fb

poniedziałek, 30 czerwca 2014

przezroczyste dzieci...ale czy można sprawić , że będą tęczowe ?...i zaczniemy je zauważać ? choćby jeden kolor ?

dzisiaj ciąg dalszy obserwacji przezroczystych dzieci....

Dzieci Przezroczyste ...nie będą miały zmarszczek !!!
No bo jak skoro się nie uśmiechają ???
i co teraz ? wyobraźcie sobie staruszkę, która nie ma zmarszczek ....trudno prawda....?
a tak może być....

i to nie tylko mit, że ludzie starzeją się różnie, a na twarzy widać co przeżyli w życiu....
Tak JEST ...
Jedni mają pazurki wokół oczu świadczące o tym, że często się uśmiechali, inni mają smutne i bruzdy wokół ust...czasami są takie w dół....

Całe życie pracujemy na swój wygląd...

staram się o tym pamiętać kiedy mi smutno....

a co będzie z przezroczystymi dziećmi ???
Co kiedy one nie potrafią wyrażać emocji ???

Są zagubione...idzie takie dziecko przez osiedle...głowa w kapturze, albo bez, oczy skupione na butach...albo patrzy gdzieś bezwiednie...idzie jak lunatyk we śnie....i wierzcie mi lepiej takiego dziecka nie obudzić...bo może wszystko się zdarzyć....bo się wystraszy tego inne Świata...rzeczywistości....

Takie przezroczyste dzieci mają jeszcze na pamięć jakby wyuczone niechciejstwo...czyli cokolwiek by to było...i tak mi się nie chce....

Nie chce grać w piłkę, nie chce jeździć na rowerze, nie chce bawić się z innymi, ani nie chce bawić się sam...bo chce tylko jednego :
ZNALEŹĆ SIĘ W SWOIM MATRIXIE czyli przy komputerze !!!!! i Grać !!!!!!!!!!!!!!!!!!!
..........................................................................................................................................

a kiedy mu to zabierzesz...kiedy odetniesz od tego.....to uważaj !!!!!!!!!!!!!!

widziałam na wakacjach w zeszłym roku....dziecko wyjęte z matrixu....matka bezradna płakała na ławce...
a ja głupia zapytałam na co jej synek jest chory i czy mogę jakoś pomóc ? Chyba bardzo kurtuazyjnie, bo nie znałam sposobu...tak źle to wyglądało....Mały człowiek ( miała 8 lat) na każdą propozycje matki mówił NIEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEE!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

i się darł : ja chce do domu !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

pytam tą Panią, czy może słońce mu szkodzi, albo morza i słonej wody nie lubi ...a Ona, że w domu ma komputer....

było tak 3 dni po kolei......

czwartego dnia skapitulowała....zakończyła wczasy z synem...i wróciła do domu ...do " świętego spokoju "...

dalej chowa małego potwora.....

już płacze....to dziecko nie wie co to inne uczucia poza szantażem...wygrał....

a gdzie szacunek do matki, miłość, dobroć, a choćby współczucie....????

ale kto ma go tego nauczyć ???


KOMPUTER ???????????????????

Ludzie ! chrońcie swoje dzieci !!!!
nie można dla świętego spokoju chować PRZEZROCZYSTE DZIECI.....

nawet te które maja 10 lat...można z tego wyciągnąć....
tylko trzeba zrobić to umiejętnie.....

Kiedyś mówiło się, że dzieci chowa ulica, że jak za długo były na dworze, na ulicy to znaczyło, ze nie zajmują się nimi rodzice...teraz jest zupełnie odwrotnie....teraz je wychowuje komputer!!!

Tylko kiedyś kiedy razem graliśmy na ściernisku albo na łące...rodzice wiedzieli z kim gramy...i nic złego w tym nie było, uczyliśmy się rywalizacji, ruch fizyczny wpływa dobrze na zdrowie i oddychaliśmy...

Teraz w dusznym pokoju siedzi taki mały człowiek, ma krzywy kręgosłup, i ....potrafi nie jeść, nie pić...byle grać....a jak jeszcze przychodzi do kuchni to...jest agresywny...i masz mu dać jeść bo jest głodny !!!


nie chowajmy dzieci przezroczystych...

wiem co piszę, bo też odganiam dzieci od komputera, też kiedy pozwalam chętnie grają...ale wszystko w umiarze...a kiedy tylko zauważam coś niepokojącego...szlaban..wiedzą dlaczego... najlepsza kara kiedy nie wypełniają obowiązków...tracą to co kochają...zabieram internet i sprzęt...i działa...wracają grzeczni chłopcy....
też mnie denerwuje to jak to lubią, ale cóż...technika poszła do przodu, byle nie zwariować...byle nie dać się omotać komputerom...

Rozejrzyjcie się....dookoła jest pełno przezroczystych dzieci....

nie chcą się bawić...liczba ich rośnie w zastraszającym tempie...

pisze o tym...ponieważ ostatnio udało mi się zmienić kolor...przezroczystemu dziecku...na razie na jeden...ale kiedyś będzie tęczowy...jak zechce...i jego Rodzice mu pomogą...
ale kosztowało mnie to wiele rozmów i....zrobienie wszystkiego aby odciągnąć go od komputera...czasem był sposobem fakt, że nie ma internetu...nie działa ( wpisywałam złe hasło) i pomalutku...podziałało...


spróbujcie....nigdy nie jest za późno...choć na początku będzie bardzo trudno...musicie tylko wyjść z własnymi dziećmi...spędzić z nimi trochę czasu, każdego dnia, nawet czasami wyjść na spacer i porozmawiać...pokazać biedronkę i listki brzozy....ale to trzeba robić....

czy wiecie jak wiele dzieci nie wie jak rosną ich ulubione owoce...choćby czereśnie, albo brzoskwinie ?

a co dopiero szparagi....czy ziemniaki....???

dzieci nie są po to aby być ....gdzieś tam...

dzieci są po to aby nas czegoś nauczyć...abyśmy spędzali z nimi czas i je kochali....a mądra miłość to taka, która  dba o nie...o ich rozwój...

uczmy się dbać o nie .......


Kocham moje dzieci...czasem martwiłam się, że tak mało poświęcam im czasu....takie czasy..trudne...

ludzie pracują całe dnie...i ciężko to wszystko pogodzić...ja sama moich 4 Synów wychowuję...

ale cieszy mnie , że są nie tylko moimi dziećmi...są też moimi przyjaciółmi....i mam wpływ na to co robią...

owszem czasem grają na komputerze...ale tylko czasem....


i nie są przezroczyste ...dbam o Nie....ale pilnuję tego bardzo.....

czasami u kresu sił...wychodzę z nimi do lasu...albo zwyczajnie na spacer...na piłkę...( tego od roku robić nie mogę i cierpię...bo boli kolano po wypadku)....

ale wiem, że warto...że to zaprocentuje....już procentuje....
nie wszyscy mają świadectwa z paskiem..nie muszą....ale nie o to chodzi....każdy z nich ma kilka celi, wie do czego dąży....to jest najważniejsze...i mimo że cele im się zmieniają....to mają je...


czego nie ma wielu dorosłych ludzi...

dzieci mnie uczą....wiele pokazują....czasem są to i dla mnie bolesne lekcje...

ale dzieci kocha się bezwarunkowo....ja moje KOCHAM NAJBARDZIEJ NA Świecie....

NAJBARDZIEJ JAK POTRAFIĘ....

I WSZYSTKIM WAM TEGO ŻYCZĘ.....

KOCHAJMY NASZE DZIECI :-)


Bo te uśmiechnięte buzie mogą rozświetlić najbardziej trudny dzień....

wiele razy tylko swoją obecnością dodawali mi siły....













niedziela, 22 czerwca 2014

lęki i strachy do szafy !!! i wyjdź na dwór i się zakochaj !

pisałam już o strachu...ale wrócę dzisiaj do tego tematu...bo widzę go tyle wokół...

