fb

piątek, 27 marca 2015

The Way Ahead....moimi oczami....

emocje...emocje...emocje...

emocje ...emocje ...emocje...

...

Towarzyszą nam całe życie.

Od tego jakie są zależy wszystko. Stres i ból ...cierpienie ...strach ...sprawiają, że chorujemy...prędzej lub później. Ale czy ich możemy uniknąć ?  W niektórych sytuacjach owszem, ale nie zawsze.
czasami pojawiają się w naszym życiu po to, aby otworzyć nam oczy, że czas na zmiany. Czasami mamy sobie uzmysłowić wielkość naszych uczuć. A kiedy indziej niestety sami je do swojego życia zapraszamy...
tak tak...sami to robimy...bo np. lubimy cierpieć...a lubimy bo znamy ten stan bardzo dobrze i lubimy pozycję ofiary... i nie zdajemy sobie z tego sprawy...jak już zdasz sobie sprawę...to ogromny krok do przodu.....
O tym jak się z tego uwolnić...i jak być szczęśliwym człowiekiem, pisałam wielokrotnie. 
Dzisiaj chcę napisać o miłości, ale w zupełnie inny sposób.
Dzisiaj będę malować obrazami 

...tak...zaskoczony ? 

Przecież mnie już trochę znasz i Wiesz , że uwielbiam niespodzianki :-) 
robić innym ale i sama ich doświadczać :-) 

więc co tak naprawdę chcę Tobie dzisiaj pokazać ?

chcę pokazać "The Way Ahead " moimi oczami ...i moim sercem...

zero krytyki i zero oceniania...

myślisz, że to będzie nudne ? ??

nie będzie :-)

no to ruszamy !

19 marca 2015...dla mnie rozpoczął się nowy rozdział w życiu...

wieczorem wzięłam do ręki swoją pierwszą w życiu książkę ....były łzy wzruszenia...trudne do opanowania....



spałam z książką przy policzku...pachniała farbą i nie tylko...pachniała Nowym Życiem...

Byli ze mną w tych chwilach moi Przyjaciele....dziękuję ...to było bardzo ważne...dla mnie ...dziękuję  :-) 

chwile smutku, kiedy ktoś Cię wspiera i te szczęśliwe, kiedy Ktoś jest u Twego boku...zapamiętujemy najbardziej....na całe życie....

20 marca 2015 roku ....Anthony Robbins w Polsce...pierwszy raz....

podniecenie sięga zenitu...

uwielbiam obserwować ludzi...i to co widziałam w ich oczach...to był ogromny blask...u niektórych niepewność..a nawet czasem strach...co to będzie...ale taki bardzo strach przed nieznanym...
szli ...niepewni...czasem zmieszani...ale większość była szczęśliwa i uśmiechnięta i oczy krzyczały :

UDAŁO SIĘ ! JESTEM TUTAJ ! UDAŁO SIĘ TUTAJ PRZYBYĆ ! ZDOBYĆ BILET ! 

energia rosła...już na sali obok...ludzie pili kawę , ale jakoś tak inaczej...w oczekiwaniu na spotkanie z Mistrzem...

Na sali głównej energia była już dzień wcześniej...zanim się pojawili wszyscy...był jakiś taki blask i cudowny powiew Sukcesu...
była magia...nie umiałam się jej oprzeć....

i wreszcie jest ...pojawił się Olbrzymi Człowiek ...

pisze tak specjalnie...bo to nie tylko wielkość naturalna ...ale i Wielki Mentor ...

serca biły jak oszalałe...

to co działo się w ciągu całego dnia...to była magia....to była inna podprzestrzeń podprzestrzeni...w innym wymiarze....coś co nawet trudno opisać słowami...to było jak lot orła...ponad szczytami...
niby widzisz wszystko...takie oczywiste dla Ciebie...znasz to...a jednak widzisz jakby jaśniej...tak jakby ktoś zdjął zasłonę...jakbyś był bliżej...

energia była tak ogromna, że wychodziłam...nie dawałam rady....
moja wrażliwość i percepcja nie wytrzymywały...serce biło jak oszalałe...i do tego muzyka....
którą czuję każdym włosem na głowie...każdą komórką...wychodziłam złapać wiatr...pooddychać ....
i myślałam :
Boże ...to się dzieje naprawdę...

