Wigilia
jest w roku
taki jeden wieczór
zachrypniętym głosem
składamy życzenia
dopala się wosk świecy
drżą gałązki świerku
chwila zadumy...
zastanowienia...
przezroczyste kropelki
kulają się po policzkach
przezroczyste a niby mgła
zasnuwa oczy...
wszystkiego najlepszego
radości z narodzin
Bożej Dzieciny
i szczęścia
w Roku Przyszłym
życzymy...
( kilka lat temu ten wiersz napisałam....a już wrócił do mnie wydrukowany na kartce świątecznej...)
Magia działa....marzyłam o tym...
I dla Was....którzy mnie czytacie :-) Wszystkiego Najlepszego :-)
a teraz tak przy Wigilii kilka słów ...
Czekamy na te Święta...dlaczego tak bardzo ???
Czy chodzi tak naprawdę o pamiątkę Narodzin Jezusa ? Czy jednak tylko o tradycję chodzi ?
A może o jedno i drugie ?
Na to pytanie każdy sam sobie powinien odpowiedzieć.
Jest to z pewnością dzień, kiedy miłość powinna zagościć w każdym domu...
Nie tylko w postaci wspólnych przygotowań, robienia prezentów, wspólnego biesiadowania...
Ten czas jest bardzo wyjątkowy....bo kiedy już Święta są ....docierają do nas bardzo ważne fakty....
Przede wszystkim, że minął kolejny rok...
Ponadto warto pomyśleć co udało nam się doświadczyć....i z jakiego powodu....i dlaczego jesteśmy właśnie w tym miejscu ....i po co to wszystko ....
i tak wiele refleksji...
i po świętach ....wszystko wraca do normy....dalej to samo....a tak czekaliśmy....
dlatego ważne aby w życiu mieć równowagę....
Nie jest potrzebne szykować sutego stołu....po nocach szykować posiłki....cały dom stawiać na nogi aby zdążyć ze wszystkim....warto spokojnie to zrobić....bez niepotrzebnego blichtru....
a potem spokojnie...miło mi wczoraj było w towarzystwie przyjaciół upiec ciasta i zrobiło się z tego wydarzenie....a dzisiaj z Synami ....raz dwa Wigilię uszykowaliśmy....chłopcy posprzątali dom....
Też przyszli przyjaciele...i dzisiaj było gwarno i wesoło...poznosili prezenty...i pyszności różne...
ech...na spokojnie....
pięknie....
porozmawialiśmy o wspólnych planach....o marzeniach....pośmialiśmy się....
a teraz wieczorem z moimi dziećmi zjedliśmy kolację....złożyliśmy życzenia...pośpiewaliśmy kolędy...zaczął nasz Najmłodszy Guziczek...piękne chwile....
a teraz czas na post. na blogu...bo jak mam nie napisać skoro wiem , że czekacie ? :-)
uwielbiam pisać dla Was....
i dziękuję za meile...i komentarze , bo nie ma nic piękniejszego niż taki feedback
Jestem wam wdzięczna :-)
a teraz o równowadze :-)
zapytacie a co to jest ? Do czego Chcę to odnieść ?
Hmmm...do wszystkiego Kochani...do wszystkiego....
ostatnimi czasy ...od kilku osób słyszę, że pomogłam Im pewne rzeczy zrozumieć....to bardzo miłe dla mnie....ale też zawsze odpowiadam, że dziękuję Im bo ja też przy okazji tego się także wiele uczę...proszę więc o ich historie....
3 dni temu Ktoś z kim działam w pewnej fundacji powiedział:
-Wiesz Laura, we wszystkim powinna być równowaga....My robimy tak wiele dla innych , a kto nam pomaga ?
Odpowiedziałam:
- Jak to ? Oczywiście, ze i nam pomagają, ale nie Ci którym pomagamy my....co dajesz to wraca....rzadko z tego samego miejsca....nie oczekuj....to będzie....ale skądinąd....
-No tak, ja nie oczekuje, ale tak sobie czasem myślę, że inni ludzie też mogliby czasem dzieciom pomóc.
- o....to prawda, ale to nie jest równowaga....to coś zupełnie innego....Ludzie których coś trudnego w życiu spotkało i umieli się podnieść....bardzo chętnie pomagają innym...bo czują jak to jest...a Ci co zawsze mieli, nie potrafią wejść w czyjeś buty...i stąd ta obojętność...
Są jeszcze i tacy....co oddali by ostatnia koszule innym, ale właśnie nie o to chodzi....
Podobnie jak z Tymi co są jak pies ogrodnika, sami nie skorzystają ale innym nie dadzą....
są jeszcze tacy co są jak grabie....wszystko dla siebie....
Im więcej ludzi, tyle różnych zachowań....
Ale nie bądź smutny....najważniejsze to być sobą....tu nie chodzi o to kto jest lepszy i kto ma rację...
Chcesz pomagać to rób to !!!
I nie przejmuj się tym co ludzie powiedzą ....zawsze mówili , mówią i mówić będą....