Cóż to jest strach ?
To wyobrażenie tego co może się stać, tego co zwykle się dzieje w określonej sytuacji, to coś co sami tworzymy patrząc na swój własny bagaż doświadczeń...więc czy strach i doświadczenie mają coś wspólnego ???
TAK i to bardzo wiele !
Czy dziecko, które jest czyste i niewinne, potrafi przewidzieć że może się poparzyć ? Albo , że samochód na jezdni może go zabić ? NIE !
Bo nie ma jeszcze doświadczenia.

Pamiętam, kiedy mój Synek Bartek, miał 2,5 roku i po bardzo ciężkiej chorobie...jego organizm był wycieńczony, a On będąc 17 razy w szpitalach...nawet już rączkę do pobrania krwi wystawiał bez bólu i łez...bo tego bólu nie czuł...lekarz mi to wytłumaczył...natomiast tak bardzo bał się wszystkiego...ciemności...szpitali...białego i zielonego fartucha....do tego doszły jeszcze inne lęki, kiedy zaczął rozumieć pewne sprawy bał się wejść do wody do jeziora, bo tam są rybki  go zjedzą...Jego wyobraźnia szalała....Bał się własnego cienia....a miała 2,5 roku !!!
Co z tego, że wyszedł z choroby...ciężkiej..kiedy jego głowa była pełna strachu ???????

Lekarz pediatra dał mi kontakt do Homeopaty. Bardzo sceptycznie podeszłam do tego, ale kiedy widzi się taki ból dziecka własnego, człowiek zrobi wszystko aby mu pomóc....
Pojechałam....czekałam kilka miesięcy na wizytę...potem kilka godzin ona trwała...Mały rysował obrazki a Pani doktor pytała...pytała o dziwne rzeczy...a ja odpowiadałam....wtedy zdałam sobie sprawę, jakie to wszystko jest ważne dla tak Małego Człowieka....ale o tym kiedyś...bo to materiał na kolejny artykuł.

Po tych kilku godzinach odpowiedziała, że mam przyjechać następnego dnia po receptę...

Pojechałam i wysłałam ją do Koszalina, bo tam była apteka gdzie robiono ten lek. Przyszła przesyłka a tam malutka fiolka z kropelkami.
Pani doktor Mówiła, że co drugi dzień 1 kropelka pod język na czczo i...uważać bardzo na dziecko...

To co wtedy się działo, było niesamowite...Bartek przestał się bać wszystkiego...był jak czysta tablica...
musiałam go wszędzie trzymać za rękę, z dala od gorących rzeczy i jezdni i nawet pojechałam z nim nad jezioro, żeby sprawdzić i nie bał się szedł tak do wody , że musiałam go pilnować, żeby nie poszedł za daleko.
Po około 2 tygodniach umiał żyć na nowo...zdobył nowe doświadczenie i zapomniał...
Nigdy już nie płakał w nocy, nie bał się szpitali i nie wychodziły mu duchy ze ściany...
Dzisiaj ma 15 lat, jest najlepszym uczniem w szkole i uwielbia horrory...

A więc udało się....jakby zresetować jego doświadczenia i pozbył się strachu.

Czy i my tak robić powinniśmy ?
NIE

Jesteśmy dorośli...powinniśmy pamiętać wszystko, wyciągać wnioski , ale nie powinniśmy bać się życia !!!

Jak nie za pierwszym, drugim, trzecim razem to za kolejnym się uda :-)
Bo życie to sinusoida...i trzeba brać je za rogi i tańczyć...nie uciekać jak przed bykiem, tylko tańczyć...nawet jak pada deszcz, nawet jak jest nawałnica, to w tańcu wszytko wygląda inaczej i po każdej burzy wychodzi tęcza....

Nie zadręczajmy siebie tym co nam nie wyszło !
Nie przeżywajmy kolejny raz swoich niepowodzeń !
Nie szukajmy przysłowiowej Dziury w Całym....jak jej nie ma !
Dziurawe skarpetki się wyrzuca, a nie ceruje ! Na bosaka też jest chodzić wspaniale !
Tylko chcijmy to zobaczyć ! Chcijmy poczuć i się nie bać !

Oddychaj !!!!! Człowieku !!!!!!!!
Jest piękny dzień !!!
Jest tyle rzeczy do zdobycia, tyle cudnych chwil przed Tobą, tylu wspaniałych Ludzi poznasz, i tylu Ludziom możesz pomóc !!!!
Bo tylko kiedy pomagasz , Twoje życie jest jest Wartością !!!
Tylko kiedy pochylisz się nad potrzebującym...czasem to jesteś sam TY ....tylko wtedy Miłość Cie wypełnia...bezgraniczna, bezwarunkowa...i tylko wtedy potrafisz prawdziwie Kochać ....

I jak z tą maska tlenową w samolocie...pamiętaj : Najpierw nałóż ja sobie ! Najpierw poukładaj życie ...odgarnij gruzy przeszłości a potem w pięknym ogrodzie swego serca zasiej kwiaty...najcudowniejsze jakie potrafisz i chcesz je mieć pod oknem....

Kiedy pozbędziesz się strachu...kiedy będzie bezpiecznie...zaczniesz inaczej widzieć...

Zaczniesz zauważać ludzi podobnych Tobie...zaczniesz takich ludzi przyciągać....

Walka ze strachem jest trudna...nie obiecam Ci, że to będzie proste....bo sama codziennie wiele w sobie pokonuję...

Przetrwałam i pokonałam ciężką chorobę Syna ( nie ma większego strachu i bólu niż strach o własne dziecko, kiedy widzisz jak jest reanimowane), potem swoją....to było proste po chorobie Bartka...wiedziałam, że muszę i nie było innej opcji...wygrałam....
Potem były inne lęki...o przyszłość..o przetrwanie i one czasami wracają...do dzisiaj czasem się boję czy dam radę, wychować te moje 4 Skarby...ale przeganiam ten strach dobrymi myślami i wierzę, że przecież to moje najcenniejsze Skarby, więc nawet gdybym miała pracować na 3 etatach ( miałam tak już czasami) to  wychowam moje dzieci na dobrych porządnych ludzi...
Przez wiele lat bałam się też co powiedzą ludzie, byłam wychowana w mentalności dulskiej...ale i to już zmieniłam całkowicie....i zupełnie mnie to nie obchodzi....nie zależy mi też na akceptacji środowiska, na akceptacji rodziny...to był trudna droga i to przerobiłam, przeszłam i nie zależy mi na tym, więc się nie boję...

Jest jeszcze jeden lęk, który w sobie noszę...na jakiś czas otoczyłam go murem...choć on nadal jest...
To lęk przed uczuciem, przed miłością...

Wiem, że mam w sobie tyle kobiecości i dobroci, że przyciągam mężczyzn...ale mi na tym wcale nie zależy.
Pilnuję się aby się nie zakochać...bo boję się bólu rozczarowania i cierpienia...
Kilka razy w życiu kochałam prawdziwie...pierwszy raz..nie umiałam tego okazać....potem uczyłam się tego i dwa razy niestety źle wybrałam....i mimo, że niczego nie żałuję, bo mam wspaniałe dzieci....to jednak strach przed ....no własnie ....przed czym ???
Bo nie jest to strach przed odrzuceniem, bo to mnie nie spotkało....w moich 2 małżeństwach...ale raczej jest to strach przed monotonią, rutyną i tym, że druga strona mimo moich starań, przestaje dbać o mnie....i tego nigdy nie można przewidzieć...czyli jednak odrzucenie po jakimś czasie...kiedyś myślałam, że to ja coś źle zrobiłam, ale nie ...ktoś mi to wytłumaczył...bo kiedy dwie strony przestają dbać o siebie...a dba tylko jedna, kończy się miłość...dlatego ja odchodziłam...bo przecież stać mnie na to i zasługuję aby być w pełni szczęśliwa...

