wiatr ...wiatr niesie tak wiele....
zakochałam się ...
zakochałam się w sobie ...potem przyszło dojrzałe uczucie ...
cudowny to czas...
tak inne wybory ...
i kiedy to się stało ?
czy Ktoś to sprawił ?
i jak długo będzie trwało ???
nie potrafię określić momentu ... ale jakie to ma znaczenie ???
może to zaczęło się 3,5 roku temu ...a może już 10 lat temu ...
czas tutaj nie ma znaczenia ...
Kto w tym pomógł ??
Każdy człowiek który stanął na mojej drodze...
każda myśl która się pojawiła...
Każda historia w której uczestniczyłam ...gdzie pomagałam i gdzie mi pomagano....wszystko to były lekcje ...niezapomniane...
byle widzieć ...i patrzeć ...
niektóre lekcje bolały tak , że dupa paliła... a inne były oczyszczające jak poranna bryza na morzem...
bywało różnie...
wesoło i bardzo strasznie ...
od kiedy zaczęłam żyć świadomie i uczyć tego innych ...coś pękało ...bardzo mocno we mnie ...
czułam coraz więcj spokoju ....odrzucałam to co bolało ...
coraz częściej zamykałam oczy ...żeby widzieć ...
i szłam za tym co mnie wołało ...
to było we mnie....
jak latarnia pokazywało drogę ...
od wypadku ze szlabanem zwolniłam tempo ...
nie pamiętam jeszcze niektórych rzeczy ...ale nie potrzebuję tego ...
kiedy kilka razy jakimś cudem ginęły mi kontakty w telefonie ...a potem sama je usunęłam ...
to pojęłam że nie są mi potrzebne...
kiedy zobaczyłam co w sobie odrzucam...puściłam ...i otulałam to miłością ...i kochałam to ...
kiedy usłyszałam kolejny raz, że mam czegoś nie robić ...wiedziałam że to pokaz ...dla mnie ...
zawsze w modlitwie i pokorze....
prosiłam o pomoc...prowadzenie...
wszystko pojawiało się ...tak bardzo widocznie...
umarł Tato ...
opadła kurtyna i spadła ciężka zasłona...
poczułam się wolna....wreszcie ...tak na 100 %
a ostatnio przyśnił mi się i powiedział, że mam iść tam gdzie czuję się najlepiej ...jak w naszym lesie wśród sosen...
już nie ważne dlaczego i w jaki sposób trafiłam na Podlasie...
i wróciłam do domu ...czuję to ...jestem u siebie ....
a jak jestem to moja moc ...jest cała i pełna we mnie...
to niesamowite ...
od 2 tygodni nie mogę stąd wyjechać ...trzyma mnie jakaś siła. ...
rozpoznałam ...
kilka dni temu pojechałam do Pustelnika ...
modliłam się ...prosiłam i byłam uważna....
poczułam że jestem w samym środku transformacji ...
a w radio piosenka : " na rozstaju dróg stoi dobry Bóg ...On wskaże Ci drogę "
i żurawie ...pokazały mi wir ...latały w kółko nad łąką...
a łąka to moje ukochane miejsce ...pokazywały mi ...tutaj ...to jest to miejsce ...
grzyby rosną na drzewie ...
jabłka rosną w lesie...
słońce jest tęczowe ...
a niebo widać jak serce ...
i może to nic takiego ...
a jednak ...
podjęłam decyzję o zmianie ...
i dopiero dziać się zaczęło ...
350 letni dąb...w którego piorun uderzył ....w kształcie PEGAZA ...
i ...
łzy ...
i szmaragdowe okiennice ...i kotki ukochane Guzika...
i poszłam w drogę ...
zaniosłam swoje troski ...
pokonałam siebie...w sobie ...
i w pocie i łzach ...urodziłam się od nowa...
w sobie...
piszę o tym dla Ciebie ...
skoro to czytasz...
weź to co poruszyło i ruszaj w drogę ...
stojąc w miejscu nic nie zmienisz...
idąc ...ze sobą ...z Bogiem w sobie ...możesz wszystko ...
dobroć ...miłość ...uczciwość ...
cokolwiek o mnie pomyślisz...
nie ma to znaczenia dla mnie...
odrzuciłam iluzje ...
Kocham Cię ...
i kocham Ciszę...
coraz bardziej ...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.