Raj
Teraz wiem, gdzie on jest
Drewniany domek, z kominkiem…
Pachnące trawy, mięta…
Ptaki trelą i wtórują im świerszcze…
Kilka metrów od domu strumień,
Szumi swoją piosenkę…
I jakby mało tych zapachów,
I odgłosów
To jeszcze,
Otwieram oczy
I Połoniny, góry zielone…
I słońce zachodzi za szczyty
Niczego mi więcej nie trzeba.
Wyglądam zielonego Anioła
Teraz wiem, gdzie on jest
Drewniany domek, z kominkiem…
Pachnące trawy, mięta…
Ptaki trelą i wtórują im świerszcze…
Kilka metrów od domu strumień,
Szumi swoją piosenkę…
I jakby mało tych zapachów,
I odgłosów
To jeszcze,
Otwieram oczy
I Połoniny, góry zielone…
I słońce zachodzi za szczyty
Niczego mi więcej nie trzeba.
Wyglądam zielonego Anioła
Mgła podnosi się nad szczytami
Paruje jak gorące mleko,
Podawane przez Babcię, w chorobie…
Widać będzie lepiej…
Pomiędzy czubkami drzew,
Przekrada się delikatnie,
Jak anioł…
Tutaj człowiek czuje się bliżej Boga,
Bliżej nieba,
I nawet marzenia,
Nabierają realnych kształtów
Dziękuję…
Szczyty gór
Skąpane w chmurach
Urwisko z prawej strony
Urwisko z lewej strony
I ta świadomość…
Jak wielki jesteś Boże
A jaka ja malutka.
Kiedyś to namalowałam
Zielone dywany lasu
Niczym kobierce
Ale to było moim snem
Teraz nie śnię, wiem…
Że istnieje takie miejsce…
Będę tu coraz częściej…
Paruje jak gorące mleko,
Podawane przez Babcię, w chorobie…
Widać będzie lepiej…
Pomiędzy czubkami drzew,
Przekrada się delikatnie,
Jak anioł…
Tutaj człowiek czuje się bliżej Boga,
Bliżej nieba,
I nawet marzenia,
Nabierają realnych kształtów
Dziękuję…
Szczyty gór
Skąpane w chmurach
Urwisko z prawej strony
Urwisko z lewej strony
I ta świadomość…
Jak wielki jesteś Boże
A jaka ja malutka.
Kiedyś to namalowałam
Zielone dywany lasu
Niczym kobierce
Ale to było moim snem
Teraz nie śnię, wiem…
Że istnieje takie miejsce…
Będę tu coraz częściej…
Stoję na moście
Księżyc nade Mną
Inny niż zawsze
Choć ten sam…
Chmury…
Pędzą koniki białogrzywe…
Oślepiają światła lamp,
Niebo,
Niczym rozdarta pierzyna
Księżyc jak srebrna kula w dali,
I jeszcze pajęczyna, firanka
Kilka obłoków szarych…
Najpiękniejsze jest jednak to
Że nie oglądam tego sama.
Księżyc nade Mną
Inny niż zawsze
Choć ten sam…
Chmury…
Pędzą koniki białogrzywe…
Oślepiają światła lamp,
Niebo,
Niczym rozdarta pierzyna
Księżyc jak srebrna kula w dali,
I jeszcze pajęczyna, firanka
Kilka obłoków szarych…
Najpiękniejsze jest jednak to
Że nie oglądam tego sama.
Noc ciemna i czarna
Jak drzewo hebanowe
I twarda
Ona
Tak samo
Nawet spojrzenie ukryte
Nawet uśmiech tajemniczy
Nawet łzy nie słone
I nie mokre
Za twarda na miłość.
Jak drzewo hebanowe
I twarda
Ona
Tak samo
Nawet spojrzenie ukryte
Nawet uśmiech tajemniczy
Nawet łzy nie słone
I nie mokre
Za twarda na miłość.
