fb

niedziela, 27 kwietnia 2014

OJCIEC ŚWIĘTY...KIM BYŁ I JEST DLA MNIE...a może i dla Ciebie ?

....Żył kiedyś na tej ziemi...oddychał pod tym samym niebem...te same gwiazdy oglądaliśmy...i podziwiliśmy te same słońca wschody i zachody....
...kochaliśmy te same góry ...

...mogłabym tak jeszcze długo wymieniać...
ale gdybym kiedyś choć jeden raz Go spotkała...wiem, że moje kolana same by się ugięły...przed Jego wielkością ...przed Jego  miłością do ludzi....i nie musi to mieć cokolwiek wspólnego z moją wiarą...tej kwestii tutaj nie poruszam...szanując każdego człowieka...nie narzucam swojej religii...

sporo każdego z nas spotkało ...w związku z Janem Pawłem II... nawet jeśli myślicie inaczej...tak jest...

Pamiętam dzień... była to rocznica ślubu moich Rodziców....miałam 6 lat...byłam z Babcią w Kościele w Trzebiczu....
Babcia płakała jak i wielu innych ludzi...wtedy widziałam łzy szczęścia...choć nie za bardzo to rozumiałam....
Wiedziałam , że KTOŚ WIELKI się narodził....choć ON już był Wielkim Człowiekiem...bo dużo wcześniej pomagał ludziom....

i kochał dzieci ...tak bardzo....


i kiedy tą miłość tak bardzo okazywał...to otwierały się ludzkie serca....

Bo czy jest coś piękniejszego od miłości do tych naszych małych ...bezbronnych...i nie tylko tych których urodziliśmy ?
NIE MA

Papież Jan Paweł II...wiele razy miał ogromny wpływ na moje życie...tak jak i na życie innych...wielu...widziałam ogromne przemiany w sercach...tych, którzy słuchali Jego słów...dla mnie zawsze to był Człowiek Święty ....

Moje spotkania z Papieżem, były zawsze niecodzienne...zupełnie oderwane od rzeczywistości...zawsze z dużą ilością emocji...zawsze w dziwnych okolicznościach....ale po latach stwierdzam, że to i tak był wielki dar...że się choć tak spotykaliśmy...

I nie boję się o tym napisać, bo Ci co mnie znają...wiedzą i mogą to potwierdzić...a Ci którzy tego nie zrozumieją...cóż ....nie dla nich piszę bloga...mimo całego ogromnego szacunku dla wszystkich ludzi....

moje spotkania z Papieżem...często były we śnie...mówił do mnie coś..słuchałam...potem myślałam : O co chodzi ???
...zawsze kiedy coś ważnego w moim życiu się działo, odwiedzał mnie i mówił....
opowiadałam o tym najbliższym...a wtedy moja Babcia mawiała : Jak Papież Dzietka ( tak mnie Babcia nazywała) się śni , to zawsze na szczęście...
i faktycznie tak się działo....
Jednak kiedy przyjeżdżał do Polski...to nie udało mi się ani razu spotkać Go na żywo...choć z dala zobaczyć...zawsze leżałam złożona infekcją...grypą z ogromną temperaturą....zawsze było mi przykro..., że Papież jest tak blisko....tak bardzo blisko, a ja nie mam jak i nie mam siły aby wstać i pójść Go zobaczyć...przywitać...
nawet kiedy odszedł....z tej Ziemi...wszystko tak się poukładało...że nie mogłam być na pogrzebie....choć wirtualnie byłam ....ale ta opowieść sprawi, że poczujecie dreszcz na plecach...tak ja ja poczułam...

Pracowałam w pewnej firmie. Byłam dyrektorem firmy, która zajmowała się dziećmi. Robiłam to co lubię, dlatego znosiłam wszelkie dziwne nie tylko dla mnie, ale i dla wielu ludzi, zachowania mojego szefa.
Pomijam już to, że oglądał filmy porno w firmie, zachęcał do tego pracowników, ale pewnego dnia przesadził. Na imprezie firmowej przebrał się za biskupa i .. święcił zabawki...żeby się dzieciom lepiej  bawiło w jego firmie....było to nie tylko nie smaczne...było to oburzające....ale to on był u siebie, a ja byłam pracownikiem...dyrektorem, ale jednak ....
starałam się chronić pracowników, ale nie zawsze mi się to udawało....
zatrudnialiśmy głównie studentów...i różnie bywało...czasami pracownice mi się żaliły...odnośnie zachowania szefa..wtedy z nim rozmawiałam, prosiłam, ale on zawsze podkreślał, że to jego firma...i będzie robił co tylko chce...
Kiedyś uderzył w moich Kochanych, dał moim dzieciom film, bajkę, a kiedy niania im to włączyła, to okazało się, że to film " bajka" dla dorosłych....bardzo się wtedy wzburzyłam...powiedziałam mu wiele przykrych słów...obiecał poprawę...obiecał...ale czy słowa dotrzymał ?

kiedy umarł Papież Jan Paweł II...tego dnia kiedy umierał, mój szef wysyłał mi sms-y : " Laura złe wieści...on ciągle żyje "..." Jestem na spotkaniu z kapelanem ogólnopolskich placów zabaw...on ciągle żyje"...robił też i innym przykrości...jedna z pracownic miała mamę w szpitalu...zadzwonił do niej i powiedział, że ma złe wieści...kiedy mi o tym opowiadała, płakała...wystraszył ją...myślała, że coś z mamą się stało.