Więc skoro to wiem, to : PRZESTAJĘ SIĘ BAĆ !
i CARPE DIEM !!!!!!
Chwytam wiatr, chwytam chwilę, żyję chwilą i ....cieszę się każdym cudnym dniem, który los mi daje !!!!

Dlatego nie boję się miłości :-) ...tak sobie w głowie układam...i zobaczymy co z tym zrobię :-) :-) :-)

Zatem piękna niedziela przed nami :-)

Moja bardzo pracowita będzie :-) i dobrze :-) bo kocham to co robię :-)

Pomyślcie ....jakie życie byłoby piękne gdybyśmy przestali się bać !

A ci co straszą innych...wysyłają ten strach ku sobie...takim tylko trzeba współczuć...i ja tak robię...tylko takie uczucia dla nich i Wam radze dokładnie to samo !

Nowy cudny dzień przed nami :-) pierwszy cały dzień letni :-)

Weźcie dzieci i siebie na spacer :-)

bo pamiętajcie, siebie też trzeba wyprowadzać i przewietrzyć....:-)


a to serce szmaragdowe jest cudne...tylko muszę się odważyć :-)


smutki i strach na bok i wyjdźcie z domu :-)

od razu wszytko wygląda inaczej....










czwartek, 19 czerwca 2014

co jest najtrudniejsze w życiu ? zmienić myślenie !....a to przyciąga tak wiele dobrych rzeczy....

dzisiaj o tym
jak trudno zobaczyć coś gdy jest noc....
jak trudno kochać gdy jest ból...
jak trudno widzieć gdy są łzy...
jak trudno pozwolić kochać siebie, gdy strach przed kolejnym oszukaniem jest tak silny...
jak trudno zaufać, kiedy zawiedli ludzie, którzy byli tak blisko...
jak trudno pomagać innym, kiedy wszystko się straciło....

ale i tak warto to wszytko robić....

znalazłam na to sposób....nauczyłam się marzyć...o lepszym świecie...nauczyłam się ufać mimo wszystko, nauczyłam się nie pomagać wszystkim i za wszelką cenę...pomagam dzieciom...one nie krzywdzą...one to co dla nich robię, odbierają właściwie, wprost i bez niedomówień....nie wymyślają dziwnych teorii i nie trzymają się ich kurczowo...po prostu są i kochają...i ja je kocham bezwarunkowo....moje i wszystkie...

Bardzo trudno jest nam zaufać komukolwiek, kiedy zostało się oszukanym...mnie to spotkało...kilka razy...
Zdarzyło się, że i ja zawiodłam, ale nigdy nie świadomie, żeby skrzywdzić, tylko czasami tak wyszło...ktoś mi pomógł i niestety do dzisiaj nie mam jak tego oddać...ale to nie znaczy, że o tym nie myślę...i że kiedyś tego nie naprawię...tylko kiedy ciągle walczę o przetrwanie...to zwyczajnie nie mam jak...
Tylko i taki stan pokazuje kto kim jest, tak zdobywam mega doświadczenie...bo przekonuję się kim są Ci ludzie...i nie rzadko okazuje się, że wyłażą z nich obślizłe gady...czasem tylko ślimaki ...a kiedy indziej zachowują się jakby mnie nie znali...
Za to kiedy ja pomagam innym, myślicie że jest inaczej ??? Jak pomagasz innym to też może się zdarzyć, że Cię ludzie obmówią, obrzucą oszczerstwami, będą oczekiwać gwiazdki z nieba, bo przecież "oni są tacy biedni i wszyscy im musza pomagać"...tak robią ludzie MALI...i takich trzeba omijać...
Poznałam sporo kobiet z pewnej organizacji i....poznałam tam kobiety dobre i uczciwe i takie u mnie zatrudniłam, poznałam tez takie, które uważają, że im się wszystko należy, poznałam tez kobiety, które mówią o sobie że : " mają taki komfort , że mogą leżeć i pachnieć" i właściwie to wyszło na to, że niby robią coś społecznie, charytatywnie, ale jakże bardzo w ten sposób pokazują swoją wyniosłość....a kim są ? czy są lepsze od nas ? Czy miernikiem człowieka jest to ile ma pieniędzy na koncie ? No NIE...oczywiście.
I One uważają siebie za lepsze...dają tego wyraz na każdym kroku, choćby nawet traktując wszystkich z góry, wydając polecenia co każda z nas ma robić, a do tego jeszcze błyszczą na firmamencie Kobiet , które coś naprawdę osiągnęły...tak jakby to był ich także sukces....a nie jest. Obserwuję jak traktują te osoby, którym niby pomagają...jak brakuje im taktu w zachowaniu, kiedy przy wszystkich ...przy ludziach, którzy nie wiedzą co to za organizacja, przepytują je o to co u nich...czy już coś wreszcie zrobiły ze swoim życiem ??? !!! TAK NIE WOLNO !!! Myślą, że są lepsze, bo mają pieniądze ?
Och jakie to małe...jakie obłudne...czy tak naprawdę trudno zobaczyć, że kiedy zabierze Ci się konto, dom, samochód, to nie jesteś nikim lepszym ? nikim piękniejszym ? Na pewno nie jesteś kimś , kto powinien się wywyższać !!! Wtedy widać kto jest jakim człowiekiem.... i te biedne zagubione dziewczyny są od wielu innych ludzi, dużo lepsze...bo mają serce, bo mają charyzmę, bo kochają ludzi...a pieniądze zmieniają wiele...
Każdy człowiek powinien na jeden dzień założyć czapkę niewidkę i móc zobaczyć z boku siebie....i spróbować zauważyć....kim jest ?? kim jest kiedy nie ma nic , tylko siebie...serce i intuicję....
Jak wielu ludzi widzi to nadmuchanie, wyniosłość...tylko o tym nie mówi...ale ja nie zamierzam milczeć...znacie mnie z szczerości bez granic...i nie po to aby kogoś urazić..nie mam takich intencji...czasem jednak trzeba usłyszeć, przeczytać wprost...aby coś zmienić...
Sama sobie robię taki feedback....dla siebie...gdzie jestem, co udało się zmienić , poprawić i czy kogoś swoją obserwacją nie obraziłam...piszę co widzę...nie podaję nazwisk...nie personalnie, ale jeśli uda się w taki sposób coś poprawić....zmienić czyjeś myślenie, postępowanie...to wiele...

a teraz o innym oszukiwaniu...mężczyźni...czy kiedy nie mówicie, to nie kłamiecie ?
Kłamiecie....!!!
jeden z moich byłych mówił, że w ten sposób mnie chronił, żebym się nie denerwowała...hmmm..ciekawe podejście...mam nie wiedzieć, że nie ma pracy, że mamy długi...bo ...lepiej nie wiedzieć...a gdzie tutaj partnerstwo ??? zaufanie ??? wspólne decydowanie ???
czy nie są to aby podstawowe zasady udanego związku ???

Są !!!

wolałam odejść...niż tkwić i być oszukiwaną...

A inny mój były partner...nie utrzymywał kontaktu z dziećmi, nie płacił alimentów...teraz robi tak samo...hmmm ....tylko kto na tym cierpi ???
A komu jest tak wygodniej ?