Widziałam oczy ludzi...zakłopotane...nie spodziewali się aż tyle...rozmawiałam z nimi...byli wstrząśnięci...inni mieli w oczach tak wiele miłości i zrozumienia dla wielkości jaką zobaczyli...
i byli też nieliczni niezadowoleni... malkontenci ...ale Ci są zawsze w każdej grupie ludzi...

jeden z nich krzyczał: co to za szaleńcy !
podeszłam do niego i zapytałam : czego Pan nie rozumie ? 
on: krzyczą i ta muzyka ....
ja: proszę dać sobie szansę...skoro już Pan tutaj przyszedł...niech popatrzy Pan na to jak na film...z boku...i postara się jak najwięcej zrozumieć dla siebie...proszę...ma Pan jedyną taką szansę w życiu, tego filmu nikt nigdzie nie zagra drugi raz....

zmieszany wrócił na salę...

potem widziałam go na obiedzie...uśmiechnął się do mnie :-) ...odpowiedziałam uśmiechem...

dla mnie ten dzień był jeszcze dodatkowo szczególny...zaistniałam jako autor :-) wreszcie ...

jakie to uczucie ?

cudowne...to tak jakbyś wszedł na Połoninę Wetlińską ze strony Smereka ...z bolącym kolanem i z ogromnym plecakiem...ale jesteś tam...wyciągasz wodę i ...pierwszy łyk...jest tak cudowny...woda rozpływa się w Twoim ciele....niesamowite uczucie....i widzisz góry ...jeszcze wyższe szczyty....ale jesteś tam...i nie sam...są Twoi Przyjaciele...

opalałam się w słońcu tego dnia...
zainteresowanie książką przeszło moje oczekiwania...i mówiłam do ludzi...i coraz więcej i więcej ich było...jak w lesie pośród moich drzew...stałam i mówiłam...o miłości do ludzi...do życia...do siebie...i trudnej drodze ....



i moje wizytówki : Laura Kozowska pisarka

to był cudowny dzień ...i nigdy go nie zapomnę...
Przyszli też moi przyjaciele i Oni są znani i Wielcy...a jednak przyszli do mnie...przytulili...pogratulowali ...to jest miarą wielkości człowieka...podać rękę komuś ...kto wstaje i wchodzi na drogę, którą podążają...
oto kilku z nich :
 Mariusz Szuba
Oluś Sienkiewicz

i Kubuś Bączek...niedawno poznany...do tej pory jestem pod ogromnym wrażeniem....



Mijał pierwszy dzień...w każdej wolnej chwili wchodziłam na salę główną...moje myśli były jak ptaki...frunęły w mojej głowie...albo jeszcze lepiej...były jak nuty na pięciolinii...wędrujące w mojej głowie...płynęły jak muzyka....czasami były jak muzyka Chopina...mocna ..głośna..i doniosła...a czasami jakby Czajkowski ...delikatnie sunęłam w myślach...
Momentami najbardziej przypominała JM Jarra....
i chciało mi się śpiewać...wspaniałe to było uczucie....

wróciłam do domu ...nie miałam siły nawet rozmawiać z moimi Gośćmi...trochę ich było na noc...
Cudni...oni też milczeli...chyba wszyscy mieliśmy podobnie...

21 marca 2015 ...nigdy tego dnia nie zapomnę....

na sali głównej procesy...każdy pracował ze sobą...
znowu wróciła przeszłość...pisałam i układałam plan...
Co ja z kogo ile mam ???
Co dałam moim dzieciom...z tego..nieświadomie...a co świadomie....???

był ogień...był moment kiedy moje serce rozsypało się na tysiące kawałków...i składałam je wszystkie jak puzzle..wyszłam...usiadłam na murku...nie mogłam opanować łez...i nie ja jedna tak miałam...widziałam na sali jak reagowali ludzie...
trudne to były chwile...

potem znowu ogień...i czerwień fioletu...że już bardziej czerwona być nie może....
Jeden Człowiek...słowami...umiał poruszyć tyle serc...

więc da się ! 
dla mnie to była mega wiadomość !
kolejny raz się o tym przekonałam....

a na moim stoisku z książką....były łzy łzy łzy....
łzy szczęścia....
nawet mam nagrany film ...ale tutaj kilka fotografii:




dziękuję....to za małe słowo.................................

i ja miałam swoje kilka minut ...których zupełnie się nie spodziewałam ...

nie miałam siły wrócić do domu...ze zmęczenia i wrażeń....
i...podobała mi się moja nowa sytuacja: Pisarka....

ech Basia i Łukasz...dali mi tak ogromną szansę...mogłam tam być...rozmawiać z ludźmi...podpisywać moje książki...

dziękuję :-)

22.03.2015 ...dzień inny od poprzednich....

tego dnia było 6 Wielkich...
myślałam o tym jak opisać Ich wykłady....może kolorami ? albo obrazami znanych Artystów ? 
a może muzyką ??? 
Bez problemu dobrałabym odpowiednią...

