Dużo pracuje ostatnio....bardzo dużo....
ale kiedy sobie przypomnę jak było bez pracy....cieszę się i szanuje to co mam i w końcu to moje Wielkie Marzenie....więc jak tu się nie cieszyć ?
Zbliża się koniec roku szkolnego....moi chłopcy po nocach jakieś prace robią, piszą...uśmiecham się pod nosem, bo to znaczy, że im się chce ...i zależy na ocenach...udało mi się zatem rozbudzić w nich cele...motywację i ambicję....ech...serce matki dumne....
Malutki robaczek...nawet już nie wspomina taty...który zapomniał jak zwykle od kilku miesięcy zadzwonić i choćby porozmawiać z dzieckiem....nie wspomnę o czym innym...choćby alimentach....
Zadzwonił w dzień Dziecka o 23.00....Malutki spał już...obiecał , że zadzwoni następnego dnia...hmmm...nie zadzwonił...
Jak tak można, tego zupełnie nie rozumiem.
Być Mamą i Tatą ??? Myślicie , że to proste ?
NIE
I nie chodzi o zwykłe przyziemne rzeczy jak utrzymanie 4 dzieci...bo bardzo trudno czasami było i nadal nie jest różowo...ale mamy na chleb...i w małym mieszkanku , które wynajmujemy, mieszkamy, ale nie jest mi smutno z tego powodu...jest czysto i przytulnie i ...jesteśmy razem..to najważniejsze....
Boli mnie jednak, że rodzic, może zapomnieć o własnym dziecku...które deklarował, że tak bardzo kocha...
Ostatnio, kiedy zapytałam Małego, czy chciałby, żebyśmy zadzwonili do taty....zrobił smutną minkę i powiedział:
-Mamo, nie trzeba, my już dla niego nie istniejemy....
zamartwiłam się....zapytałam dlaczego tak myśli ?
odpowiedział:
-bo Ty nawet jak jesteś w pracy to do domu dzwonisz, pytasz co u nas, i kiedy jesteś z nami to się bawimy, wygłupiamy....
ja na to, że Tatuś na pewno bardzo go kocha, tylko jest teraz bardzo zajęty ( a serce o mało mi nie pękło)
- nie Mamusiu, ja jestem już duży, mam prawie 6 lat i rozumiem...Tatuś od kiedy z nami nie mieszka, już nas nie kocha.
-Romuś, to nie tak, Ciebie kocha na pewno, tylko jak jest za granicą to nie może zadzwonić.Jak będzie gdzieś blisko, to zadzwoni ( i nie wiem jak długo tak mogę mówić)
- Mamo, przecież jak jeździł Tatuś za granicę to dzwonił na skypie...
ukryłam łzy...bo już nie umiałam brnąć dalej....
- Romek, masz 3 braci, i Mamusię i bardzo Cie kochamy...
- i całe szczęście Mamo...ja tez Was kocham...najbardziej na Świecie...
i kiedy widzę te smutne oczy, to serce mi pęka na tysiąc kawałków....
poszedł się bawić....znowu się uśmiecha....
a ja ciągle pytam siebie : Laura, mogłaś wybrać lepiej ??? Czy tego nie można było zmienić ?
i odpowiadam : nie można i nie miej wyrzutów sumienia i niczego nie żałuj....bo nie wolno siebie zadręczać...
wtedy, wszystko wyglądało inaczej...
trudno jest chować dzieci bez Ojca....
chociaż Ojciec trójki starszych Synów....myśli o nich ostatnio...zabrał ich do kina w Dzień Dziecka, kiedy przypomnę mu o ich urodzinach, to zadzwoni, czasem coś im da...ale to nie zmieni tego, że nie daje im czasu...tego czego dzieci najbardziej potrzebują...czasu, uwagi, zrozumienia...
są dni, kiedy myślę, że nie wiem czy dam radę...ale to tylko chwile zwątpienia, bo potem widzę, jakie wspaniałe mam dzieci i mam nadzieję, że będą w życiu szczęśliwe...
i sami będą lepszymi ojcami od swoich własnych...
lecę do pracy...cudnego dnia dla Was...
i Waszych Pociech....
a to moja cudna GROMADKA :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.