dlaczego ważny ?
bo nie tylko dlatego, że setny...
ale opowiem Wam dzisiaj o bardzo ważnym wydarzeniu w moim życiu....
o tym jak zostałam pisarzem....
hmmm...od czego by tu zacząć ?
Chyba najlepiej od początku.
Jako dziecko zaczęłam pisać wiersze...nieporadne czasem, ale jednak....
Czym byłam zainspirowana ? hmmm....muzyką....przyrodą...muzyką łąki i muzyką lasu i kiedy mgła podnosiła się nad jeziorem....nad ranem...patrzyłam na to i myślałam: to trzeba jakoś uchwycić...żeby coś zostało...żeby choć na jedną chwilkę pozostał ślad...
Nie było wtedy telefonów komórkowych...a i po zdjęcia chodziło się do fotografa...mało osób miało swój aparat....bo gdybym wtedy taki miała....uchwyciłabym to wszystko....
wpadłam wtedy na pomysł, aby pisać....opisywać to co widzę...
Tak powstały moje wiersze o brzozach...potem kolejne o innych drzewach...o strumieniu..o mgle nad jeziorem...
W domu poza Babcią nikt tego nie traktował poważnie...w szkole Pani uważała, że pisać nie umiem...to szukałam sobie ludzi, którym to przeczytam...w pociągu i autobusie po drodze do szkoły...zaczepiałam i pytałam, czy im się podoba...hmmm.teraz się z tego śmieję...ale ja się nigdy niczego i nikogo nie bałam....
Wysyłałam je na konkursy do "Świata Młodych", "Zwierciadła"...i jeszcze kilku innych czasopism...Kiedyś nawet dostałam wyróżnienie w Nowej Soli ...i mój wiersz był w jakimś tomiku wierszy...to był turniej św. Kingi.
Potem pisałam bajki dla dzieci..takie, które się wszystkie dobrze kończyły...pisałam je kiedy byłam smutna...
A kiedy moje serce ból przepełniał...wtedy pisałam wiersze i w ten sposób sobie z nim radziłam...
Tak mijały lata...
Pracując w korporacji...pisałam reklamacje za Klientów, a to nie lada sztuka....więc też uczyłam się pisać....i czytałam..czytałam ...czytałam...książki uwielbiam....
Każde święta...w domu rodzinnym...nie były świętami...więc uciekałam w książki ....( ja stwierdzam fakty, nie mam żalu i wybaczyłam, wszystko było potrzebne abym była dzisiaj kim jestem)
Pamiętam jak kiedyś w Boże Narodzenie byłam w świecie Hrabiego Monte Christo....a kiedy indziej czytałam Nad Niemnem i marzyłam o takim Janku....byłam Justynką.
Tak to sobie życie płynęło....
Po ogromnym ciosie jaki mnie spotkał w korporacji...postanowiłam to z siebie wyrzucić...koleżanka mi pomogła ...tak powstał pierwszy skrypt...ale to nie była książka....
Pomogło mi to uwolnić emocje...
nie myślałam chyba poważnie, aby to wydawać...choć była taka myśl...tylko zastanawiałam się : po co ?
i potem byli tacy co mówili, aby to zrobić...albo i przeciwnicy...też byli...
a ja tego nie czułam...
w listopadzie 2013 roku...tuż po NAC-u kiedy zaczęłam moją przemianę...zadzwonił ktoś z przeszłości....powiedział:
-Laura, Jarek nie żyje....zamordowali go jego ludzie, jego handlowcy....ciebie tylko okradli...
tak...mnie okradli ze wszystkiego....i nie tylko oni....
najbardziej przyłożył mi mój szef...rozłożył firmę na łopatki...pozwolił okraść i zatrudnił złodziei....jego też okradli...na znacznie więcej....
ale nie o tym chcę opowiedzieć...
po tym telefonie....postanowiłam to co napisałam...opublikować...
i tak w ciągu kilku dni...powstał blog....
ten właśnie, który czytasz....
i na początku...jest to co było w korporacji...
potem uczyłam się go pisać...
i celowo, nic nie kasuję, nawet te pierwsze posty nieporadne...żebyście widzieli moją przemianę....
........
Kiedy w zeszłym roku dostałam znowu strzał w serce...zawodowo...
postanowiłam pojechać do Mojego Mistrza i ....odkryć
KIM JESTEM ???
opisałam to tutaj...przeczytaj...
i....
wszystko..każdy test... hipnoza itd..wszystko wskazywało, że mam pisać....
Wtedy pomyślałam : moja pasja ...czemu sama na to nie wpadłam ???
Bo tak czasami jest :-)
Jak nie wiesz...szukaj Mistrza....dostaniesz pomoc...moim jest Paweł Jan Mróz....
i dzisiaj mogę to napisać tutaj :
ogromną radość mi sprawia kiedy się przedstawiam:
LAURA KOZOWSKA PISARZ
wow :-)
i teraz coś co dzisiaj rozpoczyna najważniejszy okres w moim życiu..wiem to :-)
już w marcu PREMIERA
mojej pierwszej książki :-)
a tak ....tak się porobiło :-)
i tytuł:
"Nie ma takiego BAGNA,
z którego nie
da się wyjść"
-jeden dzień
-jedno szkolenie
-jedna godzina
-jeden człowiek
-jedno zdanie
-jedna decyzja
i mój świat stanął na głowie...
i dedykacja:
Książkę
tę dedykuję tym, którzy tak jak ja mieli swój numer niczym tatuaż na sercu…
mają go i dzisiaj...
Spis treści:
I Moje życie, moja rzeka…
II Korporacja i okres, zanim przyszły
zmiany
III Samorozwój i to, gdzie dzisiaj
jestem
Książka ma swoją misję:
po przeczytaniu jej chciałabym abyś wstał...wstała....i był...była
szczęśliwymi ludźmi...
tylko i aż tyle....
czy mi się uda ???
to moje wielkie marzenie....
i dziękuję moim dzieciom :-)
Moim SYNOM: Kubie, Bartkowi , Kajtkowi i Romkowi...że byli przy mnie ...a Romkowi , że jest każdego dnia ...
Moje wspaniałe dzieci....
i wszystkim dobrym ludziom na mojej drodze....i tym mniej dobrym też...bo wszyscy byli potrzebni...abym dzisiaj mogła to napisać :
JESTEM SZCZĘŚLIWĄ KOBIETĄ
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.