...Kiedy Ojciec Święty odszedł....z tego Świata....

mój szef szalał z radości...i kazał nam pracować ...kiedy nawet galerie handlowe były zamknięte w dniu pogrzebu....i tutaj się pokłóciliśmy...powiedział: cyt . " dobrze, że ten śmieć zdechł, bo niczego mu nie zawdzięczam" ...i oberwał ode mnie....wzburzona wybiegłam z firmy...oberwał przy pracownikach : wykrzyczałam mu.....i ....zachorowałam....
chorowałam kilka miesięcy...utrudniał co tylko mógł ..nie dostarczał druków do ZUS-u , żebym nie dostała pieniędzy...skończyło się sprawą w sądzie....a że tam sprawiedliwości nie ma ( i zastraszał pracowników , więc trudno było cokolwiek udowodnić)...odpuściłam w którymś momencie...
ale kiedy był pogrzeb Papieża...nie mogłam do Rzymu pojechać, choć bardzo tego chciałam..jechały moje przyjaciółki...zostałam w domu...
i kiedy w telewizji pokazywano ostatnich Pielgrzymów, którzy wchodzą do Bazyliki ...zobaczyłam moje koleżanki...były jedne z ostatnich...którym się udało...i wtedy...to był odruch bezwarunkowy...podniosłam telefon i zadzwoniłam do Nich...i Agnieszka i Ewa...odebrały...już nie pamiętam której z Nich numer wybrałam....i wtedy zdarzyło się coś...co sprawiło, że łzy mi leciały bardzo długo....
Byłam tam przez chwilę, rozmawiając z dziewczynami słyszałam te odgłosy, słyszałam dźwięk z Bazyliki...odgłosy jakie są w takim ogromnym miejscu...i widziałam to jednocześnie w telewizji....
ja tam byłam...tą jedną chwilę...tak blisko MOJEGO PAPIEŻA....Mojego MISTRZA...




potem bardzo się moje życie zmieniło....

kilka dni po tym wydarzeniu miałam sen...śnił mi się Papież...
Stał na balkonie w centrum Poznania...na narożniku ulicy Libelta i Placu Cyryla...sprawdziłam potem ..tam nie ma balkonu....
wołał mnie...a ja biegłam...biegłam z ręcznikiem w żółto-białe paski...i podawałam MU, aby wytarł czoło...i pamiętam jak wtedy myślałam, żeby tylko ten ręcznik do mnie wrócił, żebym miała TAKĄ PAMIATKĘ...i wtedy we śnie Papież się do mnie odwrócił, uśmiechnął i dając mi trzy książki :
"Testament" w takiej czarnej oprawce
" Szukałem was "...małą książeczkę...

i jeszcze była trzecia duża książka...nie pamiętałam kilka dni jaki miała tytuł, kto jest jej autorem....
ale pamiętałam, że była gruba, w szarej sepii..krzyże...i czerwony krwią ociekający napis...

pierwsze dwie kupiłam w księgarni... byłam zaskoczona, że jest taka książeczka mała jaka dostałam od Papieża we śnie...ale chyba bardziej byłam zaskoczona, kiedy mimo wielu poszukiwań, odwiedziłam wiele księgarni...nagle w Pozperito koło domu zobaczyłam moja trzecią ze snu książkę....kiedy wracałam do domu płakałam, że udało mi się ją znaleźć...

Ma ona tytuł : "Gułag" a autorką jest Pani Anna Appelebaum....napisałam wtedy list do pani Anny....bardzo miło mi odpowiedziała....


Ojciec Święty, kiedy we śnie dawał mi te książki coś do mnie powiedział ...uśmiechał się...jednak ja nie pamiętam teraz co to było....wiem tylko, że mam coś z tymi książkami zrobić....

Dopiero nie dawno zrozumiałam co....
Ale o tym kiedyś....
Przeczytałam je...i to co mnie spotkało w życiu...czasami jest po to, że skoro pierwszy poziom nie wystarczy...wchodzimy na drugi....ja już na drugim zrozumiałam....wyciągnęłam lekcję....

wiem po co żyję i dlaczego tak bardzo kocham ludzi...
i dlaczego tak kocham dzieci....bo to szczególni ludzie....
wiem dlaczego kocham życie i dlaczego przeszłam piekło ..nie jedno ...i kto wie co jeszcze przede mną ?
wierzę, że już będzie tylko dobro...ale tego na pewno nie wiem...

a Wy wiecie ?

