O moim Dziadku napisałam bajkę.
(kiedyś to On mi opowiadał bajki)
W małym miasteczku była sobie rzeka. Miała dwa koryta: jedno
nowe, bystre i rwące, drugie stare, takie zakole... w którym woda
płynęła spokojnie.
Była też sobie mała dziewczynka, miała na imię Irys i była bardzo wyjątkowa. Zaraz Wam o tym opowiem. Irys miała Babcię
i Dziadka, którzy mieszkali nad starą częścią rzeki w czerwonym
domku z cegły.
Babcia była głośna i udawała że krzyczy na Dziadka, ale tak naprawdę nigdy tego nie robiła, bo bardzo Go kochała, a Dziadek był
spokojny i miał takie dobre Oczy.
Irys uwielbiała odwiedzać Dziadków z wielu powodów. Babcia piekła pyszne placki i dobrze gotowała, a Dziadek opowiadał niesamowite historie z przeszłości i... uczył Irys życia.
Dziewczynka była inna, nie lubiła robić tego, co rówieśnicy, za to
kochała swój świat, który należał tylko do Niej i ... czasami Jej
Dziadka, kiedy zechciała mu o tym opowiedzieć.
Dziadek potrafił słuchać, ale też na wszystkie pytania Irys zawsze
miał takie mądre i właściwe odpowiedzi. Cudownie było mieć takiego mentora tak blisko.
Dziadek zabierał małą, kilkuletnią, Irys nad rzekę.
Irys kiedyś go zapytała:
– Dziadku, dlaczego zawsze chodzimy tutaj, gdzie tak wolno płynie woda? Dlaczego nie tam na nową część? Przecież tam, skoro
płynie szybciej, to więcej rybek przypłynie, a wtedy więcej złowimy?
Uwielbiała wędkować z Dziadkiem, miała nawet swoją wystruganą z orzecha wędkę.
Dziadek się tylko uśmiechnął i powiedział cichutko:
– Irys, kiedyś cię tam zabiorę. Sama się przekonasz, dlaczego
wolę łowić tutaj.
Dziewczynka czekała cierpliwie, minęło kilka lat, zanim Dziadek
to zrobił.
Nadal, gdy tylko mogła, chodziła nad rzekę z Dziadkiem i słuchała
jego opowieści o Syberii, o losie człowieka, o tym, jak trudno jest
żyć, kiedy człowiek ucieka i jest wojna, o miłości wielu ludzi, którzy
Dziadkowi pomogli, a nade wszystko o tym, dlaczego warto i należy być dobrym... dla siebie i innych.
Mijały lata i Irys już była Panienką, kiedy pewnego dnia Dziadek
ją zapytał:
– Dlaczego nadal chodzisz ze mną na ryby nad naszą starą rzekę? Chodź, pójdziemy dzisiaj nad tę drugą.
Irys wiedziała, że ten dzień kiedyś nadejdzie, kochała Dziadka
i czekała. Wiedziała, że miał w sobie tyle spokoju, że i tak wcześniej niż sam by nie uznał, że powinien, to by tego nie zrobił i nie
zabrał jej w to wymarzone miejsce. A Irys już o tym marzyła od
dawna, było to jej celem. Nieraz śniła, że wyciąga ogromną rybę
z tej nowej rzeki.
Wystraszyła się trochę propozycji Dziadka i rzekła:
– Dziadku, a może ja potrzebuję nowej wędki, bo ten kij orzechowy może nie wystarczyć?
Wówczas Dziadek tajemniczo się uśmiechnął i wyciągnął z szafy piękną wędkę teleskopową, z cudownym czerwonym kołowrotkiem i powiedział:
– Masz Córeczko Instynkt, to dobrze. Nad rwącą rzekę nie należy
się wybierać bez odpowiednich narzędzi. Ponadto muszę cię nauczyć obsługiwać ten sprzęt.
Jeszcze kilka dni chodzili więc nad starą rzekę, żeby Irys nauczyła
się obsługiwać nową wędkę.
Nadszedł dzień, kiedy poszli z Dziadkiem na wymarzone ryby nad
nowe koryto rzeki.
Irys nie spała prawie całą noc, tak bardzo i tak długo czekała
na tę chwilę.
I to był połów. Piękny szczupak, do tego kilka mniejszych ryb, ale
szczupak tak cudownie się wyciągał.
Ech... Irys była zachwycona.
Potem kolejny dzień i kolejny... coraz więcej ryb łowili z Dziadkiem.
Babcia nawet już ledwo przerabiała te ryby, zaczęła robić kulki
rybne w occie i stawiała je na zimę do słoiczków.
Tak minęło kilka tygodni.
Pewnego razu Irys powiedziała do Dziadka:
– Dziadziu, chodźmy nad naszą starą rzekę.
Dziadek zapytał zdziwiony:
– Dlaczego? Przecież tak długo czekałaś na to, przygotowywałaś
się, masz teraz wspaniałą wędkę i potrafisz taaakie okazy łowić?
Dlaczego chcesz iść nad stare koryto?
Irys spojrzała w oczy swojemu Dziadkowi, a jej piękne czekoladowe oczy wypełniły się łzami, po czym wyjaśniła:
– Dziadku mój Kochany... to przecież nie o to chodzi, żeby cały
czas łowić tak wiele ogromnych ryb... tylko, żebyśmy byli razem.
Nie obok siebie łowili, ale razem, tak jak nad naszą starą rzeką,
i żebyśmy rozmawiali, żeby było tak cudownie... spokojnie... bezpiecznie i żebyś, jak kiedyś z miłością uczyłeś mnie jak się wiąże
haczyk, dalej uczył mnie życia...
Dziadek usiadł i się rozpłakał:
– Moja kochana mała dziewczynka. Jesteś gotowa wyruszyć
w świat i żyć. ty już wiesz, co jest ważne w życiu. I pamiętaj,
że jak cię los potarga, jak sprawi, że będziesz stać na krawędzi,
pamiętaj, żeby wrócić myślami do starej rzeki... tam znajdziesz to,
czego szukasz.
Nowa rzeka będzie kusić, będzie wciągać i niejednego już pochłonęła. Pamiętaj, żeby mieć umiar we wszystkim.
Irys nigdy nie zapomni tego dnia... Kilka dni wcześniej zdała maturę... potem wyjechała na studia.
Mimo że Dziadka już nie ma... Irys, kiedy jest w okolicy... lubi odwiedzić to miejsce... nad starą rzeką, gdzie łowiła ryby z Dziadkiem...
i gdzie tak wiele otrzymała lekcji... cudownych lekcji od wspaniałego Człowieka.
I taka to bajka o rzece.
I moim Dziadku… którego nigdy nie zapomnę.
zdjęcia są mojego najmłodszego Synka ...Dziadek ( Mój Tato) miał Go nauczyć łowić ryby ...nie zdążył ...ja Go uczę ...
Czy dam radę nauczyć Go wszystkiego co jest potrzebne w życiu ?
Czas pokaże...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.