŚCIE WINNI ŚWIATU ...DOSTALIŚCIE ŻYCIE ...

RUSZ DUPĘ ...POMÓŻ KOMUŚ...ZADBAJ O SWOICH BLISKICH...SKOŃCZ STUDIA , ZARÓB NA NIE, KUP SOBIE MIESZKANIE  I ZAŁÓŻ RODZINĘ ...A JAK TWOJE DZIECI BĘDĄ MIAŁY TYLE LAT CO TY TERAZ POWIEDZ IM JAKIM BYŁEŚ W ICH WIEKU...BĘDĄ TACY SAMI JAK NIE WEŹMIESZ SIĘ ZA SIEBIE ...

To Ty masz teraz coś dać Światu i ludziom wokół...pomóż innym..zobacz jaka to radość....

przestań być egoistą zapatrzonym w siebie !

Jutro możesz nie zdążyć powiedzieć tej kobiecie, temu mężczyźnie ...ile dla Ciebie zrobili ...i jak bardzo Jesteś im za to wdzięczny ....bo może ich nie być !!!!

To dzięki NIM Jesteś....i dali Ci Zycie ...

nie po to, aby płakać po nocy ...czuć bezsilność...zapracowywać się dla Ciebie ...bo inni koledzy mają więc i Ty też powinieneś mieć !
Nic kurwa nie należy Ci się !!!

Taaaaaak piszę Twoim językiem...żeby zrozumiał...Nastolatku ...

i jestem odpowiedzialna za każde słowo które tu piszę...

Czas zacząć zmiany ...a zacznij je od siebie ...i się zastanów : Co Ty możesz dać Światu ???

Tyle ile dajesz tyle otrzymasz ....

I jak Ci się podoba ta perspektywa ????


Mamo, Tato wybaczcie sobie i dbajcie o siebie ...

Każdy ma swoją ścieżkę ...

Nie pozwólcie się nie szanować ...

Granice są niezbędne w każdej relacji ...

W Twojej z dzieckiem przede wszystkim ...

Kochaj je mądrze ...to trudne , ale możliwe ...
Nie staraj się być przyjacielem nastolatka, to droga do nikąd....
Bądź Rodzicem...


jeśli coś tutaj zarezonowało u Ciebie , poruszyło...napisz do mnie...
Pomogę, albo skieruję do kogoś kto pomoże ...

Nie wiem wszystkiego ...


Nooo to tak zaczęłam sobotni poranek ...od 6.00 bębny indiańskie, gitara basowa ..i to tak jakby Ktoś grał na moim balkonie...

To przynajmniej napisałam post ...który od kilku dni układał się w mojej głowie ....


Pięknego słonecznego dnia ...pełnego dobrych ludzi na drodze...

i dbaj o siebie Przyjacielu ....




wiecie że pisze dosadnie i konkretnie ...
to jest mentalny przekaz ...
jest dla Tych co go potrzebują... i chcą coś zmienić...nie jest dla wszystkich ...



















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.