Kiedyś obejrzałam sztukę o Krzyżu....o tym , że każdy z nas go ma, tylko każdy z nas ma inny...
ważne jednak żeby ten krzyż nie był pusty ....Jak mawia ks. Jerzy Hajduga...w swoich pięknych wierszach..i Jego była ta sztuka...
Bo kiedy krzyż nie jest pusty....dajemy radę wszystko unieść...

w dniu mojej matury podszedł do mnie mój nauczyciel Pan Profesor  ....z Liceum z Drezdenka...i podał mi małą zieloną książeczkę....wyglądała jak dowód osobisty...
a w niej była dedykacja :
" Laurze Uczennicy Boga...pilnej..zdolnej" ks. Jerzy....

maturę pisałam na skrzydłach lecąc...
Kiedyś wcześniej dostałam inną...od tego samego księdza: " Lauro i Ty pisz "

mimo, że w szkole słyszałam od swojej nauczycielki, że nie potrafię pisać ...napisałam książkę :

" Korporacje czy obozy pracy w XXI wieku? "

Inspiracja przyszła po przeczytaniu GUŁAGU  Anny Applebaum....kolejny raz....i po tym co przeżyłam....

Kończę kolejną...o Nas..o ludziach....

więc kiedy ktoś mnie zapyta : Jaki wpływ miał Papież na moje życie ?

odpowiem tylko jedno :

Gdyby nie Papież Jan Paweł II nie byłabym kim jestem dzisiaj....resztę pozostawiam Waszej ocenie.

Dzisiaj Mistrzem na Ziemi dla mnie żyjącym jest Dalajlama...czytam Jego wypowiedzi..są piękne, bo uczy

MIŁOŚCI DO LUDZI I ŚWIATA

i oprócz tego poznaje na swojej drodze wielu ...może mniejszych formatem Mistrzów...nauczycieli...mniej znanych, ale takich którzy sprawiają, że moje życie staje się lepsze..że zmieniam siebie...i Kocham Ludzi i Świat mnie otaczający...

najważniejsze to zrozumieć....i zauważyć....

MIŁOŚĆ JEST WIELKIM DAREM....

 a tak wielu ludzi robi z tego komercję....niewłaściwy PR...

TYLKO SPÓJRZ INACZEJ....

Świat jest piękny a ludzie dobrzy...bo nikt nie jest z gruntu zły...czasami tylko sytuacje go zmieniły....

ale każdy ma swój krzyż....

mój nie jest pusty....a Twój ?

cudnego dnia ...wspaniałej niedzieli i cieszmy  się z NASZYM Świętym Papieżem....

TO DZISIAJ JEGO WIELKIE ŚWIĘTO :-)






poniedziałek, 21 kwietnia 2014

słońce za mną chodzi...a TY nawet tego nie sprawdzisz ??? czy za Tobą też ?

ŻYCIE jest muzyką....życie jest miłością...życie jest darem.....

nie jest Teatrem...bo od tego jest TEATR

więc po co być kimś, kim nie jestem ???
po co ludzie zakładają maski ?
po co grają ???
potem nawet jak Ty Jesteś sobą i jesteś szczery...to Cie podejrzewają...bo mierzą Cię swoją miarą...bo sami tak robią...wiedzą jak to jest ...więc dlaczego mieliby być inni  ???

a jednak...każdy może się zmienić....
każdy może odnaleźć słońce w sobie...i obok siebie zauważyć...

Myślicie, że jest to proste ???
O Nie !!!!!
Pomyślcie, mieszka ktoś w swoim lesie, z dala od innych, z dala od mediów i nagle ktoś pokazuje mu telefon, albo telewizor...internet....
SZOK....może zwariować...a czy uwierzy ??? uwierzy w to co zobaczy...
Jak takiemu komuś wytłumaczyć, że istnieje inny świat niż go zna ????

i teraz pełne zaskoczenie....ja też tak miałam !!! kiedy ktoś mi tłumaczył i opowiadał o Wszechświecie i energii ....patrzyłam ...słuchałam...nawet na początku się buntowałam, ze nie chce tego, że to nie istnieje, że co Ty opowiadasz , że co dajesz to wraca !!!!! ? To tak nie jest !!!!

20 lata w piekle....ale za co ??? w imię czego ???
ileż moich wierszy zaczynało się od słów : Dlaczego ?????????

i źle pytałam....

i źle myślałam .....

i nie widziałam ....

bo nie mogłam widzieć !!!!

bo jak zobaczysz jaki Świat jest piękny, kiedy on ciągle był szary i smutny...???
no jak do cholery zobaczysz ???? !!!!!

...nie zobaczysz...

czytałam książki, byłam wtedy w innym świecie....
raz byłam Trędowatą, kiedy indziej Siłaczką, potem Hrabią Monte Cristo, potem Zosią z  Pana Tadeusza biegającą po łące, kiedy indziej Justysią z Nad Niemnem....
to nie pozwoliło mi upaść...wiedziałam, że kiedyś przyjdzie dzień, kiedy moje ideały i marzenia się spełnią...
bardzo w to wierzyłam....

bywało różnie, raz w słońcu, raz w deszczu....ale Żyłam, oddychałam i wierzyłam że kiedyś się dowiem po co żyję ??? Po co to wszystko mnie spotyka  ???

i od kilku miesięcy wiem..... wiem po co żyję !!!!!! :-)  i kocham słońce we mnie i to co za mną chodzi...

i chce pomagać innym to słońce w sobie odkryć :-)

tylko nie można nikomu pomóc, dopóki sam tego nie chce ....