Zawsze w domu nosiłam spodnie...musiałam być silna...ale to bez sensu...nie chce być silna tylko szczęśliwa
i teraz owszem..muszę...więc noszę dzielnie spodnie...ale będzie kiedyś taki czas i w to wierzę, że Ktoś sprawi, że chociaż w domu założę " spódniczkę" czasami :-)

widzicie...kiedyś myślałam, że trzeba zaufać..oddałam dostęp do konta...oddałam wszytko co miałam...
i wszystko straciłam...
wiem wiem...teraz pewnie się uśmiechacie i mówicie z politowaniem : ale głupia !

tak...byłam...macie rację !!!

jednak wyciągam wnioski....i ...wiele zmieniam...i staram się błędów nie popełniać...

czy trudno w takim stanie zaufać ???  TAK
ale czy trzeba w kwestiach finansowych...przed upływem co najmniej 5 lat ? NIE TRZEBA

i można te sprawy odłączyć....

bo kiedy Miłość zapuka do drzwi, to przestajemy być czujni...tracimy grunt pod nogami i ....nie widzimy niczego obiektywnie...i nie da się nad tym zapanować...dlatego trzeba być czujnym...cóż z kolejnymi doświadczeniami tak się staje...ja jestem wdzięczna za każde..niczego nie żałuję...bo przeżyłam piękne chwile...

a Łzy..kiedy są w oczach...czy wtedy wszystko widzimy ???  nie....
wtedy ...kiedy jest smutek w sercu...świat jest szary...i tak trudno zobaczyć tęczę....
to nawet jest udowodnione przez Wielkich Mistrzów....że kiedy mamy w sobie ALFA Energię...to wszystko nam się udaje, to mamy skrzydła które nas niosą...a kiedy inne Gamma i Beta...to jakby ktoś nas wtopił w magiczna masę...ciężko ruszyć z miejsca...wstać choćby....ale jeśli wstaniemy..jeśli nauczymy się sami wchodzić w stan ALFA, nauczymy się być szczęśliwi...wtedy więcej nam się uda..szybciej dojdziemy do celu....i w jaki sposób ??? PIĘKNY... :-)

Dlatego róbmy wszystko aby być szczęśliwi :- ) nawet jeśli na chwilę..jeśli nie oczekujemy zbyt wiele....to dostajemy jeszcze więcej...więc marzmy i bądźmy szczęśliwi :-)

TYLKO... I AŻ TYLE....

i teraz ból...ból to stan naszego umysłu, który powinien zostać doświadczeniem, które pamiętamy...ale nie przeżywajmy go kolejny i kolejny raz....bo to droga w niewłaściwą stronę...

starajmy się go zmienić w coś dobrego..przekuć w miłość, radość, dawanie...

Bo kiedy nas coś boli...cokolwiek, to czy potrafimy się uśmiechać ?
Czy kiedy boli to łatwo być szczęśliwym ?
Boli mnie ząb a ja mówię : to nic...i tak Świat jest piękny ... tak robicie ??? NIE to pozbądź się bólu !!!!
idź do dentysty !!! poszukaj Mistrza !!! kogoś kto Ci pomoże ....kto sprawi , że ból zniknie ....choć nie zapomnisz, bo doświadczenie zostanie..i całe szczęście....
Jak zaczniesz szukać to znajdziesz odpowiedź...jest prosta...Ty też możesz dla siebie być Mistrzem i sobie pomóc...tylko stwórz w sobie przestrzeń...miejsce w którym potrafisz pobyć sam ze sobą...siebie odnaleźć i kochać siebie bezgranicznie....
To nie jest slogan : " pokochaj siebie a Twoje życie będzie szczęśliwsze " ...bo to nie slogan, tylko najprawdziwsza prawda ...i tylko wtedy będziesz umiał tak wiele dać.....innym...

i jeszcze jedno : kiedy w nocy jest ciemno, a Ty chcesz coś ujrzeć...to wystarczy chwilę poczekać i ...wzrok przyzwyczaja się do ciemności i włącza się nam tzw. noktowizor...i widzimy...choć oczywiście nie wszystko...
zawsze możesz poszukać gwiazdy, albo księżyca...
ale są i takie noce...kiedy wszystko jest czarne i najczarniejsze z czarnych...
i najtrudniej i najzimniej jest nad ranem...pamiętaj....
dlatego zawiń się w kocyk...pozwól sobie wtedy popłakać...bo i to jest potrzebne i...czekaj...i myśl pozytywnie....a słońce wzejdzie...bo zawsze wschodzi ....i wzejdzie i dla Ciebie...tylko czekaj na nie i swoje serce przygotuj....żeby było czyste i każdego dnia lepsze..piękniejsze...i gotowe na tęczę...


no to kilka moich doświadczeń i odkryć..może wiele z nich już odkryliście ??? Pewnie tak :-)

może nie napisałam tu nic co nie jest Wam znane ... i tak być może...

ale jeśli to co piszę pomoże choć jednej osobie...to jestem szczęśliwa :-)

czytacie mnie już na wszystkich kontynentach....

DZIĘKUJĘ :-)

jestem wdzięczna za każde polecenie i każde udostępnienie...

w tym roku moja pierwsza książka się ukaże....jestem taka szczęśliwa :-)

no i tutaj mam 37.000 wyświetleń...w pół roku... niebywałe...

Dziękuję :-)

Kocham Ludzi i Kocham Życie i wiem, że wszystko się ułoży :-)

bo najchłodniej jest tuż przed świtem....idę po kocyk....


a inspiracja przyszła z facebook od Bożenki :-) dziękuję

obraz: Vincente Romero Redondo

Świt do mnie zagląda nieśmiałym promieniem,
światłem pragnąc zmazać wczorajsze szarugi,
szybko zanikają wydłużone cienie,
ustępując miejsca jasnozłotym smugom.

Poczekaj, za chwilę smugą list napiszę,
ze słów najpiękniejszych, zrodzonych z zieleni,
ustroję dziewanną, wplotę w ranka ciszę,
by dzień kolorami letnimi się mienił.
[autorka: "Ewa"]



i kiedyś ubiorę się w takie cudne koronki....szczęśliwości...

niedziela, 15 czerwca 2014

przezroczyste dzieci....to mit czy prawda ? Takich dzieci jest bardzo wiele...a można to zmienić ...

jak trudno zmienić myślenie....

Jak trudno nam czasem pomyśleć, że może być inaczej..lepiej...
jak trudno zaakceptować...że może się wiele zmienić...
Jak trudno wyjść z koła, koła zwanego poprzednim życiem...
i zacząć  żyć inaczej..lepiej...

bardzo trudno...

ale im trudniej tym bardziej to cenimy potem....
i pamiętamy jak to zrobić...

i nie napiszę Wam o sobie...choć mam odwagę poczynić zmiany, kiedy wiem, że służą i robią wiele dobrego...ale nie o mnie mi chodzi...
o mnie pięknie mówi ten cytat:

prawda , że dosadnie i o mnie ???



Jednak dzisiaj chciałabym wrócić do tematu : DZIECI ...

Ludzie decydują się je mieć z wielu różnych powodów...czasami nie decydują...zwyczajnie dzieci się rodzą i są i ...trzeba je wychować...
Jedni Rodzice to robią dlatego, że tak wypada ( niestety są tacy)...inni bo co ludzie powiedzą...nie różnią się wiele od tych pierwszych..inni widzą korzyści w posiadaniu dzieci, bo ma na przykład kto na polu pracować...i w gospodarstwie...i są też tacy Rodzice, co dzieci kochają nad życie i zrobią dla Nich wszystko...tak ja kocham moje dzieci...

niestety jest jeszcze wiele grup, ale ja dzisiaj napiszę o tych rodzicach co dzieci im nie przeszkadzają i są dla nich przezroczyste...

Cóż to są Przezroczyste dzieci
To dzieci których nie zauważają Rodzice....dzieci, które posiadają wiele talentów, ale nie odkrytych...dzieci które łakną zrozumienia i miłości i gdyby tylko poświęcił im ktoś czas....rozkwitły by jak kwiaty w naszych dłoniach...

teraz pewnie zapytacie : Skąd Ty wiesz, że są takie dzieci ?
Wiem, bo widzę...