Jest też tak czasem, że zupełnie się nie spodziewasz tego jaki będzie efekt Twoich poczynań i ile może z tego wyniknąć dobrego....i ok....tak też czasem być może :-)
Ostatnio mój kolega kilka razy mi zwrócił uwagę :
-Laura, we wszystkim powinna być równowaga....
i zaczęłam myśleć ....co miał na myśli ?
i tak odkryłam bardzo wiele....
odkryłam, że pomagałam często osobom, które na to nie tylko nie zasłużyły, ale nic dotąd nie zrobiły dla mnie...i nie myślę tu o dzieciach...to oddzielam....
jak myślicie ? nadal będę pomagać ? O NIE....bo tak robiąc siebie krzywdziłam....a powinna być równowaga....skoro Ktoś nie ma czasu dla mnie, nie ma jak ze mną przygotować pewnych rzeczy, to dlaczego ja mam mieć czas dla niego ? dla niej? .....sporo takich osób znam...proszą mnie o różne przysługi, ale od Nowego Roku, ćwiczę asertywność....nie pomagam nikomu, kto i mi nie pomaga....choćby dobrym słowem...uczynkiem...
to tak jak ze spółką, jak się pracuje w grupie wspólników, kiedy nie podzieli się zadań równo i odpowiedzialnie ??? do kitu....
Przygotowuję mega projekt od kilku tygodni...właściwie mam pomysł w głowie od wakacji...
jestem na etapie konkretów i dobierania osób współpracujących i wiem, że tylko dam szansę tym, którzy będą pracować przy tym projekcie z pasją, zapałem i zacięciem....podobnym do mojego...
To jest tak jak w domu....nawet z moimi dziećmi...kiedy któryś mi nie pomaga w czymś o co proszę ...bardzo szybko mu pokazuje jak to działa...kiedy prosi o coś mnie....to działa tak samo....
Zbyt wiele razy pomagałam innym, a potem czułam się tak okropnie..nie dlatego, że oczekiwałam, ale dlatego że się okazywało, kiedy już pomogłam, że jestem niepotrzebna...a nawet nie mają czasu, żeby się spotkać...tak mega poszli do przodu....
hm ...potrafię dać kopa innym...rozkręcałam firmy ...a kiedy już wchodziły na wysokie obroty okazywało się, że już sobie poradzą i mogę zostać za połowę pensji, albo polecili mnie dalej, albo jest ktoś inny na moje miejsce kogo miałam wszystkiego nauczyć....
pomagałam też innym wstawać z ich życiowych problemów, ale to już inna sytuacja....i potem ...ech...lepiej nie wspominać....mimo to dalej pomagam....ale zaczęłam wymagać i pomagam tym co i o mnie dbają....szanują i stosują się do zaleceń....jak tylko widzę że nie stosują moich zaleceń....kończę z pomaganiem....bo powinna być równowaga.
Ludzie rzadko potrafią powiedzieć dziękuję a co dopiero uszanować czyjąś pomoc....
Są zawody, gdzie potrzebne jest tzw. powołanie...ale ilu jest takich ludzi tak naprawdę ?
Ale tez jest i druga strona medalu.
Są ludzie, którzy wiecznie robią z siebie ofiarę...zawsze tłumacza to albo strasznym dzieciństwem ( sama tak kiedyś robiłam ) albo pechem, albo że ktoś im dokopał, albo że mieli złe wzorce , albo ..albo albo....
tu jest najtrudniej pomóc, bo jak pomóc komuś, kto nie rozumie, że przeszłości nie ma ???
zostaw to co było, żyj tu i teraz ....i nie martw się przyszłością....bo jak się będziesz martwił, to znowu coś pójdzie nie tak...żyj tutaj.. żyj chwilą...i ciesz się tym co masz...obojętnie co to jest....i proś o więcej...i bądź wdzięczny...za wszystko co dostaniesz od życia....wtedy dostaniesz jeszcze więcej....
Bo kiedy dajesz innym ból, łzy, smutek, a do tego szantażujesz sobą ( bo jak to nazwać, kiedy wchodzisz w pozycje ofiary ? oczekujesz i wymuszasz zmiany ) ...to jest nic nie warte,,,dostaniesz to z procentami i to czasem może Cię bardzo zaskoczyć ....jak wielkie będą....to zwykłe prawa natury...
nic nowego nie odkrywam przed Wami....
Dlaczego w Rodzinach gdzie były próby samobójcze ...to zdarza się częściej ? Dlaczego dzieci samobójców tez takie widzą wyjście ? Bo przykład dostały...że jak Ci coś nie wychodzi, albo spotka..to w taki sposób to się załatwia...
Kiedyś we wsi, w której mieszkałam powiesił się ojciec......w ciągu kilku miesięcy powiesiło się jego dwóch synów...dostali przykład...
Mam znajomą, która za każdym razem kiedy chciała, aby dzieci ją odwiedziły ( dorosłe dzieci ) to dzwoniła do nich i ze łzami mówiła o chorobie ich Ojca, o wypadku, o ciężkim stanie....jakby nie mogła normalnie poprosić....