Kiedy człowiek podróżuje, ja już sporo widziałam, ale więcej mam do zobaczenia jeszcze :-) ....to przychodzi taka refleksja....że chciałoby się się innych wziąć za rękę i im to pokazać...
Ja tak zawsze mam , kiedy wyjeżdżam, chciałabym tam potem zabrać moje dzieci. Im pokazać...te cudowne skwerki, te zorze i zachody słońca....

Tak samo jest z Życiem...kiedy odkryjesz coś pięknego..to się tym podziel...nie patrz na to, że Cie nie zrozumieją...zawsze tacy będą....ale to ich rzeczywistość...Twoja jest inna, jest piękna :-)

jeśli lubisz kawę z mlekiem, nie słuchaj, że bez mleka jest zdrowsza...i odwrotnie...ja pije z mlekiem..bo lubię....
Czy jak idziesz w Gości to jak proponują Ci zieloną herbatę , a Ty jej nie lubisz, to będziesz się katował ???

Po co ??? Bądź sobą !!!
a kiedy nie potrafisz tak zrobić...to spraw sobie koszulkę :
i to nie TY masz się martwić...stresować...to gospodarz niech zadba o Ciebie :-)


Ludzie czasem czekają na CUD, że coś się w ich życiu samo zmieni ....
a prawda jest bardzo brutalna ....NIE ZMIENI SIĘ BEZ CIEBIE  !!!!!!!
ja jestem wzrokowcem ....i tak do Ciebie dotrę :


przyklej sobie na telewizorze, na komputerze...gdzie chcesz :-) !!!!!!! i nie czekaj na CUD , daj sobie szansę :-)


i nie przejmuj się malkontentami...oni zawsze gdzieś w pobliżu będą....będą obserwować Ciebie, obgadywać...będą karmić się Twoją energią....ale zostaw ich ! idź i poszukaj słońca w sobie !!!!
i chodź ze słońcem na spacer :-) jest taki piękny dzień :-)


Tak nie wiele potrzeba, aby żyć inaczej....

wspaniałości na ten Lany Poniedziałek :-) ....i podejdźcie do tego z radością :-)
oblaliście już dzisiaj kogoś ???

no to dalej !!!!!

na szczęście !!!

:-)

piątek, 18 kwietnia 2014

bądźmy codziennie szczęśliwi...nie tylko od Święta :-)

uwielbiam świąteczny czas ....a Wy ?

Bo cóż to są Święta ??? Dlaczego tak bardzo na to czekamy ?



Oczywiście pomijam wątek religijny, bo dla jednych ludzi to jest cały szereg obrzędów , a dla innych tylko tradycja...jednak z tej właśnie tradycji chcę Wam wyjąć i pokazać ...cóż to są Święta :-)

Pomyślmy, co sprawia , że tak na nie czekamy ?

Czy to są prezenty ?

Każdy lubi być obdarowywany :-) więc pewnie coś w tym jest prawdy.
Lubimy też dawać i to jest piękną wartością. Dla mnie to znacznie przyjemniejsze niż być obdarowanym.
To jednak domena dorosłości, bo jako dzieci czekamy na te podarki.

Czy są to pyszności, które stawiamy na stole ?

A któż z nas nie lubi zjeść smacznie ? To przecież jedna z większych przyjemności w życiu.
Więc i na ten pyszny stół się cieszymy :-)

Czy jest to pięknie wysprzątany i udekorowany dom ?

Oczywiście, że jest bo wartości estetyczne są bardzo ważne :-)


A czy na wartość Świąt wpływają ludzie, z którymi się wtedy spotykamy ? Nasza Rodzina, nasi Przyjaciele ...Znajomi ?

Oczywiście , że to ma ogromny wpływ na Święta.

Pewnie są jeszcze i inne aspekty, walory Świąt...niezmiernie ważne, ale .....

no właśnie , ale .....

ale.....


DLACZEGO POZA ŚWIĘTAMI TAK SIĘ NIE CZUJEMY I TAK NA TE DNI NIE CZEKAMY ?

jaka jest na to pytanie odpowiedź ????????

znacie ją ???

jest jedna:  BO SIEBIE NIE WYSTARCZAJĄCO KOCHAMY.

Nauczono nas, wpojono kody, wartości i pewne ograniczenia.

Przed Świętami trzeba pościć, bo....i znowu proszę, nie rozpatruję wartości religijnych, ( nie czuję się upoważniona, mimo że jestem wierząca ), bo potem lepiej będzie smakowało, bo chcemy poczuć różnicę, bo chcemy zrobić sobie dietę, bo hartujemy silną wolę, bo.....

Jeśli z takich powodów, to dobrze....ale to musi być Twój wybór, nie narzucony, Twój świadomy wybór i jeśli ten czas przedświąteczny Ci w tym pomoże....to dobrze...bo siebie trzeba hartować, szkolić, sprawdzać w działaniu...

Lecz jeśli są inne powody, to zmień to !!!!!