Do mojego Miasteczka Dzieci przychodzą Rodzice, którzy bardzo kochają swoje Maluchy...bawią się z nimi...rozwijają ich talenty...szukają inspiracji...chcą, żeby ich dzieci robiły coś więcej niż tylko to, że są....
Niestety jak wielu Rodziców spędza czas w domu siedząc przed telewizorem, a dzieci przed komputerem ?
Jak mało dzieci bawi się teraz na placu zabaw? Jak na placach reki można spotkać Rodziców, którzy wychodzą z dziećmi ???

Niestety to jest plaga dzisiejszych czasów...
Te dzieci są Przezroczyste...
Bo Rodzice Ich nie widzą...nie widzą ich potrzeb, nie widzą, że pozwalając dzieciom siedzieć przed komputerem, robią mu krzywdę...
Potem mija tak rok, dwa, trzy...i ...tracimy kontakt z dzieckiem i bardzo często wtedy my dla nich stajemy się PRZEZROCZYŚCI....bo jak nauczyć dziecko miłości i zrozumienia, odczuwania wielu rzeczy, pomocy bliźnim, zajmowania się kimś starszym, jak sami względem Nich tego nie robiliśmy ?

Wychodzą z domu cyborgi...bez uczuć...bez celu...bez sensu w życiu...bez umiejętności znajdowania radości w pomocy innym...i jak Oni potem mają sobie poradzić ?
Tak jak ich tego nauczyliśmy...

Nie zostawiajmy dzieci przed komputerem w domu !!!
On nie wychowa Ich za nas !!!!
                    
Nie ufajmy czemuś takiemu !!!

dzieci to nie brojlery ( kurczaki) , którym trzeba zapewnić ciepło od lampy i paszę...!!!

O dzieci trzeba zadbać !!!

Nie wolno ich zostawiać sobie !!!

i będę robić tyle ile potrafię...by zmienić myślenie Rodziców...
Nie spocznę...

To od nas dzieci uczą się wszystkiego....i tego jacy będą kiedyś dla nas...też się uczą...

Nie będzie miał kto Ci poczytać książki przy łóżku, kiedy Ty dla niego tego nie robiłeś...
Nie będzie miał kto Ci zrobić herbaty, kiedy Ty nie robiłeś mu kanapek...do szkoły...
Nie będzie miał kto Ci mówić,że Cie kocha, kiedy Ty tego nie mówiłeś...
Nie będzie miał dla Ciebie czasu...kiedy Ty dla niego go nie miałeś...

Takie jest życie...

więc weź dziecko i wyjdź z nim...idź się pobawić..pograć w piłkę...
pomyśl, co go interesuje i pomyśl jak rozwinąć ten talent...
a jeśli nie potrafisz sam tego wychwycić, poszukaj kogoś kto Ci w tym pomoże...

Kochajmy nasze dzieci najbardziej...najbardziej jak potrafimy....Kochajmy....


bo dzieci to największy dar ....jaki możemy od losu dostać...

ja dostałam 4 Synów....jestem bogata i bardzo szczęśliwa, że ich mam...

i tego Wam wszystkim życzę....którzy macie dzieci...

zauważcie że są !!!

niech nie będą przezroczyste.....



poniedziałek, 9 czerwca 2014

siła jest we mnie ...siła jest w Tobie....

od kilku dni z czymś się zmierzam.....

z czymś walczę....

próbuję to pokonać i uda mi się....

czasami ten stan sprawia, że nie śpię w nocy....

bo potok myśli zagłusza bicie mego serca...

jak trudno czasem chwycić równowagę....zmierzyć się z życiem...
jak trudno kiedy wszystko od kogoś innego zależy...
a kiedy pytasz, prosisz ...słyszysz tylko ataki w swoją stronę....to boli...

ja to przetrwam...

i będzie dobrze...

ale doświadczenie zapamiętam...na długo...

jakie to ważne z kim się robi interesy....

wytrwam...doszłam tak daleko, to wytrwam i sobie udowodnię, że potrafię...

to dla mnie ważne...



i wstanę...już wstaje z podniesioną głową....

znalazłam miejsce w kalendarzu na 30 minut kiedy się wyłączę...odpłynę w świat który uwielbiam...
i zregeneruję....

będzie dobrze....

dzisiaj do 21.00 pracuję....ale to mi nie przeszkadza :-) kocham swoją pracę...


cudnego dnia dla Was....



niedziela, 8 czerwca 2014

błagam...nie krzywdźcie ludzi !!!....spójrzcie w lustro....

...wybaczcie , że tak przy niedzieli...ale nie mogłam długo zasnąć...tak poruszyła mnie ta historia...

Obiecuję za to wieczorem piękny wpis o cudnym dniu spędzonym z dziećmi :-) i o tym jak pokazuję im Świat i jego piękno....

a historia jest taka:

już nie ważne w jakich okolicznościach poznałam Ewę...długi czas był między nami dystans i pewnie taki by został ( teraz na pewno bym nie pozwoliła na skrócenie dystansu z kimś kto od początku intuicja mi mówiła, że źle postępuje ), gdyby nie fakt że odwiedzała mnie w domu co kilka dni....korzystała z usług, które świadczyłam....taki mały epizod w moim  życiorysie, pisałam Wam kiedyś o biznesie z Basią, który chyba był tylko po to, abyśmy to my obie siebie poznały....
Wtedy Ewa otworzyła się...bo i ja się otworzyłam...,działo się u mnie w małżeństwie już na tyle źle, że potrzebowałam z kimś porozmawiać i zamiast z przyjacielem...tak jakoś wyszło...
Oczywiście nie wielu rzeczy żałuję, ale tego akurat na pewno...
Polubiłam Ewę...opowiedziała mi o sobie...o swoim Mężu ...o Jego Dzieciach....
Przedstawiła się jako wspaniały człowiek... Uwierzyłam...

Minął jakiś czas...poznałam jej Męża, miły sympatyczny, dobry...   Ja za szybko jednak ufam ludziom....
a może UFAŁAM....bo teraz nikogo nie wpuszczam do domu...dopóki nie poznam ...w różnych sytuacjach...więc i nawet to doświadczenie było dobre i potrzebne...

Zaprosili mnie do domu, w biznesowych sprawach...byłam...

Potem kiedy świat walił mi się na głowę....byłam u Nich na weekend na wsi...w zimie...były sanki...i dzieci udało się odciągnąć od tego co już wiedziałam, że nieuchronne...

Potem na koniec stycznia zamknęłam rozdział mojego małżeństwa i ....zaprosili mnie do siebie ....byłam z dziećmi kilka dni....po powrocie powiedziały, że nigdy nie chcą już tam pojechać...
dopiero później zrozumiałam dlaczego...

Mąż Ewy ma cudownych Synów...wspaniali ludzie, których lubię i podziwiam i ich do całej sprawy w żaden sposób nie łączę...bo nie ma po co....