Kiedy sama zachorowała, dzieci już nie uwierzyły....pomagali jej obcy ludzie....
Wszystko w przyrodzie jest w równowadze....
Jeszcze jeden przykład ....ograniczasz komuś wolność....ograniczy ją ktoś Tobie...zupełnie możesz się zdziwić jak szybko....kłamiesz...ktoś ciebie okłamie w bardzo ważnej sprawie....
Niszczysz kogoś...komuś zdrowie i życie....ktoś zrobi Tobie dokładnie tak samo....
i tutaj pamiętajcie, że nie zawsze coś wygląda tak jak to widzimy...czasem jest zupełnie inaczej....
Równowaga....
Kochasz kogoś miłością czystą i dobrą....Ktoś kocha Ciebie...
dajesz innym Radość i Dobro....Dostaniesz to samo od Wszechświata....
Mówi się, że kto wiatr sieje, burzę zbiera....
Niektórzy nawet Tornado....
Dlatego zastanów się...właśnie dzisiaj....co w ostatnim roku dałeś innym ....
Czasami wydaje się, że inni tego nie widzą....widzą wszystko....
Dlatego zawsze kiedy daję coś komuś ....myślę....niech mu wyjdzie na dobre....
Bo jeśli Masz inne pobudki...to dostaniesz dokładnie to co dałeś...tylko więcej....
Niektórzy ludzie nie rozumieją, że unieszczęśliwiając innych, robią ogromną krzywdę sobie...ogromną....
czasami sami nie rozumiemy, że coś co nas spotyka, jest naszym wybawieniem, ale to dopiero możemy zobaczyć po czasie..o tym już Wam pisałam...
Za każdym razem kiedy życie wyrzuca nas ze swojej strefy komfortu....przyglądajcie się temu dobrze...to jest znak...że czas na zmiany....i obojętnie co byś nie robił, one będą....tylko jeśli rozpoznasz dobrze o co chodzi....zmiany będą dobre dla Ciebie...
dlatego w ten dzień refleksji...szczególny pod każdym względem zacznij od siebie....
podaruj sobie marzenia....
podaruj sobie odrobinę refleksji....i zastanów dokąd zmierza Twoje życie....i Twoich Bliskich...przy Twojej przyczynie...
Ja zawsze myślę o moich dzieciach...co im dałam w ostatnim roku ? Jakie lekcje ? Jaki przykład ?
Jaki wzorzec poznali ? Bo to że będę go stosować, to pewne ...rzadko jest inaczej....
Postaraj się być szczery względem samego siebie , ale i innych....także...nie oszukuj z niecnych pobudek....
zacznij ufać ludziom i być ostrożny...ja tak robię i to daje efekty...wtedy mam czysty umysł...żyję....
kiedy podejrzewasz..robisz sobie krzywdę, bo myślami prowokujesz dokładnie takie działanie...
myśli tworzą słowa a te tworzą nasze życie....to stara maksyma TAO
uważaj o czym myślisz....
i potem co mówisz....
a najbardziej co czynisz....
bo przykład dajesz Tym których kochasz....
dzisiaj w kuchni....kiedy z moimi Synami pichciliśmy Wigilijne potrawy....
usłyszałam rozmowę moich Synów :
- Kaju, na co Ty czekasz ?
- czekam aż się ......zmieni ...( o coś w grze chodziło)
-O , to długo poczekasz, bo jak czekasz na zmiany, to one długo nie przychodzą, bo zmiany trzeba robić samemu....- powiedział Bartek, mój szkolny Geniusz
uśmiechnęłam się do siebie :-) i zapytałam:
- Bartek, a kto to zdanie wypowiedział....wiesz to ?
- Mamo, Kofucjusz....i zaczął mi referować kim był Konfucjusz....
zrobiło mi się tak ciepło....i miło ...
Mądre mam dzieci...i uważam jaki im przykład daję...
Bo kiedy widzą miłość....to miłość i Oni dają....kiedy widzą wiedzę, to uczą się chętnie, a kiedy determinację, to i Oni ją mają w sporcie i innych dziedzinach....
Tylko dobre rzeczy....
Kiedy widzą mój Ból...One cierpią i sobie ból zadają....kiedy krzyk...robią to samo...
Mam wybór ....i Ty Go Masz.....wiem to na pewno....
wszystkim Wam dzisiaj życzę uwolnienia siebie ....spojrzenia i refleksji z boku....czy to co robisz jest dobre i czy Cię wznosi do góry....czy zatrzymuje przy ziemi albo nie daj Boże pikujesz w dół po równi pochyłej....
Mądrych przemyśleń....RÓWNOWAGI ....i dobrych darów od losu, które dostajesz takie, jak zasłużysz....swoim życiem....
Miejcie piękne myśli ....pełne dobrych spraw :-)
a to moja uliczka ze snów....uliczka gdzie zbieram dobre myśli i dobieram słowa....
a to mój wymarzony widok....kiedyś ....może nie taki duży....ale tak ośnieżony....w górach.....
Kocham moje marzenia i wiem, że wszystkie....co do jednego się spełnią....