Nie ma nic gorszego, jak ograniczenie siebie !

Nie ma nic gorszego jak zabobony !!!!

Nie ulegaj temu ! proszę :-)

i zastanów się :

CZY ŚWIĘTA BYŁY BY ŚWIĘTAMI, GDYBY BYŁY CODZIENNIE ???

DLACZEGO NIE MOŻE BYĆ MIŁO CODZIENNIE, Z PIĘKNIE ZASTAWIONYM STOŁEM, MIŁOŚCIĄ NAJBLIŻSZYCH,  DOBRYMI ŻYCZENIAMI  ???

może warto zostawić obdarowywanie prezentami na te szczególne dni, żeby faktycznie była różnica....
pewnie nie co dzień możemy spotykać się z najbliższymi....

ale każdego dnia możemy być DOBRZY i rozsiewać szczęście....zarażać tym innych....
możemy mieszkać w czystym domu i siadać przy pięknym stole i kiedy tylko coś ugotujemy i upieczemy z miłością...i podamy tym których kochamy , to będzie Świątecznie, wyjątkowo i pięknie :-)

Czy zatem częściej może być nasze życie cudowne ???

OCZYWIŚCIE :-)

i tylko od nas to zależy :-)

To my sami o tym decydujemy i to my dokonujemy wyboru ...

JESTEM SZCZĘŚLIWA KAŻDEGO DNIA ....albo tylko wtedy kiedy są Święta ....To tylko Twój WYBÓR....

Świątecznego czasu przez cały ROK .....

dla Was :-)

i Waszych Bliskich....


i starajmy się być codziennie szczęśliwi :-)












niedziela, 13 kwietnia 2014

co zrobić kiedy opadną skrzydła ? Kiedy na drodze pojawi się kłoda ? Niezrozumienie ?

Kiedyś napisałam : wyjdź na deszcz i się zakochaj !!!

i jest to rozwiązanie, ale czy tak na zawołanie jest miłość ?


wiadomości z ostatnich dni mnie trochę zasmuciły i przygnębiły....jak ludzie lekko traktują miłość ?
Podobnie podchodzą do pracy i wielu innych rzeczy....widzę to na rekrutacji....i sama pytam siebie ?
Czy tylko ja traktuję życie tak bardzo poważnie ???
Czy można " żenić się" 3 miesiące po rozwodzie ? 1,5 roku po rozstaniu ? chyba tylko dla pieniędzy i niczym innym tego nie tłumaczę....znam tę osobę, szkoda mi tamtej...

Czy kiedy się tak daleko poszło z projektem, można teraz myśleć o zaufaniu ? Można je podkopywać ?

Tyle myśli kłębi się dzisiaj w mojej głowie ....

To jednak kłody...kolejna kłoda na drodze...przejdź ją i idź dalej !!!

Są w życiu chwile, kiedy wszystko wygląda inaczej...kiedy nie układa się tak jak planowaliśmy, czasami tylko odwleka się w czasie ...to wszystko...ale w końcu wychodzi...trzeba tylko wierzyć i mieć cierpliwość...
i nie poddawać się przed finałem...to wszystko...

Może lepiej i łatwiej byłoby gdyby....ale jeśli to nie możliwe, to cieszmy się tym co mamy :-) co nam los dał


trudno jest pisać o radości , kiedy jest się smutnym
Trudno jest pisać o miłości, ale skoro ją już poznaliśmy, to wiemy jaka potrafi być, więc nie jest trudno, tylko trzeba myśleć inaczej....bo może nie jest łatwo w tym momencie, ale ...

Wszystko co trudne,


prowadzi nas do tego aby życie było łatwe :-)

Może to dziwne co napisałam, ale tak właśnie jest...

prozaicznie bardziej cenimy to co zdobywaliśmy z trudem....nie to co przyszło łatwo...

Pisałam o miłości do dzieci...bezwarunkowej...

a może trzeba napisać jak to jest z miłością i przyjaźnią ???

Dlaczego niektórzy ludzie potrafią kochać i się przyjaźnić, a kiedy miłość już zgaśnie zostaje przyjaźń....a inni mają potem w sercu tylko nienawiść ???

Skoro ta osoba była nam kiedyś tak bliska???

Wiele mnie kosztowało, aby doprowadzić do sytuacji, że mogę normalnie rozmawiać z moimi 2 byłymi mężami....ale pamiętam ile bólu zadali mi kiedy ich serce było zranione...i czasami jeden z nich jeszcze to robi...zupełnie dla mnie to niezrozumiałe...ja nie czuję urazy...to ojcowie moich dzieci...chcę i potrafię z nimi rozmawiać normalnie....
To nie było tak zawsze i ogromny trud sobie zadałam aby tak było....

Jednak można tak żyć w zgodzie...więc dlaczego inni ludzie kłócą się o byle drobiazgi, obrzucają się błotem...i przydeptują skrzydła ??....nie rzadko swoim aniołom ???

Podobnie w pracy...

Po ostatnich 3 dniach rekrutacji okazuje się, że większość ludzi nie wie czego chce !!!