Każdy z Nich miał zadanie...misję...każdy je wypełnił...
dla każdego z nas co innego było ważne i każdy co innego wyniósł...
Dla jednych magiczna sprzedaż na  najwyższym poziomie w wykonaniu Andy Harringtona była potrzebna, dla Innych pierwsze w życiu wystąpienie na tak dużej scenie Kuby Rajkiewicza, bo pokazał że można...Inni przyszli po energetycznego Mateusza Grzesiaka i tym razem głośno wyrażoną Polskość o którą mało kto się dziś upomina, bo stała się nie modna...Byli też i tacy jak ja, którzy kochają spokój i równowagę i konkretne przykłady, a tutaj były z łamania barier, które pokazał Mariusz Szuba ... spokojny i konkretny wykład Pawła Danielewskiego, gdzie podał konkretne przykłady....i ciągle obserwuję jak bardzo idzie do przodu...i na koniec Paweł Jan Mróz, mój Mistrz ...był ogień...ogień który znam...widziałam jak zapalił młodych...którzy Go widzieli pierwszy raz....

i na koniec Łukasz Milewski ....Człowiek Wielkiego Formatu....wzruszenie...było tak ogromne, że gdyby nie ochrona...myślę, że nie tylko ja tak miałam...widziałam łzy w oczach wszystkich na sali...
łzy ...że to już koniec...ale też łzy... że się udało...że się udało Łukaszowi i Basi ...Ona zawsze skromna...z boku...drobna wspaniała Kobieta...wiem co mówię..poznałam Jej Córkę Martę...to jak się o Mamie wyrażała, świadczy i wielkości Obu...cudowni ludzie...kilka dni przed widziałam jak ciężko pracowali na zapleczu...jak ogromny podziw i szacunek mają do Nich Ich Pracownicy...jaka wspaniała jest energia w tym zespole...cudowne to było i za możliwość bycia tam chociaż chwilkę...dziękuję...
Łukasz...nie krył wzruszenia...i to też było piękne...zdobył swój Everest ...15 lat na to pracował....
Kiedy o tym mówił, zrozumiałam swoją misję....On pomógł mi...zaistnieć...tym samym wstać...tak jak kiedyś Ktoś inny zmienił Jego życie....a Był to Anthony Robbins...
teraz ja będę pomagać innym wstawać...będę krzyczeć tak aby usłyszeli :

wstań !!!!!!!!!!!!!
wstań człowieku !!!!!!!!!!!!!!

NIE MA TAKIEGO BAGNA Z KTÓREGO NIE DA SIĘ WYJŚĆ !!!!!

bo skoro ja wychodzę....i wyjdę....to TY też Możesz !!!!!!!!!!!!!!!!!

....

wyszłam z sali...przytulona przez wielu nieznanych mi ludzi....


dzień był pełen wrażeń....
 ja już wprawiona w roli autora....

udzieliłam nawet wywiadu...i nastał wieczór....

kiedy kurz opadł...poszłam znowu na główną salę...jak dzień przed i....płakałam....

nie że to już koniec....nie że pusta sala....nie że ....ach mogłabym zaleźć więcej powodów....


płakałam ze szczęścia....że te 3 dni zmieniły tak wiele w życiu tak wielu....

i teraz od każdego z nas zależy co dalej z tym zrobi....

czy kiedy spadnie energia, to dalej będzie żył tak jak dotąd...czy odważy się żyć inaczej....lepiej...godniej....

to teraz się zastanów :

Tyle dostałeś narzędzi ???

co dotąd z nimi zrobiłeś ?

zmieniłeś choć jeden nawyk ?

wyznaczyłeś choć jeden cel ?

wybaczyłeś może choć jednej osobie...albo sobie choćby...najważniejszemu człowiekowi na ziemi dla Ciebie ????

Poznałeś tyle sposobów działania..tyle przykładów....

co z tym zrobisz ???????


dla mnie te 3 dni zmieniły tak wiele w moim życiu....

i idę do przodu....

i mimo, że jeszcze to nie był mój Everest...tylko łagodna góra na Połoninach...ale weszłam...

i wiesz co ???


widok jest cudowny :-)

wiem też, czego mi brakuje...jakiego wsparcia....i proszę o nie...szukam....

Otwórz oczy  i zrób pierwszy krok ! a potem drugi ! i trzeci !

to nie boli....

nie przekonasz się...zanim nie spróbujesz.....


trzymam kciuki :-) za każdego z Was :-)


The Way Ahead......


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.