Nie napiszę też o tym co dla Ewy i jej Męża robiłam....ale napisze za to jak się to skończyło...
Wcześniej poznałam smak korporacji...a Oni mi pokazali jak nieuczciwy może być mały przedsiębiorca...
Bardzo to przeżyłam....spotkało mnie to w takiej chwili, kiedy brałam każdą pracę bo potrzebowałam zarobić na moje dzieci...bardzo się też i w tą pracę zaangażowałam, ale nie potrafiłam postępować nie etycznie...nie uczciwie i sama odeszłam...kiedy odkryłam prawdę...
Do tego jeszcze się złożyło złe traktowanie mnie przez Ewę, które jej Mąż wszem i wobec tłumaczył jej chorobą i lekami...a prawda jest taka, że poza chorobą Ewa ma duży problem z alkoholem...i niszczy ludzi wokół...każdy ...nie potrzeba wiele czasu...aby każdy był jej nie potrzebny...jakby jej zagrażał....pozbywa się go z otoczenia...każdy staje się wrogiem....

dziwnym zbiegiem okoliczności odszukały mnie w tym samym czasie osoby, które mieszkały u Ewy i jej Męża...Mężczyzna, który robił z nimi biznesy...Potem Kobieta , która uczyła ich robienia produktów, potem kolejna Osoba którą przy mnie nazywali Przyjaciółką Domu...
Wszyscy zostali przez Nich nazwani złodziejami i oszustami....coś mi tutaj nie pasowało...
Wcześniej Ewa mi opowiadała historię tych Osób...opowiadała o jakiejś czarownicy, którą musiała wezwać, aby się Ich pozbyć, bo sami odejść nie chcieli...już wtedy czułam, że coś jest nie tak...a w czarownice nie wierzę...zwyczajnie...bo co dajesz to wraca..więc kto chciałby świadomie dawać zło ??? Aby sobie zrobić krzywdę ?
wszystkie Te Osoby opowiedziały mi swoją historię...z drugiej strony to wyglądało zupełnie inaczej...
Jednak pewna zbieżność była w tym wszystkim...Oni wszyscy byli zaproszeni do współpracy...byli jakiś czas Przyjaciółmi domu....a po krótkim czasie zostawali wyrzuceni z kręgu znajomych i współpracowników i nazwani złodziejami....hmmm...za każdym razem ten sam mechanizm...
W psychologii nazywa się to przeniesieniem i powieleniem zachowań ofiary....
Każda z tych osób coś straciła....najczęściej pieniądze, ale czasami był to zwyczajnie kawał życia no i ta reputacja ???
Dotąd nikt nic z tym nie zrobił...ja zwyczajnie odpuściłam...robię swoje i tamto już było...choć słyszałam, że mam być świadkiem w sprawie, którą ktoś wytoczy przeciwko Nim...jak wezwą to powiem prawdę..tylko tyle..dla mnie to co zrobili jest ohydne...ale to Oni muszą z tym żyć dalej...
...ja mam spokój w sobie...
Wczoraj dowiedziałam się, że Ania, którą u Nich poznałam, której chcieli pomóc...przygarnęli w trudnej sytuacji do domu...szuka pokoju gdzieś przy jakiejś rodzinie...tak, żeby mogła mieć ze sobą swoje zwierzęta...bo nie chce ich zostawić tam gdzie teraz są...
Kiedy usłyszałam co ja spotkało, łzy mi poleciały...jest kolejną OFIARĄ  Ewy i jej Męża.....
Rozesłałam wici...znajdziemy dla Niej nowy dom...gdzie będzie miała spokój...to pewne.

Jednak wiem, że już żadna z OFIAR nie chce być cicho...i tym razem tak tego nikt nie zostawi...

Myślę, że Ewie potrzebne jest leczenie....nie jest wyrocznią....nie może ludziom serwować wyroków według własnego widzi mi się....bo żeby móc to robić trzeba mieć perspektywę, której nie ma niestety...i być obiektywną...
a jej Mąż...jemu zwyczajnie współczuję...znam ludzi którzy go znają wiele lat...kiedyś był zupełnie innym człowiekiem...

wybaczcie mi dzisiaj tą smutną historię...
Może coś dla siebie z niej wyciągnęliście ?  Może pomogła Wam coś lub kogoś zrozumieć ?

Tak jak w życiu, nie zawsze i nie wszystko jest piękne....

Najsmutniejsze jest to, że niektórzy ludzie nigdy nie powiedzą szczerze : PRZEPRASZAM

Nie naprawią innym krzywdy...

To tak wiele może przecież zmienić...i tak wiele Oczyścić...

ech...ale każdy ma swoje życie....

i sam decyduje jak je przeżyć...


Cudnej niedzieli dla Was :-)


idę do Botanika ....obejrzeć piwonie :-) a te pożyczyłam od mojej przyjaciółki Basi :-)










piątek, 6 czerwca 2014

siła przyciągania....jak to działa ?

dzisiaj krótki post o sile przyciągania....

postanowiłam ze wszystkich sił wierzyć w siebie i w swoje marzenia...
Przeczytałam " Sekret" i JOE VITALE " Siłę przyciagania"...i wiele innych książek z tej półki....
zaczęłam małymi krokami...
nauczyłam się prosić ....zwyczajnie wprost mówić czego pragnę...i dziękować za wszystko co dostaję...

to mój dzisiejszy wpis na FB....tak wiele dostałam w tej jednej sferze, w sferze rozwoju osobistego nad którym tak bardzo pracuję....

zmieniłam myślenie...o 360 stopni....od tego czasu w moim życiu zmieniło się bardzo wiele...poznaję cudnych wartościowych ludzi...i dobrych...to najważniejsze....
kiedy tylko o czymś zamarzę to dostaję...czasami aż mnie to przeraża jak szybko to działa.....
najpierw chciałam pojechać na Podróż Bohatera Mariusz Szuba....ktoś mi podarował bilet...przeżyłam cudowne i wzruszające chwile i poznałam wreszcie mojego fejsbukowego przyjaciela Olka ( Aleksander Sienkiewicz)
w zeszłym roku marzyłam o NAC-u....niespodziewanie dostałam bilet i hotel....poznałam wielu cudownych ludzi i Pawła ( Paweł Jan Mróz),który dotarł do mnie...otworzył mi oczy....odkryłam z NIm swoje talenty i pasje i znowu nauczyłam sie marzyć ... potem przeczytałam o Structogram Polska i tylko zapytałam i to szkolenie i ...dostałam je i zaproszenie i poznałam wspaniałych ludzi Anię ( Ania Urbańska) i Pawła ( Paweł Jarząbek)...i odkryłam jeszcze więcej...to kim jestem kim się urodziłam, przestałam myśleć że niektóre moje cechy są moim wadami, tylko wiem że to moje talenty i właśnie z nich robię teraz mega użytek...
a w ostatnich tygodniach dzieje się u mnie tak wiele...spełniłam swoje mega marzenie....otworzyłam Miasteczko Dzieci....
i był wcześniej moment kiedy mój przyjaciel Maciej Rosik wrócił ze szkolenia Miliionare Mind T. Harv Eker ze swoją Madzią....byli tacy zachwyceni....a ja od zeszłego roku o tym szkoleniu marzyłam...
i wiecie co ? wczoraj nie umiałam przyjąć tego prezentu...byłam tak bardzo zaskoczona....dlaczego ktoś kto zna mnie 2 tygodnie podarował mi coś Takiego ? Jest bilet dla mnie na T. Harv Eker w Polsce - Umysł Milionera




dziękuję Ci Wszechświecie...za każdego dobrego człowieka na mojej drodze....jestem wdzięczna....

czy patrząc na moją historię można nie wierzyć, że marzenia się spełniają ???

jeszcze wiele cudnych szkoleń przede mną....


a co do innych spraw...no cóż...