Przysyłają CV, piszą o sobie jak bardzo chcą pracować, potwierdzają na kilka sposobów swoją obecność, a potem okazuje się, że nie dojechali, nie przyszli...nawet sms-a nie przysłali...

LUDZIE !!!!! opamiętajcie się !!! Ktoś poświęcił swój czas dla Was !!!

Zrobiliśmy listę...te osoby u mnie nie będą miały już szansy...bo to nie jest kwestia wybaczenia, tylko zasad...

Po pierwsze szanuję siebie ...

Dzisiaj Palmowa Niedziela....czas zadumy...Chrystus wjechał do Jerozolimy...na ośle...wjechał, mimo że wiedział po co , wiedział że umrze, że będzie cierpiał....wjechał w imię miłości...

Może uznacie, to tylko historia....nie zamierzam nikogo nawracać...sama wierzę w Boga, a mimo tego od pewnego czasu oddzielam Kościół od religii, bo to już nie jest jedno...i może nigdy nie było, tylko ja tego nie widziałam....
Jestem dobrym człowiekiem ...i to jest ważne...Kocham ludzi....nawet nieprzyjaciół....

a do Kościoła chodzę, kiedy czuję że potrzebuję...w środku tygodnia...czasami w niedzielę....

ale to ja, niech każdy postępuje tak jak mu dyktuje sumienie i serce...

dzisiaj mam ważne decyzje do podjęcia...i nie uśmiecham się od rana...tak często jak zwykle...ale to tylko kłody...kolejne kłody do pokonania....i ja je przejdę...

a Wy ? Trzymajcie kciuki za mnie :-)

i myślcie jak najlepiej....to wtedy wszystko do mnie przyjdzie :-)

bo idzie samo dobro...ja to czuję :-)




niedziela, 6 kwietnia 2014

Maczu Pikczu....polskie...

Zdobywamy szczyty....
pniemy się ku górze...
jak na Maczu Pikczu...
obok nas są ludzie..
którzy nas potrzebują...
nie zawsze zauważamy...
idziemy coraz szybciej...
chcemy szybciej...
a tuż pod szczytem i sił mniej...
i powietrze gęstnieje...
i nie zawsze dla każdego...
ten szczyt...

a potem zdarza się że : spadamy....

im wyższy szczyt..tym bardziej boli upadek...

dlatego kocham Polskie Bieszczady

i nie wybieram się na Mount Everest
mam swój tutaj...

Kocham Polskę...jest tyle pięknych miejsc do zwiedzenia i zobaczenia u nas....co nie znaczy , że nie zapuszczam się dalej ....

tyle wstępu....ale jak to ja ...znowu psikus i .....to był wstęp....

do czego ???

do moich refleksji  po dwudniowej rekrutacji....do tego co zaobserwowałam i co mnie poruszyło, pozytywnie i także negatywnie...pisze to jako feedback  ....dla Was...dla Tych którzy szukają pracy...i dla Tych co ją znaleźli...i dla Tych co szukają jej za granicą...także...


przyszło kilkadziesiąt osób
w różnym wieku i z różnym wykształceniem i stażem....
i to zupełnie normalne...

Po STRUCTOGRAMIE.... i kilku innych wcześniejszych szkoleniach...ale chyba Structogram najwięcej mi pomógł....zaczęłam szukać ludzi podobnych do mnie....a nade wszystko ich rozpoznawać....
Marzeniem byłoby aby każdy na pierwszym etapie rekrutacji....mógł zrobić swój structogram....ale do tego trzeba szkolenia, przygotowania...więc przygotowałam swoje 5 pytań ....i słuchałam...pytałam....otwierałam....
z otwieraniem było najwięcej pracy....bo fajni ludzie schowani ....ukryci pod płaszczem obojętności ( a jednak przyszli) , czasami strachu, czasami nawet : "ja nie wiem po co tutaj przyszłam ....."

ale do przodu...otwierałam i po 10-15 minutach rozmowy okazywało się, że to wspaniały wartościowy człowiek....tylko do oszlifowania..tylko trzeba mu troszeczkę pomóc..i ruszy mocno do przodu....

Takich właśnie potrzebuję....:-)

byli też i tacy, którzy od razu było widać : napastliwi, roszczeniowi.....małostkowi i plotkarze....byli też i tacy, którzy od razu siebie wybielali na czyimś tle...a tego nie cierpię...nie trawię...
Bo czy jak ktoś jest moją koleżanką, to jest taki jak ja ???
Ludzie , myślcie co mówicie !!! Jak można przyjść na rozmowę kwalifikacyjna i takie bzdury opowiadać ?

Przychodzisz po pracę...pokaż siebie jak najlepiej...kim jesteś...jakie masz pasje....( tak opropos ...to coraz mniej osób pisze w CV swoje zainteresowania, to dziwne, nie macie ich ???)