Tak bardzo chcę
Uchwycić chwilę
Jak smoła
Niebo turkusowo-grafitowe
I tylko słońce jak pożar nad lasem
Łuna pomidorowo-buraczkowa
Ptak przeleciał skowronek
Pewnie był żółto- szary
Nie zauważyłam
Uchwycić chwilę
Jak smoła
Niebo turkusowo-grafitowe
I tylko słońce jak pożar nad lasem
Łuna pomidorowo-buraczkowa
Ptak przeleciał skowronek
Pewnie był żółto- szary
Nie zauważyłam
oda do truskawki
jesteś piękna
jesteś czerwona
jesteś słodka
jesteś pachnąca
jesteś smaczna
jesteś cudowna
jesteś miłością
idę sobie takiej poszukać
jesteś piękna
jesteś czerwona
jesteś słodka
jesteś pachnąca
jesteś smaczna
jesteś cudowna
jesteś miłością
idę sobie takiej poszukać
Taaaaaaaaaaak
Pachnie rzepak
Cytrynowym kolorem zaprasza
Do spaceru pośród pól
Malowanych soczystą zielonością
Pędzą po niebie
Koniki białogrzywe
I gdzieś nad głową skowronek
W oddali wierzby dostojne
A tutaj bzy pachną wiosną
Beztroskim czasem
Pachną miłością
Zatrzymałam się na chwilę
Kocham Cię moje życie
Pachnie rzepak
Cytrynowym kolorem zaprasza
Do spaceru pośród pól
Malowanych soczystą zielonością
Pędzą po niebie
Koniki białogrzywe
I gdzieś nad głową skowronek
W oddali wierzby dostojne
A tutaj bzy pachną wiosną
Beztroskim czasem
Pachną miłością
Zatrzymałam się na chwilę
Kocham Cię moje życie
W cieple żółtego kwiatu
Zbierałam myśli leniwe
Wygrzewały się w słońcu
Mruczały rozkoszą…
W cieple i zapachu
Wędrowały do pól
I łąk kolorami malowanych
I miłością …
W drobnych kwiatkach
Jak w kolorowej łące
Zanurzyłam siebie
Całkiem dla siebie …
Czuję zapach
Ciepło słońca
Widzę trawy
I słyszę trzepot skrzydeł motyli …
Zbierałam myśli leniwe
Wygrzewały się w słońcu
Mruczały rozkoszą…
W cieple i zapachu
Wędrowały do pól
I łąk kolorami malowanych
I miłością …
W drobnych kwiatkach
Jak w kolorowej łące
Zanurzyłam siebie
Całkiem dla siebie …
Czuję zapach
Ciepło słońca
Widzę trawy
I słyszę trzepot skrzydeł motyli …
Chwilo trwaj bez końca….
Na tej ławce jesienią
Przysiadła miłość
Wtulona w czyjeś ramiona
Westchnęła cicho ...
Czasu nie było
Przestał istnieć
W ciszy było słychać
Tylko dwa bicia serca ...
Dzisiaj pusta ławka
Choć wiosna wokół
A ja nie dałam rady
Podejść bliżej ...
Przysiadła miłość
Wtulona w czyjeś ramiona
Westchnęła cicho ...
Czasu nie było
Przestał istnieć
W ciszy było słychać
Tylko dwa bicia serca ...
Dzisiaj pusta ławka
Choć wiosna wokół
A ja nie dałam rady
Podejść bliżej ...
Bo czy można przytulić Anioła ?
W zieleni myśli błądziłam
Wsłuchana w bicie mega serca
Wpatrzona w trawy łan zielony
Na krótka chwilę byłam w przeszłości
Wsłuchana w bicie mega serca
Wpatrzona w trawy łan zielony
Na krótka chwilę byłam w przeszłości
Chciałam poczuć jak oddycha ziemia
Położyłam się w te trawy …tu i teraz
Zobaczyłam kwiat …wcześniej nie zauważony
Usłyszałam szept …niczym wiatr delikatny
Położyłam się w te trawy …tu i teraz
Zobaczyłam kwiat …wcześniej nie zauważony
Usłyszałam szept …niczym wiatr delikatny
Poczułam zapach …podziałał na zmysły
Poczułam podmuch …delikatny jakby motyl trzepotał
Poczułam siebie …jako część tej łąki
Popłynęłam w przyszłość …
Poczułam podmuch …delikatny jakby motyl trzepotał
Poczułam siebie …jako część tej łąki
Popłynęłam w przyszłość …
Jestem szczęśliwą Mamą z moimi Synami
Jestem pisarką znaną na całym Świecie
Jestem spełnioną Kobietą u boku Dobrego Człowieka
Jestem Cudownym Kwiatem …i zasługuję na wszystko…
Jestem pisarką znaną na całym Świecie
Jestem spełnioną Kobietą u boku Dobrego Człowieka
Jestem Cudownym Kwiatem …i zasługuję na wszystko…
I wszystko co dobre i piękne już do mnie płynie
Czuję zapach świątecznego ciasta
Ubieramy wszyscy choinkę
I łzy szczęścia spływają po moich policzkach ….
Czuję zapach świątecznego ciasta
Ubieramy wszyscy choinkę
I łzy szczęścia spływają po moich policzkach ….
Schowam ten kwiat ….włożę do książki ….
Będzie mi o tym przypominał….
Będzie mi o tym przypominał….
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.