w zeszłym roku było czasami bardzo ciężko....nie maiłam za co kupić jedzenia dzieciom...byłam po wypadku...nie mogłam pracować i....ale to już było...i wtedy pamiętam pewien poranek...poszłam do Tesco  i kupiłam za 1zł zdrapkę w punkcie lotto ( jak bardzo wtedy potrzebowałam tych pieniędzy tylko ja wiem)...bo nie miałam nawet na wysłanie totolotka...to była ta ostatni złotówka....i...wygrałam 50zł....pobiegłam do domu...zrobiłam zakupy...potem...zawsze kiedy było ciężko ...ktoś na Tablicy.pl coś kupił...albo zupełnie niespodziewanie skądś mi jakieś pieniądze wpadły...
Jakiś czas przyglądałam się temu i co zauważyłam...
Kiedy poprosiłam Wszechświat to dostałam...kiedy myślałam , że jest źle i nie wiem co dalej...spadałam po równi pochyłej w dół ....i potem było bardzo trudno się wydostać....
Znalazłam sobie wtedy własny sposób na " NIE SPADANIE "....kiedy czułam , że tracę siły  rzucałam sobie belki pod nogi...te belki to były przeszkody...utrudniałam sobie wiele, ale te belki były po to aby kiedyś zbudować z nich tratwę...tylko po co tratwa na piasku...na pustyni ??? to dopiero później zrozumiałam....

teraz wiem, że należało za każdym razem zmieniać myślenie....każda dobra myśl, to balon nadmuchany helem....owszem wiele ich potrzeba, aby wzlecieć....ale w końcu poleciałam....

udało się...bo nie poddałam się...choć były chwile zwątpienia...choć były momenty kiedy myślałam, kiedy nawet poprosiłam dzieci, aby się spakowały....wtedy najstarszy Syn zapytał:
-mamo....wiem, że jest źle, wiem że nie mamy na nic...wiem że jesteś chora i nie możesz pracować, ale jesteś mądra i na pewno coś wymyślisz, my Ci pomożemy...nie rozstawajmy się.... ( nie powiedziałam im tego co chciałam zrobić, ale chyba się domyślił...chciałam aby miały dach nad głową i miały co jeść..odwiedzałabym ich każdego dnia...przecież....)...wtedy kolejny raz postanowiłam jeszcze raz o nas zawalczyć...tak bardzo ich kocham ...a Oni mnie...wiedziałam, że muszę... bo serce by mi pękło....
Byli przyjaciele...ale ile razy można pożyczać na chleb ? a kiedy nie było z czego oddać...to co dalej ?
Sama odsunęłam się od ludzi...bo niestety Ci którzy mieli najwięcej i mogli pomóc, Ci najbardziej domagali się zwrotu pożyczki....a ja nie miałam jak nawet zarobić na chleb...i dach nad głową....dla moich dzieci...i nie miałam siły...odurzona lekami ....

wtedy spotkałam dziewczynę w parku....

miała może 25 lat....

powiedziała mi jedno zdanie kiedy usiadła koło mnie ...( łzy mi same leciały...nie wiedziałam co dalej)

" przypomnij sobie te chwile kiedy było dobrze i kiedy byłaś szczęśliwa...i pobądź tak ze sobą ....i jak poczujesz tą radość to idź z nią do domu"

zrozumiałam ....
zrobiłam...
i wstałam.....

teraz nawet teraz , kiedy wspominam ...to łzy mam w oczach...ale trzeba pamiętać...
piszę o tym dla Was, żebyście wiedzieli, że kiedy wszyscy się odwrócą...rodzina, znajomi...niektórzy nawet będą chcieli skrzywdzić Was  oszczerstwami...to nikomu to się nie uda, kiedy mu nie pozwolicie...kiedy nie zareagujecie, kiedy nie będziecie o tym myśleć...trzeba robić swoje....
trzeba pamiętać trudne chwile, aby móc bardziej docenić te cudne...te dobre..te wspaniałe...

Bo czy słońce i tęcza by nas tak cieszyły, gdybyśmy nie znali deszczu ???
ja nawet i deszcz lubię :-)

Kiedy oswoimy to wszystko...kiedy zmienimy myślenie...zmieni się wszystko....

Tylko jedno jest w tym wszystkim najważniejsze: Zmieniamy siebie, a Świat wokół nas sam zaczyna się zmieniać ...bardzo szybko...na taki jak sobie wymarzymy....

a i jeszcze jedno...róbmy to w miarę spokojnie....niech marzenia mają czas rozkwitnąć ...jak kwiat z pąku, są wtedy piękniejsze...bo niektóre kwiaty zerwane w pączku...nigdy nie zakwitną...

od kilku dni wysyłam do Wszechświata zamówienie na przytulne Gniazdko dla moich dzieci i dla mnie...znowu muszę się przeprowadzić, właściciel sprzedaje mieszkanie....które wynajmuję...
ale już widzę same pozytywy...będzie świeżo...może wreszcie będę miała swój pokój...może będzie ładniejszy widok z okna ? albo poznam nowych Sąsiadów, fajnych ? ....i może zmywarka będzie ??
....itd....
i poszło zamówienie....i już działa...

cudownie jest marzyć....

ostatnio to moje ulubione zajęcie :-)
a kiedy się spełniają marzenia...kiedy widzę jak działa siła przyciągania....wtedy chce się dopiero codziennie wstawać do pracy....
dzisiaj marzę o kilkuset uśmiechniętych dziecięcych buziach w Miasteczku Dzieci :-)

i już lecę...to zobaczyć :-)

cudnego weekendu dla Was :-)
i dziękuję że ze mną Jesteście :-)
bo czytając mnie spełniacie też moje marzenie....






czwartek, 5 czerwca 2014

Bajka w tle z motylami....bajka jakiej jeszcze nie znacie....

jako że wieczór blisko.....

opowiem Wam pewną bajkę :

Żyła sobie dziewczyna w lesie...często chodziła pod drzewo pomyśleć...lubiła śpiewać między drzewami, chodziła często polnymi drogami...
Potem pojechała do miasta i tam bardzo długo nie potrafiła się odnaleźć...marzyła o łące pełnej kwiatów, o bratkach przed domem...o kropkowanej biedronce na liściu i motylach fruwających ponad łąką...
Pamiętała czas, kiedy wymykała się z domu wczesnym rankiem...uwielbiała biegać po rosie...albo w południe..leżała na łące..wdychała zapachy kwiatów i obserwowała motyle...
Ileż miały w sobie piękna...jakież były subtelnie delikatne i kruche...i jak wiele radości dawały tym piwnym ...czasami tak smutnym oczom...
Dziewczynka, kiedy tylko mogła malowała motyle, aby pozostały na te zimne wieczory....aby ogrzały oczy i serce...
W wielkim mieście...szukała takich miejsc, gdzie była przyroda, las i woda...i ....motyle...
znalazła je w motylarni....w zoo
Ileż bólu wtedy doznała....takie piękne...cudowne okazy...w takim zamknięciu...jakże trudno było na to patrzeć....poczuła ogromne zrozumienie sytuacji...poczuła że wie o co chodzi...o co chodzi z tymi motylami....???...

...

Potem był czas i dobry i trudny...jak to w życiu, na przemian...każdy przecież tak ma...
Spotykała ludzi takich i takich...jak każdy...
Dotykało ją wiele doświadczeń....i choć wszyscy mówili, że mogłaby obdzielić nimi z tuzin ludzi, ona wiedziała że wszystko jest po coś...i nauczyła się być wdzięczna...za wszystko...nawet i za to....

Nauczyła się dziękować za każdy dzień...za życie...za wspaniałe dzieci jakimi los ją obdarzył...za każdego człowieka na swoje drodze, bo każdy bez wyjątku ją czegoś nauczył...
a więc wielu było nauczycieli...i jak to na lekcji, nie wszystkie lubiła, ale wszystkie były potrzebne...

Miała swoje Wielkie Marzenie....ale wraz ze zdobywaniem doświadczenia...i tym co ją od ludzi spotkało...chowała swoje Marzenie coraz głębiej i bardziej w sercu...aby nie bolało...bo marzenie nie spełnione boli... bardzo schowała głęboko, że już sama o nim zapomniała....