Było mnóstwo wspaniałych ludzi....a jakie cudne stroje ubrali...mamy zdjęcia ...pierwsze zdjęcia w naszej Kronice ...jak powstawała FIRMA....to będzie coś ! :-)

Każdy ma swoje Maczu Pikczu....czasami szukacie go gdzieś daleko...za granicą...ja to rozumiem...i nie zazdroszczę...zawsze będziesz tam obcy...to nigdy Twój Własny Kraj, to Nigdy Twoja Ojczyzna...
dla mnie to bardzo wiele znaczy....bo mi wpojono co to znaczy :
Kraj ...Ojczyzna...Honor....Duma...Wartości.....
i choć w życiu różnie bywało...też nie raz się pogubiłam...pamiętam zawsze jak wiele to znaczy....
i mam dystans....bo jeśli ktoś chce wyjechać i tam tworzyć swój biznes...to szacun...ale jeśli jedzie zadowolić się czymkolwiek..byle uciec...to już trochę inaczej....prawda ????

W Polsce też można DAĆ RADĘ....ale jak to mawia mój przyjaciel : Laura , ale nie o to chodzi aby wegetować !
I ma rację.....

W Polsce mało kto uczy przedsiębiorczości....i biurokracja to nie jedna kłoda...to całe wzgórze kłód i sama rejestracja firmy...to horror...."jedno okienko" to min 6-8 tygodni....to zwyczajnie jakieś żarty ....

a wszelkie instytucje nie działają  tak jak powinny bo jak Klient to Petent....a nie rzadko Palant...dosłownie, bo patrzą na Ciebie Ci Urzędnicy jak na Oszusta, Głupka, Debila...kogoś kto przyszedł coś im zabrać ( chyba z 13 -tej premii) ....a Ty pytasz czy mogą Ci dać ludzi do pracy ....i myślałeś, że ktoś się ucieszy że tam się zgłosiłeś....nic podobnego...jeszcze Cię uświadomią , że cyt. " Pani, tutaj zgłaszają się tylko nieudacznicy, tacy co nie umieją nic, nawet znaleźć pracy..."....i szok....idę do drugiego okienka i co słyszę :
cyt. " ma Pani Firmę dłużej niż 6 miesięcy ? -nie- odpowiadam. To nie mamy nic dla Pani..." a potem czytam w internecie o obwarowaniach jakie są przy stażu, czy innych dotacjach i ....ręce opadają....a ta Pani powinna w tym momencie zostać bez pracy....ciekawe czy byłaby taka bezczelna dalej....

ale to tylko kłoda...dalej robię swoje...pokonuję...przechodzę....

i do przodu :-)

podobała mi się postawa kilku młodych osób wczoraj ...kiedy przyszli przebrani...tacy wiosenni...radośni....to było takie wspaniałe...dobry pomysł był z tym przebraniem....można tyle zobaczyć w człowieku, tyle fajnych cech....i tak się ludzie otwierają....dziękuję za to...

nie zamierzam Was uczyć....jak się prowadzi rozmowę kwalifikacyjną....bo to blog...nie miejsce szkoleń...
ale powiem to co najważniejsze :

Bądźcie sobą...tylko sobą i mówcie tylko o sobie...

Nawet kiedy opowiadacie o dzieciach własnych....to już nie o Was....

Pokażcie swoje marzenia...pasje...talenty....mnie i innych to właśnie interesuje....to jest Wasza wartość :-)

Może kiedy tak właśnie się pokażesz to zostaniesz zauważony....i przyjęty...

Pamiętaj...po drugiej stronie też siedzi człowiek....a jeśli zobaczysz kogoś innego...lub coś Ci w nim nie pasuje....sam wyjdź i zrezygnuj....bo przecież Każdy z nas to WOLNY CZŁOWIEK ....i szukaj dalej...to tylko kłoda...kolejna...ale po nich wchodzi się na szczyt....na swoje własne Maczu Pikczu :-)

i To Ty wybierasz gdzie ono jest i jakie :-)

Mądrych decyzji i wielu szczytów zdobytych dla Was....

i ruszam na Targi.....




dobrych wyborów :-)



środa, 2 kwietnia 2014

Moje dzieci, moje całe życie....

po co są dzieci ???

no jak myślicie ?

Jedni uważają, że po to aby cieszyć swoich rodziców...
Inni myślę, że są bo tak trzeba, wypada i tego od nich oczekuje społeczeństwo...
Są i tacy, którzy uważają dzieci za zabawki, kolejny kaprys, rozrywkę...
Wiem, że niektórzy maja dzieci, aby miał kto ciężko pracować w polu...
I tak wielu z Was uważa, że są po to aby zadbały o nas na starość...

Jest jeszcze wiele innych teorii....po co rodzą się dzieci...ja mam swoją...

i ciekawe, czy ona Wam się spodoba ???

choć zupełnie nie zależy mi na tym....

ale jeśli poruszy Was to co teraz napiszę, to znaczy, że mam rację i zmusiłam Was do myślenia :-)

to taki mój malutki CHICHOT LOSU :-)

Kiedyś usłyszałam taką teorię :
pierwsze dziecko jest z potrzeby
drugie z miłości
a trzecie z przypadku .....

a czwarte ? i kolejne ???????

a moje wszystkie były z miłości, bo bardzo ich pragnęłam :-)

i ciągle im powtarzam : wszystkich was kocham najbardziej, ale każdego z Was inaczej....Oni rozumieją:-)

Każde dziecko nas czegoś uczy i uczy wszystkich wokół, dlatego to takie ważne, aby rodziny były większe, aby ludzie więcej ze sobą rozmawiali, aby więcej nauczycieli było w domu....