Potem były te bardzo trudne doświadczenia...kiedy była jak ten motyl w motylarnii..dusznej i ciasnej...i bez horyzontu...a to było dla Niej najważniejsze...no bo jak zobaczyć zachód słońca ???

i pewnego dnia...

spotkała Czarodzieja... był to Mistrz nad Mistrzami...
...zaczarował ją słowami : " wróć do podstaw" , " odkryj swój talent ", " przypomnij sobie kim jesteś" , " żyj w zgodzie z sobą , żyj z pasją"....

i jakby wszystkie złe doświadczenia zniknęły ..zaczął znikać ból...ból z dzieciństwa, który wynagradzała sobie spacerami pośród łąk i pól, albo pomiędzy drzewami...albo kiedy obserwowała motyle....
nie obyło się to bez trudu pracy..pracy i zmiany siebie...bo zmiany od siebie trzeba zacząć...

wyciągnęła z dna serca swoje Wielkie Marzenie....

Obejrzała je...i pomyślała :

NIC JUŻ MNIE NIE POWSTRZYMA...W KOŃCU JE SPEŁNIĘ....!!!!!

I SPEŁNIŁA...

i choć nie była to droga pośród łąk pachnących, bo nie rzadko było ciężko i opłaciła to łzami i kilkoma godzinami snu w nocy ( a takich chwili tez było wiele)...to było warto....
udało się to, bo spotkała odpowiednich ludzi na swojej drodze...ludzi, którzy zaufali, pomogli i też uwierzyli w tą Łąkę pełną kwiatów....

Teraz kiedy każdego dnia wchodzi na " swoją  łąkę " ...serce się raduje...bo cudownych ludzi tam spotyka...z dobrymi ludźmi pracuje...i współpracuje....i codziennie widzi uśmiechy na twarzach dzieci....

a to było to NAJWIĘKSZE MARZENIE.....

a ta łąka to jest wymarzona firma :
a w tej firmie są i pracują motyle:




i motyle są zwyczajnie wszędzie...


to jest bezpieczny azyl...miejsce dla dzieci i dorosłych...
Kraina Marzeń....

Świat Zaczarowany....

będzie takich 100 w Polsce...

a potem kto wie ?

i możesz pomyśleć...to tylko bajka, to tylko sen...

ale to Ona ....opowiedziała tą Bajkę :-)

i ta bajka trwa....


środa, 4 czerwca 2014

być Mama i Tatą to Radość i Szczęście czy mega wyzwanie ? JEDNO I DRUGIE

Dużo pracuje ostatnio....bardzo dużo....
ale kiedy sobie przypomnę jak było bez pracy....cieszę się i szanuje to co mam i w końcu to moje Wielkie Marzenie....więc jak tu się nie cieszyć ?

Zbliża się koniec roku szkolnego....moi chłopcy po nocach jakieś prace robią, piszą...uśmiecham się pod nosem, bo to znaczy, że im się chce ...i zależy na ocenach...udało mi się zatem rozbudzić w nich cele...motywację i ambicję....ech...serce matki dumne....

Malutki robaczek...nawet już nie wspomina taty...który zapomniał jak zwykle od kilku miesięcy zadzwonić i choćby porozmawiać z dzieckiem....nie wspomnę o czym innym...choćby alimentach....
Zadzwonił w dzień Dziecka o 23.00....Malutki spał już...obiecał , że zadzwoni następnego dnia...hmmm...nie zadzwonił...

Jak tak można, tego zupełnie nie rozumiem.

Być Mamą i Tatą ??? Myślicie , że to proste ?

NIE

I nie chodzi o zwykłe przyziemne rzeczy jak utrzymanie 4 dzieci...bo bardzo trudno czasami było i nadal nie jest różowo...ale mamy na chleb...i w małym mieszkanku , które wynajmujemy, mieszkamy, ale nie jest mi smutno z tego powodu...jest czysto i przytulnie i ...jesteśmy razem..to najważniejsze....

Boli mnie jednak, że rodzic, może zapomnieć o własnym dziecku...które deklarował, że tak bardzo kocha...

Ostatnio, kiedy zapytałam Małego, czy chciałby, żebyśmy zadzwonili do taty....zrobił smutną minkę i powiedział:
-Mamo, nie trzeba, my już dla niego nie istniejemy....
zamartwiłam się....zapytałam dlaczego tak myśli ?

odpowiedział:
-bo Ty nawet jak jesteś w pracy to do domu dzwonisz, pytasz co u nas, i kiedy jesteś z nami to się bawimy, wygłupiamy....
ja na to, że Tatuś na pewno bardzo go kocha, tylko jest teraz bardzo zajęty ( a serce o mało mi nie pękło)

- nie Mamusiu, ja jestem już duży, mam prawie 6 lat i rozumiem...Tatuś od kiedy z nami nie mieszka, już nas nie kocha.
-Romuś, to nie tak, Ciebie kocha na pewno, tylko jak jest za granicą to nie może zadzwonić.Jak będzie gdzieś blisko, to zadzwoni ( i nie wiem jak długo tak mogę mówić)
- Mamo, przecież jak jeździł Tatuś za granicę to dzwonił na skypie...
ukryłam łzy...bo już nie umiałam brnąć dalej....
- Romek, masz 3 braci, i Mamusię i bardzo Cie kochamy...
- i całe szczęście Mamo...ja tez Was kocham...najbardziej na Świecie...

i kiedy widzę te smutne oczy, to serce mi pęka na tysiąc kawałków....

poszedł się bawić....znowu się uśmiecha....

a ja ciągle pytam siebie : Laura, mogłaś wybrać lepiej ??? Czy tego nie można było zmienić ?

i odpowiadam : nie można i nie miej wyrzutów sumienia i niczego nie żałuj....bo nie wolno siebie zadręczać...
wtedy, wszystko wyglądało inaczej...

trudno jest chować dzieci bez Ojca....

chociaż Ojciec trójki starszych Synów....myśli o nich ostatnio...zabrał ich do kina w Dzień Dziecka, kiedy przypomnę mu o ich urodzinach, to zadzwoni, czasem coś im da...ale to nie zmieni tego, że nie daje im czasu...tego czego dzieci najbardziej potrzebują...czasu, uwagi, zrozumienia...

są dni, kiedy myślę, że nie wiem czy dam radę...ale to tylko chwile zwątpienia, bo potem widzę, jakie wspaniałe mam dzieci i mam nadzieję, że będą w życiu szczęśliwe...
i sami będą lepszymi ojcami od swoich własnych...

lecę do pracy...cudnego dnia dla Was...
i Waszych Pociech....
a to moja cudna  GROMADKA :)






niedziela, 1 czerwca 2014

Dzień Dziecka ....wspaniały dzień...nie tylko dla dzieci....

...nie mam już siły...nawet pisać...marzę o śnie...w ostatnich kilku dniach ...spałam po kilka godzin w nocy...

i nie żalę się...tylko chcę żebyście wiedzieli...że mimo że tak bardzo zmęczona...to jestem bardzo szczęśliwa...
udało mi się wreszcie tego dokonać.....
...malutkimi krokami zmieniam myślenie ludzi....
zauważają...jak ważne i jak bardzo wspaniałe są dzieci...
i dzisiaj sporo z nich się dowiedziało, że nie wystarczy się rodzicem urodzić...że dzieci są po to aby nas wychowywały i uczyły wszystkiego...tak samo jak my ich uczymy i wskazujemy drogę....
taka jest prawda....

dzisiaj nie mam siły Wam tego opisać...ale obiecuję że na dniach to zrobię...

najpiękniejszy widok dzisiaj :

Kiedy dzieci z Rodzicami wspólnie się bawią..uczą...i uśmiechają....
nie ma większej nagrody...





i tym miłym akcentem mówię Wam DOBRANOC....dzień był piękny...

dziękuję Wszechświecie i proszę o więcej...
takich cudnych dni....