Kiedy mój najstarszy Syn Kubuś przyszedł na Świat, uczył mnie miłości bezwarunkowej..uczył jak kocha się dziecko....to była trudna droga....do dzisiaj przeciera szlaki młodszym i stawia mnie w nowych sytuacjach...
Kiedy urodził się Bartuś, umiałam już kochać dziecko...czekałam z utęsknieniem i te jego pucułki różowe...i to spojrzenie...Bartłomiej...takie imię do Niego pasowało...a on tak kocha zwierzęta, hoduje króliki ( ma 4 sztuki w swoim pokoju). Bartek nauczył mnie delikatności...chorował 2,5 roku...nauczyłam się pokory..poznałam strach i nie tylko.
Kiedy urodził się Kaju umiałam kochać i od samego początku, Kajtek wiedział, ze nie jest sam :-)że ma starszych Braci, a ja wtedy pierwszy raz poczułam ogromną odpowiedzialność za to kolejne życie...to już było mega wyzwanie... matka 3 dzieci...
Kiedy po długiej przerwie urodziłam Romusia, potrafiłam kochać, znałam macierzyństwo z wielu stron, wcześniej kilka lat sama wychowywałam  3 starszych dzieci...wiedziałam jak wiele dają, ale też i jak wiele potrzeba..nie tylko pieniędzy, ale i czasu...dla nich.

tak się życie poukładało, że sama ich wychowuję

moje dzieci tak wiele mi dają...tyle uczą każdego dnia

ale najważniejsze to aby nas lubiły, traktowały jak przyjaciół, nie tylko kochały...

bo kiedy przyjdą trudne dni, a takie przyjdą..ja już tego doświadczyłam, to pamięta się nie o miłości, ale o szacunku, o przyjaźni, o dobroci...o tym jak się je traktowało, bo one robią względem nas to samo....

i wtedy ta przyjaźń jest potrzebna....tak bardzo....

Ja jestem przyjacielem moich Synów....mają swoje małe tajemnice...ale o większości spraw wiem...
i jestem dumna, że jestem ZIOMALEM, jak mawia Kaju, bo Ziomal to ktoś swój, kumpel...

Dzieci tak wiele mnie nauczyły, że dziękuje im za to...i kiedy to słyszą mają szacunek do mnie...
Oj nie raz podniosę głos, ponaglę, ale nastolatki mają słuch wybiórczy...jak moja śp. Babcia, bo Ona słyszała kiedy szeptem mówiłam, ze listonosz rentę przyniósł, a kiedy indziej mówiłam głośno : Babciu daj na lody proszę...i udawała , że nie słyszy...
Tak samo mają nastolatki, tylko odwrotnie !
głośno trzeba trzeba ryknąć, żeby coś zrobiły, a po cichu, że jest dla nich kieszonkowe....:-)

Rodziny w których jest więcej dzieci to istny Skarb, tylko nikt tego nie rozumie oprócz tych z nas, którzy tego dostąpili. Mamy Prezydenta Polski, który wie co to znaczy, ale czy się kiedyś o nasze dzieci upomni???

Kościół chce mówić jak mamy żyć, ale czasy Średniowiecza za nami, kiedy łatwo było manipulować strachem, a teraz ludzie są światli....nie dadzą sobie niczego wmówić, a kiedy do tego dochodzi polityka w Kościele...to ja wychodzę...i wielu wychodzi i nie wraca....

A dzieci ciągle się rodzą....

Napisałam do ambasadorów kilku krajów Europy zapytanie, co by mnie spotkało, gdybym chciała wyjechać i przeprowadzić się do Nich ? Poznałam jaki mam ogromny Kapitał w domu.
Tylko w Polsce nikt tego nie widzi ...o dzieci się nie dba...lepiej żeby były w domach dziecka niż we własnej Rodzinie.

Ja tego tak nie zostawię....ale o tym nie długo usłyszycie :-)

Kochajmy własne dzieci...kochajmy je mądrze...nie chowamy ich dla siebie, tylko dla Świata !!!!
Pozwalajmy im popełniać ich własne błędy, ale pozwalajmy i mimo wszystko niech to będzie pozwalanie kontrolowane....

Tyle dzisiaj ...idę przytulic mojego Malutkiego i ucałować wszystkich....
Tego nigdy nie zapominajcie robić :-) to bardzo ważne...dla Nich ...i dla nas...

tak wiele sobie na wzajem dajemy :-)

to zdjęcie zrobione jest 6 lat temu...miejcie dzieci ...jak najwięcej :-)
bo dzieci to Wasz kapitał :-)
Największy jaki kiedykolwiek możecie mieć :-)
i nauczyciele życia :-)

i jak to mawia mój najstarszy : " mam dobre geny "....że niby taki zdolny....a serce samo z radości skacze :-)

dzieci to największe bogactwo :-)